Nie sprzeciwiałam się mu już, bo zniknął za rogiem zanim w ogóle złożyłam w głowie swoją wypowiedź.
Obejrzałam się jeszcze za nim, ale widząc, że już poszedł odwróciłam się szybko i wtedy uderzyłam o czyjąś klatkę piersiową, upadając przy tym na tyłek.
- Uważaj jak chodzisz - wysyczał chłopak na którego wpadłam.
Szybko wstałam z zimnej posadzki, ale nie miało to sensu, bo mężczyzna i tak przewyższał mnie o kilka centymetrów. Dziwne, Seth powiedział, że mam na sobie teraz jego zapach, a ten idiota jeszcze do mnie pyskuje.
- Zagapiłam się - zadarłam głowę do góry i spojrzałam mu ze wściekłością w oczy.
- Wy ludzie chyba często to robicie - skwitował. Ale on ma tupet!
- A wy wilkołaki chyba często jesteście takimi kretynami! - odgryzłam mu się.
- Nie mogę uwierzyć, że alfa wpoił się w taką zdzirę, jak ty.
Myślicie, że będę płakać, jak jakaś cichutka dziewczynka z kompleksami? No to się mylicie.
- Nie prosiłam się, żeby on był moim mate. Nie prosiłam się nawet, żebym miała mate! - wykrzyczałam. - To wszystko przez to, że ten kretyn postanowił sobie porywać jakieś dziewczyny, żeby potem mieć sobie z tego uciechę! Myślisz, że ja chcę tu być!? - skończyłam wściekła. Pozbyłam się nadmiaru emocji, a ten idiota tylko patrzy się na coś za mną. Nie śmieje się, ale chyba tego bym nie zniosła.
Odwróciłam się, a za sobą usłyszałam tylko, jak mój napastnik ucieka. Phi, co za lalunia z niego. Albo raczej zmysłowy kolo...
- Ile słyszałeś? - spuściłam głowę zawstydzona. Przed sobą miałam swojego mate we własnej osobie, który trzymał ręce na piersiach i patrzył się na ze wściekłością.
- Dość dużo, żeby dowiedzieć się, że uważasz, że jestem jakimś zboczeńcem - odpowiedział z grobową miną. Jego oczy wyrażały wyłącznie gniew. Co ja mówię, nie gniew. Wściekłość!
Nie odzywałam się, bo wiedziałam, że to tylko pogorszyłoby sprawę, a ja i tak znajdowałam się na przegranej pozycji.
- I co? Nic nie powiesz? - warknął Seth, a mi zachciało się zapaść pod ziemię.
- Ja... Nie uważam, że jesteś zboczeńcem... - mruknęłam cicho.
- Właśnie słyszałem.
- Ale on mnie sprowokował - broniłam się.
- To nie ma znaczenia. Obraziłaś mnie przy członku mojej watahy. Zgodziłem się dać każdej służącej oddzielny pokój, ty nie musisz sprzątać, a i tak zachowujesz się, jakbym skazał cię na tortury - warknął rozdrażniony.
Może jak się do niego przytulę, to odpuści?
- Ale to i tak nie to samo. Nadal jestem porwana - oznajmiłam.
- Już nie - spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.
- Co powiedziałeś?
- Nie jesteś już porwana. Możesz sobie wracać gdzie chcesz, ale tu nie zostaniesz.
To tylko sen, czy to prawda? On mnie uwolnił? Mogę wracać do domu i żyć normalnie, tak jakby nic nigdy się nie wydarzyło? Rodzice na pewno jeszcze nie wrócili, więc nie będą się wypytywać mnie i Lauren gdzie byłyśmy, ale... To niemożliwe.
- Dlaczego chcesz nas wypuścić? - zapytałam.
- Po pierwsze: nie was, ale ciebie. Lauren zostaje. A po drugie: sama mówiłaś, że nie chcesz tu być - odparł.
![](https://img.wattpad.com/cover/107353209-288-k711262.jpg)
CZYTASZ
Porwana przez wilkołaka ✔
WerewolfTessa i Lauren to siostry. Lauren jest starsza od Tessy o dwa lata, a przez jej zamiłowanie do wilkołaków ciągle się z niej wyśmiewa. Ale już niedługo przekona się, że wiedza na temat tych istot jest warta milion [...] Kiedy rodzice sióstr wyjeżdża...