Materac pode mną się ugiął, a chwilę później czyjaś ciepła dłoń została owinięta wokół mojej talii.
- Łapy precz - mruknęłam jak mantrę, ale nie wiedząc czemu, odwróciłam się do niego przodem i wtuliłam się w jego gorący tors.
- Jesteś urocza, kiedy nie pyskujesz - stwierdził i mogłabym przysiąc, że powstrzymuje się od wybuchu śmiechu.
Przycisnął mnie mocniej do swojej rozgrzanej klatki piersiowej.
- Spadaj... - burknęłam, wciąż nie otwierając oczu.
- Nie ma takiej opcji - odparł.
- Chcę spać... - poskarżyłam się mu.
- Nikt ci tego nie broni - zaczął bawić się moimi włosami.
- Chcesz kiedykolwiek mieć jeszcze dzieci? To zostaw moje włosy w spokoju - zagroziłam, ale byłam na tyle śpiąca, że nie postarałam się nawet, aby to zabrzmiało groźnie.
Seth wykonał moje polecenie, ale zamiast tego chwycił moje policzki w swoje dłonie.
- Dobranoc, księżniczko - mruknął i pocałował mnie w czoło.
To było dosłownie jak czar.
Powoli zaczęłam odpływać do krainy Morfeusza, aż w końcu zasnęłam na dobre.
~*~
Obudziłam się bardzo wypoczęta i od razu zaczęłam się rozciągać. Wygięłam plecy w łuk i zrobiło mi się lepiej.
- Dzień dobry, kotku - pokierowałam pytające spojrzenie w stronę Setha, który był odwrócony do mnie przodem, stojąc przy szafie i zapinając pasek od spodni. - Jak się spało?
- Emm... Dobrze. A poza tym, hej - wstałam z miękkiego materaca i już doszczętnie się pobudziłam. - Która godzina?
- 09.10 - odpowiedział, uśmiechając się do mnie szeroko i narzucił na siebie granatowy T-shirt.
- Co!? - krzyknęłam i pobiegłam do łazienki, uprzednio zabierając z komody moje ubrania na dzisiaj.
Sekundkę... Cały czas byłam w bieliźnie!
Na mojej twarzy pojawił się odcień szkarłatu, ale szybko go zbyłam i wskoczyłam pod prysznic.
Do śniadania mam tylko 20 minut. Nie wyrobię się, kurwa!
Wyskoczyłam z kabiny tak szybko, że prawie się poślizgnęłam na kafelkach, ale zignorowałam to.
Zaczęłam wycierać się puchowym ręcznikiem, a będąc już sucha, nałożyłam na siebie bieliznę, szary, cienki sweter oraz czarne spodnie z wysokim stanem. Do tego białe nike'i i gotowe.
Doskoczyłam do lustra i złapałam za szczotkę do włosów. Zaczęłam je ekspresowo rozczesywać, a kiedy były już pozbawione kołtunów, uczesałam je w niedbałego koka.
Wyszłam z łazienki jakby nigdy nic i ujrzałam, jak Seth patrzy się na mnie rozbawiony.
- No co?
- Cały czas szeptałaś do siebie, że nie zdążysz, a mamy jeszcze 10 minut - zaśmiał się hardo.
- No właśnie. Szeptałam - nakreśliłam ostatnie słowo.
Podeszłam do niego, a ten bez żadnego uprzedzenia, pociągnął mnie na swoje kolana i usiadł tak ze mną na łóżku.
Ale upokarzające... Jak dobrze, że nikt nas nie widzi...
- Co byś chciała porobić przez te 10 minut? - mruknął i przejechał nosem po mojej szyi.
O nie! Zapomnij!
- Poszłabym do Zoe. Dawno jej nie odwiedzałam - odparłam szybko, zanim ten zdołał pocałować mnie w usta.
- No dobra. Ale za 10 minut widzę cię na śniadaniu - zgodził się.
- Tak, mamo - przewróciłam oczami i ześlizgnęłam się z kolan chłopaka.
Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w stronę pokoju mojej przyjaciółki.
Zapukałam dwa razy, a słysząc słowo ,,proszę'', weszłam do środka.
Na podłodze walały się zabawki, a dzieci biegały wokół twierdzi z poduszek i koców.
Czyli jak zwykle...
- Cześć... Em... Zoe? - zapytałam, kiedy nie zobaczyłam przez sobą bliźniaczki mojego przeznaczonego.
- Tessa! - zza dużego stosu ubrań wynurzyła się głowa mojej przyjaciółki. - Jejku, ale mi stracha narobiłaś, kiedy Seth powiedział, że cię porwali! - przytuliła się do mnie, a ja przez chwilę nie miałam dostępu do tlenu.
- Ciocia! - krzyknęły jednocześnie maluchy i podbiegły do mnie, wyciągając swoje maciupeńkie rączki ku górze, abym wzięła ich na ręce.
- Cześć moja mała księżniczko - przytuliłam do siebie najpierw Lexi, a następnie Liama.
- Ale ciociu! Gentelneni się nie psytulajom! - powiedział szybko mały brunet i podał mi rączkę. - Gentelneni podajom siobie jąćki.
Uścisnęłam mu zatem dłoń i uśmiechnęłam się ciepło do Zoe, która wyglądała na lekko zmęczoną, jakby w nocy nie mogła spać.
- Przepraszam cię za mój wygląd, ale nie mogłam spać - oznajmiła, jakby czytała mi w myślach. - Dean mi mówił, że cię uratowali, razem z Zaynem, Nersem i moim bratem, tylko, że musiałam cię najpierw zobaczyć, a on mnie zbył, mówiąc, że pewnie nie chciałabyś o tym gadać - skrzywiła się.
- Chwilka... Dean jest twoim przeznaczonym? - zapytałam nic nie rozumiejąc.
- Tak, jest o rok starszy... - chciała dodać coś jeszcze, ale przeszkodził jej w tym mężczyzna, który właśnie wszedł do pokoju.
- Tatus! - wykrzyknęły uradowane dzieci i podbiegły do bruneta, a ten wziął obydwoje na ręce.
- Cześć, kochanie - pocałował Zoe na przywitanie, jakby nie było go w nocy w pokoju. - Patrol mi się trochę przedłużył, przepraszam - pokierował swój wzrok na mnie i rozszerzyły mu się oczy. - Witaj, Luno - skłonił przede mną głowę, a Zoe cicho się zaśmiała.
- Dzień dobry, Dean - przywitałam się z nim. - Ale na prawdę. Nie mów do mnie ,,Luno", bo to wkurza. Mów mi po imieniu - poprosiłam, a piwnooki niepewnie skinął głową.
- Nie będzie mnie na śniadaniu, muszę trochę odespać. A poza tym, śniadanie powinno się już zacząć - oznajmił, a ja gwałtownie spojrzałam na zegar.
09.32.
No to mam peszka.
~*~
Całe zasapane, weszłyśmy ( a raczej wbiegłyśmy ) do jadalni. Ja i Zoe, dzieci bawią się w pokoju.
Wzrok wszystkich pokierował się na nas, a ja zaczerwieniłam się na twarzy. Jeśli wcześniej mnie nie lubili, to dwuminutowe skrócenie ich jedzenia, nie polepszy sprawy.
Blondyn spojrzał na mnie, a lewy kącik ust podniósł się lekko, kiedy zobaczył, że ciężko oddycham.
- Możecie jeść - oznajmił do wilkołaków, a ci zaczęli pałaszować głównie mięso.
Mężczyzna podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu. Zoe już dawno udała się na swoje miejsce, bo ona nie czuła takiego zmęczenia, jak ja.
- I jak się biegło? - zakpił, a ja spojrzałam na niego z chęcią mordu w oczach.
- Przy-ymknij się - zasapałam i usiadłam na swoje miejsce.
CZYTASZ
Porwana przez wilkołaka ✔
WerewolfTessa i Lauren to siostry. Lauren jest starsza od Tessy o dwa lata, a przez jej zamiłowanie do wilkołaków ciągle się z niej wyśmiewa. Ale już niedługo przekona się, że wiedza na temat tych istot jest warta milion [...] Kiedy rodzice sióstr wyjeżdża...