25 ◇ Zdrajca

17.3K 1.1K 45
                                    

Minęło kilka dni od czasu walki. 

Wygraliśmy, ale tylko z pomocą watahy Scotta i jego samego, ale on niestety tego nie przeżył.

W zamian za to, umarł także Patrick i, szczerze? Nie żal mi go, mimo że był moim chłopakiem. 

Ogarnęłam wzrokiem podwórko na którym chrzątało się kilka mężczyzn i kobiet. Faceci naprawiali szkody wyrządzone kilka dni temu, a kobiety przynosiły im jedzenie. Moim zdaniem taki układ był nawet w porządku.

 - Tess! - odwróciłam się i w tym samym czasie zostałam praktycznie przewrócona na ziemię.

 - Lauren! Udusisz mnie! - pisnęłam, a moja siostra się ze mnie podniosła.

 - Przepraszam! - powiedziała, a chwilę później zmarszczyła brwi. - Co ty sobie wyobrażasz!? Masz pojęcie jak ja się o ciebie martwiłam!? Co ci strzeliło do głowy!?

Zaśmiałam się pod nosem.

 - Miałam broń.

 - Ale to nie zmienia faktu, że i tak dostaniesz ochrzan - burknęła, patrząc na mnie wilkiem.

 - Mam się bać?

 - Och, nawet gorzej - dziewczyna uśmiechnęła się lekko psychicznie.

Zaczęłam uciekać. Czułam się jak malutka pięciolatka podczas zabawy w berka.

Nagle ktoś złapał mnie w talii. Podniosłam na niego spojrzenie.

 - Ratuj - powiedziałam tylko i wtuliłam się w blondyna.

Seth uniósł zdziwiony brwi, ale mocno mnie przytulił.

Dobiegła do nas Lauren.

 - Ej, to nie fair! - mruknęła, a widząc mój zwycięski uśmieszek, oznajmiła: - Seth nie będzie cię bronił w nieskończoność. Kiedyś i tak cię dorwę.

 - Poprawka, Seth będzie mnie zawsze bronił - nakreśliłam.

 - Jesteś tego taka pewna? - szepnął mi uwodzicielsko do ucha, aż zadrżałam, a potem zrobił coś, czego bym się po nim nie spodziewała.

Uwolnił się z mojego uścisku i patrząc na brunetkę, wskazał na mnie.

 - Zdrajca! - krzyknęłam, śmiejąc się i wbiegłam do domu watahy, a moja siostra za mną.

Nagle wskoczyła mi na plecy, a ja przewróciłam się na zimne kafelki. Odwróciłam się do niej przodem, a ta zaczęła mnie łaskotać.

 - Prze-estań! - zaśmiałam się, ale zielonooka nic sobie z tego nie robiła.

  - Najpierw powiedz: ,,Przepraszam, nigdy w życiu już tego nie zrobię" - dała mi instrukcję.

  - Prze-eprasz-szam, nigd-dy w ży-yciu ju-uż tego-o n-nie z-zrobię! - powtórzyłam, śmiejąc się pod pływem łaskotek.

Lauren zeszła ze mnie i pomogła mi wstać.

 - Zayn powiedział mi, że musi mi przekazać coś ważnego - zaczęła.

 - No to do niego idź - mrugnęłam do niej. Lauren lekko się zaczerwieniła, wiedząc, że nie dam jej spokoju z tym, że są razem. - Jakoś zemszczę się na tym blondasku za to, że mnie ci wydał, nie przejmuj się.

Dziewczyna pokiwała rozbawiona głową i odeszła.

No, Seth'ku, kop sobie grób.

Wiem, o co chodziło Zaynowi. Pełnia. Mam już nawet idealną zemstę dla mojego mate...

Niespodziewanie zadzwonił mój telefon. Tak, pewnie pomyślicie: ,,Skąd ja mam mój telefon?". Ano powiedziałam rodzicom, że przeprowadzam się do mojego "chłopaka" dzień po wojnie. Lauren ma już to załatwione, bo kiedy rodzice wrócili z delegacji, musiałam wymyślić jakiś powód, dlaczego jej nie ma i padło na przeprowadzkę do Zayna.

 - Halo? - zapytałam od razu.

 - Cześć, córciu. Jak tam w nowym domu? - usłyszałam po drugiej stronie głos mojej mamy.

 - Jest cudownie! - powiedziałam, nie kłamiąc.

Tuż po bitwie, wszystkie (no, może jest kilka wyjątków) wilkołaki mnie zaakceptowały i polubiły, bo pomogłam im zwyciężyć. Uszanowali to, że jestem ich luną, a w razie kłopotów zwracają się do mnie z radą.

 - Razem z tatą bardzo za tobą tęsknimy. I za Lauren - przyznała, a ja uśmiechnęłam się na tą wiadomość.

 - Ja za wami też - oznajmiłam.

 - A kiedy będziemy mogli poznać Setha? - cholera.

 - M-może... - zamyśliłam się, a mój mózg pracował dziesięć razy szybciej.

 - Za tydzień - odparł za mną jakiś głos. Ujrzałam blondyna i uniosłam zdziwiona brwi.

Mężczyzna pokiwał głową, uśmiechając się seksownie.

 - Za tydzień - powtórzyłam do słuchawki.

 - Wspaniale! Będziemy na was czekać z obiadem - ucieszyła się kobieta. - Hm... Muszę się jeszcze o to zapytać twojej siostry.

Zaśmiałam się i wyobraziłam sobie Lauren oraz Zayna na rodzinnym obiedzie. Ale zaraz... Ja i Seth mamy być tam za tydzień!

 - Dobrze, kochanie. Ja muszę już kończyć, ale nie zapomnij do mnie dzwonić! - zagroziła mi.

 - Tak jest, mamo - uśmiechnęłam się. - Pa.

Schowałam telefon do kieszeni w spodniach i spojrzałam na niebieskookiego.

 - Zabiję.

Rzuciłam się na niego, ale ten mnie złapał i okręcił wokół własnej osi, aby potem trzymać mnie na rękach w stylu panny młodej.

 - Spokojnie, wyładujesz swoją energię w łóżku - mruknął uwodzicielsko, nosem jeżdżąc po mojej szyi. 

Zaczerwieniłam się, a chłopak zaczął iść po schodach na ostatnie piętro.

 - Ale pełnia jest dopiero jutro! - zaprzeczyłam. 

 - No trudno. My będziemy mieli ją też dzisiaj - odparł, kładąc mnie na łóżku i zdejmując koszulkę.

Porwana przez wilkołaka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz