8 ◇ Jestem... wolna?

25.2K 1.3K 143
                                    

Nie sprzeciwiałam się mu już, bo zniknął za rogiem zanim w ogóle złożyłam w głowie swoją wypowiedź.

Obejrzałam się jeszcze za nim, ale widząc, że już poszedł odwróciłam się szybko i wtedy uderzyłam o czyjąś klatkę piersiową, upadając przy tym na tyłek.

  - Uważaj jak chodzisz - wysyczał chłopak na którego wpadłam.

Szybko wstałam z zimnej posadzki, ale nie miało to sensu, bo mężczyzna i tak przewyższał mnie o kilka centymetrów. Dziwne, Seth powiedział, że mam na sobie teraz jego zapach, a ten idiota jeszcze do mnie pyskuje.

 - Zagapiłam się - zadarłam głowę do góry i spojrzałam mu ze wściekłością w oczy.

 - Wy ludzie chyba często to robicie - skwitował. Ale on ma tupet!

 - A wy wilkołaki chyba często jesteście takimi kretynami! - odgryzłam mu się.

 - Nie mogę uwierzyć, że alfa wpoił się w taką zdzirę, jak ty.

Myślicie, że będę płakać, jak jakaś cichutka dziewczynka z kompleksami? No to się mylicie.

 - Nie prosiłam się, żeby on był moim mate. Nie prosiłam się nawet, żebym miała mate! - wykrzyczałam. - To wszystko przez to, że ten kretyn postanowił sobie porywać jakieś dziewczyny, żeby potem mieć sobie z tego uciechę! Myślisz, że ja chcę tu być!? - skończyłam wściekła. Pozbyłam się nadmiaru emocji, a ten idiota tylko patrzy się na coś za mną. Nie śmieje się, ale chyba tego bym nie zniosła. 

Odwróciłam się, a za sobą usłyszałam tylko, jak mój napastnik ucieka. Phi, co za lalunia z niego. Albo raczej zmysłowy kolo...

 - Ile słyszałeś? - spuściłam głowę zawstydzona. Przed sobą miałam swojego mate we własnej osobie, który trzymał ręce na piersiach i patrzył się na ze wściekłością.

 - Dość dużo, żeby dowiedzieć się, że uważasz, że jestem jakimś zboczeńcem - odpowiedział z grobową miną. Jego oczy wyrażały wyłącznie gniew. Co ja mówię, nie gniew. Wściekłość!

Nie odzywałam się, bo wiedziałam, że to tylko pogorszyłoby sprawę, a ja i tak znajdowałam się na przegranej pozycji.

 - I co? Nic nie powiesz? - warknął Seth, a mi zachciało się zapaść pod ziemię.

 - Ja... Nie uważam, że jesteś zboczeńcem... - mruknęłam cicho.

 - Właśnie słyszałem.

 - Ale on mnie sprowokował - broniłam się.

 - To nie ma znaczenia. Obraziłaś mnie przy członku mojej watahy. Zgodziłem się dać każdej służącej oddzielny pokój, ty nie musisz sprzątać, a i tak zachowujesz się, jakbym skazał cię na tortury - warknął rozdrażniony.

Może jak się do niego przytulę, to odpuści?

 - Ale to i tak nie to samo. Nadal jestem porwana - oznajmiłam.

 - Już nie - spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.

 - Co powiedziałeś?

 - Nie jesteś już porwana. Możesz sobie wracać gdzie chcesz, ale tu nie zostaniesz.

To tylko sen, czy to prawda? On mnie uwolnił? Mogę wracać do domu i żyć normalnie, tak jakby nic nigdy się nie wydarzyło? Rodzice na pewno jeszcze nie wrócili, więc nie będą się wypytywać mnie i Lauren gdzie byłyśmy, ale... To niemożliwe. 

 - Dlaczego chcesz nas wypuścić? - zapytałam.

 - Po pierwsze: nie was, ale ciebie. Lauren zostaje. A po drugie: sama mówiłaś, że nie chcesz tu być - odparł.

Porwana przez wilkołaka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz