PÓŁ ROKU WCZEŚNIEJ
Grace's POV
- Chcesz tu zostać? - zapytał Justin cicho, patrząc mi w oczy i mimo nastolatków, którzy zaczęli się już na nowo bawić i krzyczeć, mogłam go usłyszeć.
- Chyba nie. - odpowiedziałam, patrząc dookoła, po czym uśmiechnęłam się i spuściłam głowę.
- Popatrz na mnie. - zniżył głowę. - Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem. - powiedział, kładąc kciuk na moim podbródku, unosząc moją twarz, a nasze spojrzenia się znowu spotkały. Nie musiałam długo czekać, aż chłopak ponownie przybliżył się do mnie i czule pocałował. To było tak cudowne uczucie. On był cudowny. Poczułam, że oboje zmarnowaliśmy tyle czasu, ale teraz jesteśmy tutaj razem i jeszcze bardziej możemy cieszyć się tą chwilą. Że to wszystko, co do tej pory się stało może miało jakiś sens.
Kiedy oderwaliśmy się w końcu od siebie, w czym w zasadzie pomogła nam moja przyjaciółka, oboje na nią popatrzyliśmy z uśmiechem.
- Dzięki Lily. - odezwał się po chwili Justin.
- Nie ma problemu. Wiedziałam, że tak się stanie. - odpowiedziała chłopakowi, przez co zaczęłam się zastanawiać o czym mówią.
- Czy coś tu było zaplanowane? - zapytałam i chyba zdałam sobie sprawę, dlaczego Lily tak bardzo zależało żebym poszła.
- Wszystko skarbie. Od początku do końca. - odpowiedział Justin obejmując mnie i całując w policzek.
- Nie patrz na mnie, musiałam mu trochę pomóc. - zaśmiała się brunetka.
Pokręciłam tylko głową, nie mogąc ukryć uśmiechu, po czym Justin chwycił moją rękę i zaczął prowadzić w stronę wyjścia, rzucając tylko "cześć" w stronę znajomych.
Poszłam za nim, aż w końcu znaleźliśmy się przy jego samochodzie. Zamiast jednak wsiąść od razu, Justin oparł mnie o drzwi, położył dłonie obok mojej głowy i znów się przysunął, by mnie pocałować.Chwilę później wyjechaliśmy z parkingu i już nawet nie pytałam gdzie jedziemy. Dopiero po jakichś dziesięciu minutach zaczęłam kojarzyć drogę, która prowadziła w stronę wzgórza, na którym kilka razy razem byliśmy. Gdy znaleźliśmy się na miejscu, skierowaliśmy się tam, gdzie zawsze siadaliśmy. Jak zwykle widok był cudowny. Przy zachodzie słońca Nowy Jork wydawał się nierealny. Jak wyjęty z jakiejś bajki. Wpatrywaliśmy się w ten widok przez kilka sekund, po czym chłopak się znowu odezwał.
- Grace? - zaczął, po czym popatrzyłam na niego. Jego oczy wydawały się być teraz jak czysty karmel. Słońce delikatnie je oświetlało, przez co mogłam dokładnie się im przyjrzeć.
- Tak? - zwróciłam się do niego, dając znak aby kontynuował, bo była przez chwilę pomiędzy nami cisza. Nie była ona niezręczna, wręcz przeciwnie. Dookoła niczego nie mogliśmy usłyszeć, ale w obojgu z nas było w tym momencie tyle emocji, które krzyczały od środka.
- Czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał po chwili, patrząc mi w oczy, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. To było bardziej nierealne niż ten widok tutaj. Zaczęłam zastanawiać się czy to nie sen. - Chyba się wygłupiłem. - powiedział kilka sekund później, a ja zdałam sobie sprawę, że nie odzywałam się przez jakiś czas. Chłopak odsunął się ode mnie i chyba chciał odejść w stronę auta, kiedy złapałam go za rękę.
- Justin? - odwrócił się. - Bardzo chcę być twoją dziewczyną. - dokończyłam ciągnąć go do siebie.
- Jesteś pewna? - zapytał ponownie.
CZYTASZ
Grace 2
FanfictionDruga część historii Justina i Grace. Co wydarzy się tym razem? Czy dwoje nastolatków zostanie poddanych próbie miłości, której jeszcze sami dobrze nie znają? A może to zmusi ich do uświadomienia sobie ile dla siebie znaczą.