Rozdział 19.

1.6K 75 17
                                    

Grace's POV

Kiedy tylko Justin zaczął się budzić, Pattie zadzwoniła do Jerrego, aby jak najszybciej przyjechał. Obie byłyśmy bardzo zestresowane, ale w tym samym czasie cieszyłyśmy się, że Justin się budzi. W takich sytuacjach przychodzą do głowy różne rzeczy. Świadomość, że mógł się nie obudzić sprawiała, że czułam się strasznie. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nie jesteśmy w sumie ze sobą długo, ale kocham go ponad wszystko.

- Wiesz co, tęsknię za tymi porozwalanymi ubraniami dookoła. Mógłby robić nawet dwa razy większy bałagan, byleby byłby już z nami. - Pattie zaśmiała się w pewnym momencie nie odrywając wzroku od podłogi. Dobrze wiedziałam co ma na myśli. Chociaż Justin potrafi być naprawdę denerwujący, to chyba obie tak samo go kochamy i dlatego się rozumiemy.

- Wszystko będzie tak jak dawniej. - westchnęłam, uśmiechając się i patrząc na twarz kobiety, która w momencie wydała się bardziej rozpromieniona niż jeszcze pół godziny temu.

- Hej kochanie. - przewał nam rozmowę Jerry, który od razu przyjechał do szpitala. Podszedł do Pattie i pocałował jej policzek.

- Mam taką nadzieję. Z małą różnicą oczywiście, bo niedługo będzie was trójka. - Pattie dokończyła, mrugając do mnie okiem.

- Tak. - spuściłam głowę, bo przypomniałam sobie, że co jeśli Justin się nie ucieszy?

- Grace co się dzieje skarbie? - kobieta podeszła do mnie i usiadła obok, a jej dłoń znalazła się na moich plecach. Chyba wyczuła moją niepewność.

- Pattie, co jeśli... Co jeśli on nie chce mieć dziecka? Jest młody, chciał iść na studia, zresztą tak jak ja. Nasze życie się zmieni, a ja nie chce, żeby przeze mnie je sobie zmarnował. - odpowiedziałam spoglądając na nią z boku.

- Hej, posłuchaj. To nie jest niczyja wina, a jeśli już to napewno nie jednej osoby. I nie zmarnujecie sobie życia. Pomożemy wam, rozumiesz?

Pokiwałam głową, ale nadal się bałam. Co z tego, że oni się z tym pogodzili, kiedy nie wiem jak zareaguje Justin. Nie zmuszę go do niczego. I nie ma znaczenia, że jest dla mnie wszystkim. Po prostu nie zrobię niczego wbrew niemu.

Justin's POV

Obudziłem się w obcym miejscu. Nie wiedziałem gdzie jestem ani co się wydarzyło, ale byłem pewien, że to nie jest dom, ani żadne miejsce, w którym już byłem. Kiedy przestało mi się kręcić w głowie, mogłem w końcu przyjrzeć się otoczeniu. Leżałem w łożku w dziwnej, zielonkawej sali. Nagle usłyszałem czyiś głos.

- Nazywam się Chris Morgan i jestem pańskim lekarzem. Prawie trzy tygodnie temu miał pan poważny wypadek samochodowy i był pan w śpiączce. Czy pamięta pan jak się pan nazywa? - zapytał i poczułem się jak jakiś idiota. No chyba pamiętam jeszcze swoje imię.

- Justin. Justin Bieber. - odpowiedziałem brzmiąc jak James Bond, co pewnie było trochę śmieszne, ale widziałem, że mężczyzna tylko kiwa twierdząco głową. Mówił o czymś jeszcze przez chwilę, pytał o różne rzeczy, ale chyba skończyły mu się pytania.

- Dobrze panie Bieber. Za chwilę zobaczy się pan ze swoją mamą. Czy mogę ją poprosić? - zapytał, gdy miał już wychodzić.

- Oczywiście. - pokiwałem głową.

