5 ◇ Szacunek dla luny

29.3K 1.3K 295
                                    

Sfrustrowana zaczęłam szperać w tej 'piżamie' czy czasem nie ma tam jeszcze czegoś do założenia, ale nic nie znalazłam. 

Westchnęłam głęboko i ubrałam T-shirt oraz bieliznę.

Mam go serdecznie dość...

Weszłam do pokoju i zgasiłam światło. Wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że spałam w prawdziwych luksusach, kiedy inne porwane dziewczyny, łącznie z moją siostrą, śpią w jakiejś komórce pod schodami, a poza tym muszą codziennie sprzątać dom watahy.

Znalazłam jeszcze swojego mate - głównego porywacza, który zlecił całe to włamanie z porwaniem. Od zawsze marzyłam żeby wilkołaki okazały się być prawdą, a ja mogłabym mieć swojego przeznaczonego. Teraz, kiedy wszystkie moje marzenia się spełniły ( w dość niekorzystny sposób ), jedyne o czym marzę to skasowanie z głowy zmiennych. 

Nienawidzę ich. Nienawidzę.

~*~

Obudziłam się, kiedy jasne promienie słońca wpadły przez okno. Dopiero teraz spostrzegłam się, że nie ma ono krat. 

Kiedy indziej wykorzystam okazję, jeśli plan A nie wypali.

Tak, mam plan na ucieczkę.

Wstałam i podeszłam do komody w której znajdowały się damskie ubrania. I ja dopiero teraz to zauważyłam!? Serio!?

Ruszyłam do łazienki i weszłam pod prysznic. Zimna woda mnie otrzeźwiła na tyle, że mogę powiedzieć spokojnie, że zostałam porwana razem z moją siostrą, a wczoraj mój mate przedstawił mnie swojej sforze, która mnie 'chyba' nie polubiła. Niezłe słowa zachęty żeby wyjść dzisiaj z pokoju, nie?

Ubrałam się w czerwone rurki z dziurami i czarną luźną bluzeczkę na ramionka. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Sama nie wiem, to chyba taka mantra. 

Uchyliłam lekko drzwi i natychmiast wpadłam na jakąś dziewczynę. 

 - April? - zapytałam zdziwiona. Z jej kroków wyglądało na to, że kierowała się do mojego pokoju.

 - Tessa? Co ty robisz w pokoju luny? - dopytywała się, a widząc moje zmieszanie zrobiła wielkie oczy. - To ty jesteś...

 - Proszę, nie mów nikomu - poprosiłam i złożyłam ręce jak do modlitwy.

 - No... - przeczesała palcami swoje brązowo-blond włosy - no dobrze. Ym... Miałam przekazać lu... tobie, że zaraz śniadanie. Mam cię na nie zaprowadzić - ukłoniła się niezgrabnie, a na twarzy miała totalne zmieszanie.

 - Co ty robisz? - uniosłam pytająco brew. 

 - Okazuję szacunek lunie - wyjaśniła nieśmiało. 

 - Nie wygłupiaj się. Też jestem człowiekiem, a poza tym także zostałam porwana. Nie jestem od ciebie ani trochę lepsza - pocieszyłam ją.

Wspólnie ruszyłyśmy korytarzem, a kiedy znalazłyśmy się na jego końcu, ujrzałam znajome drzwi.

 - To tutaj - wskazała kierunek April. Spojrzałam na drzwi z niesmakiem.

 - Wiem, byłam tu już... - uchyliłam drzwi, ale natychmiast poczułam się niepewnie, bo raz: stado mnie nie lubi i się mnie boi i dwa: nie ma teraz przy mnie alfy żeby mógł mnie przed nim obronić. No i super! Jeszcze April uciekła!

 Stawiałam niepewnie kroki jak na polu minowym. 

Nigdy nie wiadomo z której strony wybuchnie...

 - O, nasza 'luna' przyszła - odezwała się jakaś dziewczyna, która  na twarzy miała z dziesięć warstw makijażu. I to dla takich suk, nie chciałam tu przychodzić.

Porwana przez wilkołaka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz