Do samochodu dotarliśmy szybko. Może dlatego, że nie musiałam nic pakować? Mniejsza.
- A Lauren z nami nie jedzie? - zdziwiłam się.
- Zayn zawiezie ją do swoich rodziców - odparł chłopak i wsiadł za kierownicę. Usiadłam obok niego.
- A dlaczego wieziesz mnie do mojego domu? - zapytałam. Byłam tego ciekawa, bo chyba o to chodzi w porwaniu, żeby czasem nie odwozić swoich zakładników do ich domów, prawda?
- Jutro wracają twoi rodzice, więc dzisiaj jeszcze z tobą zostanę, a jutro zaopiekują się tobą oni - odpowiedział.
- Mam zostać w domu, kiedy ty pójdziesz na wojnę? Nie ma mowy! - zaprzeczyłam szybko. Chciałam mu pomóc, a im więcej ludzi ( czy wilkołaków ) do obrony terytorium, tym lepiej.
- Tam będziesz bezpieczna - warknął, a ja się zamknęłam.
Chłopak odpalił silnik, a ja zapatrzona w okno, zasnęłam.
~*~
Obudziłam się, ale nie znajdowałam się już w samochodzie. Skąd to wiem? Bo Seth niósł mnie na rękach.
- Czemu mnie nie obudziłeś, kiedy już dotarliśmy? - wymruczałam.
- Bo nie miałem serca cię budzić - uśmiechnął się i postawił mnie na ziemi.
Znajdowaliśmy się w kuchni w moim domu.
- Jak wszedłeś do środka?
- Zamek jest rozwalony, zapomniałaś? - na moje policzki wpłynął odcień czerwieni, ale to zignorowałam.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu i ku mojemu zdziwieniu wszystko było tak, jakby kilka dni temu nie wystąpiło tu żadne porwanie.
Pierwsza myśl: mój pokój.
Popędziłam na górę, ale i tu oczywiście wszystko było w doskonałym stanie, prócz lekko zakurzonych szafek i biurka.
Blondyn przyszedł tu za mną, a ja przybiłam sobie mentalnego facepalma.
Cały pokój w plakatach z ,,Teen Wolfa"...
- Wiesz, dobrze, że odnajdujesz się przynajmniej w takich sprawach - zwrócił się do mnie, uśmiechając się łobuzersko.
- Zamknij się.
- Skoczę jeszcze na chwilę do sklepu, żeby kupić coś na kolację - kontynuował.
Nagle coś sobie uświadomiłam.
- Kiedy rodzice jutro wrócą, to co mam im powiedzieć o Lauren?
- Nie wiem. Wymyśl coś. Na przykład, że przeprowadziła się do chłopaka, czy coś - wzruszył ramionami. - Dobra, ja idę.
Jak powiedział, tak zrobił.
Postanowiłam w tym czasie trochę ogarnąć kuchnię i salon, bo jednak trochę kurzu się nazbierało.
Wzięłam do ręki ściereczkę i zaczęłam przecierać szybko szafki, stół kuchenny i wyspę, a także telewizor w salonie.
Wszystko zajęło mi jakieś 10 minut, a oba pokoje lśniły czystością.
Potem zajrzałam do lodówki i wyrzuciłam produkty, które nie nadawały się już do spożycia.
W tym samym czasie, do domu wrócił Seth z dwoma torbami wypchanymi jedzeniem.
Uśmiechnęłam się w duchu i jak na zawołanie zaczęło mi burczeć w brzuchu.
Niebieskooki uśmiechnął się rozbawiony i położył obie torby na podłodze.
- To co jemy na kolację?
- Kupiłeś makaron? - skinął głową. - No to robię zapiekankę.
- Umiesz gotować? - uniósł jedną brew do góry.
- Potrafię wiele rzeczy - wystawiłam mu język i zabrałam się za przyrządzanie posiłku.
~*~
Całą kolację Seth wydawał się być jakiś zamyślony i nieobecny.
Postanowiłam go o to spytać, ale ubiegł mnie w tym.
- Dzisiaj dzwonił do mnie mój szpieg, który jest w watasze Scotta - oznajmił. Aha, czyli z nim rozmawiał przez telefon. - Powiedział, że mój brat zaczął współpracę z alfą banitów. Mają nas zaatakować co najwyżej za dwa dni - westchnął z zawodem. - Sfora Scotta jest większa od mojej o jakieś pięćset wilkołaków, a jeśli do tego dojdą wygnańcy to... strach nawet myśleć - spojrzał ślepo za okno, jakby chciał wyczytać zza niego jakąś ważną informację.
Bezwiednie ( a nawet bez mojej wiedzy ) położyłam na jego dużą dłoń swoją.
- Dlatego chcę iść z tobą. Przydam się - chłopak potrząsnął głową, a blond włosy opadły mu nieco na czoło. Jego niebieskie oczy zabłysnęły złotem.
- Nie wiem czy wiesz, ale... - zanim zdołał dokończyć, przerwałam mu.
- Wiem wszystko o wilkołakach - uśmiechnęłam się lekko, próbując rozluźnić nieco atmosferę, mimo iż była ona bardzo napięta.
- Nie, tego na pewno nie wiesz - uśmiechnął się cynicznie, ale zaraz powrócił do poważnego wyrazu twarzy. Skinęłam głową, aby mówił dalej, a w między czasie napiłam się soku pomarańczowego z mojej szklanki. - Czasami... - zawiesił się, ale mimo swoich sprzeciwów i tak kontynuował - przed jakąś poważną walką lub wojną, przeznaczone mężczyzn z nimi sypiają, aby dodać im siły na bitwę - zadławiłam się moim sokiem.
Co on, kurwa powiedział!?
Alfa poklepał mnie po plecach, a kiedy w końcu się ogarnęłam, spojrzałam mu w oczy.
- Powiedz, że się przesłyszałam.
- Nie - zaprzeczył. - Wiem, że znamy się bardzo krótko, ale kocham cię nad życie. Gdyby nie ta wojna, to nie mówiłbym ci tego - wstał od stołu. - Nie musisz się zgadzać, ale to dodałoby mi siły do walki. A kiedy alfa ma siłę, jego stado jest prawie tak samo silne.
Chciałam wybuchnąć z nadmiaru emocji. Nie mogłam się przecież przespać z kimś, kogo ledwo co znam, prawda? Nie jestem dziwką. Ale to mój mate i nawet jakbym zaprzeczała, to i tak odczuwałabym więź między nami. Czy chcę się z pieprzyć? Oczywiście, ale nie tak wcześnie.
- Muszę się zastanowić - wybełkotałam i spaliłam przy okazji buraka.
- Nie wiem czy się zgodzisz, ale masz czas na zastanowienie się do rana. Potem wracam do watahy - nabrałam głęboko powietrza, lecz nic nie odpowiedziałam.
Mężczyzna poszedł na górę i słyszałam, jak zamyka za sobą drzwi od łazienki.
To moja decyzja.
Zgodzić się i kochać się z kimś kogo znam niecały tydzień, czy się nie zgodzić i zafundować całemu stadu śmierć.
CZYTASZ
Porwana przez wilkołaka ✔
WerewolfTessa i Lauren to siostry. Lauren jest starsza od Tessy o dwa lata, a przez jej zamiłowanie do wilkołaków ciągle się z niej wyśmiewa. Ale już niedługo przekona się, że wiedza na temat tych istot jest warta milion [...] Kiedy rodzice sióstr wyjeżdża...