Po około minucie zobaczyłem moją mamę. Wygladała na zmęczoną, ale nie dziwię się.

- Justin kochanie. Jak się czujesz? - zapytała od razu gdy weszła.

- Jest okej. Tak myślę. - odpowiedziałem bez emocji.

- Baliśmy się, źe stracisz pamięć. - powiedziała i zrozumiałem, dlaczego ten lekarz się tak dziwnie zachowywał i wypytywał o głupoty.

- Nie straciłem... Chociaż może byłoby lepiej. - westchnąłem, przypominając sobie co było przed wypadkiem.

- Co ty mówisz? Justin przestań tak myśleć! Grace by się z tym nie pogodziła, zresztą my też nie.

- Grace? Straciłem Grace. Jestem skończonym idiotą i straciłem najważniejszą osobę w moim życiu.

- Tak myślisz?

- Tak jest.

- Gdybyś ją stracił, to ona nie spędziłaby ostatnich trzech tygodniu siedząc tu.

- Jak to? Grace tu jest? -zdziwiłem się. Myślałem że nie chce mnie znać.

- Tak i myślę, że powinniście porozmawiać. Powiem jej, że może wejść.

Grace's POV

Wstałam gdy zobaczyłam, jak Pattie wychodzi z sali. Dała mi znak, że mogę wejść do środka, więc tak też zrobiłam. Ujrzałam na łożku Justina, który patrzył na mnie tępym wzrokiem nic nie mówiąc.

- Justin? - zaczęłam, bo nie wiedziałam co powiedzieć.

- A ty jesteś..? - odpowiedział, a moje serce znowu jakby się zatrzymało. Nie wierzyłam w to. Nie, to nie możliwe. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy.

- Nie to nie możliwe... - wyszeptałam kręcąc przecząco głową.

- Hej, żartowałem. Grace ja pamietam. - powiedział po chwili, a ja nie wiedziałam co mam myśleć. Miałam ochotę go zabić, za to, że żartował z czegoś takiego.

- Jesteś idiotą!

- Widzę, że tęskniłaś. No już się nie denerwuj, tylko chodź tu do mnie. - poklepał miejsce obok siebie, odsuwając się na krawędź łóżka. Usiadłam obok niego i mocno się przytuliłam, uważając, bo nadal się o niego bałam. Justin pocałował mnie delikatnie w usta, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Tak bardzo za tym tęskniłam...

- Brakowało mi cię, wiesz? - zapytałam patrząc mu w oczy, kiedy on mnie obejmował.

- Wiem. I wiem, że spieprzyłem to wszystko. - posmutniał.

- Powinieneś o czymś wiedzieć. Ashley nie jest z tobą w ciąży. - musiałam mu to w końcu powiedzieć.

- Co? Ale skąd wiesz? - zdziwił się.

- Spotkałam ją u ginekologa. I tak wyszło, że usłyszałam jak rozmawia z jakimś chłopakiem o tym, że chce od ciebie tylko pieniędzy. Poza tym jest w szóstym miesiącu.

- Czyli chciała mnie wrobić?

- Tak...

- Skarbie, a dlaczego byłaś u lekarza. Coś się dzieje?

- No widzisz jest jeszcze jedna sprawa. - zaczęłam, ale w tym samym momencie otworzyły się drzwi i do sali weszła pielęgniarka. No nie wierzę, w takim momencie zawsze musi ktoś przeszkodzić. Chciałam mieć już to za sobą, a teraz muszę znowu czekać. I przez to stresuję się jego reakcją jeszcze bardziej. Zeszłam z łóżka Justina, po tym jak dziewczyna, bo nie mogła mieć więcej niż 25 lat, krzywo na mnie popatrzyła.

- To nie hotel. - powiedziała i już czułam, że raczej mnie nie lubi.

- A to moja dziewczyna i jak na razie moje łóżko. - Justin powiedział do niej, przez co zrobiło się jej chyba głupio.

Stanęłam obok i patrzyłam jak coś sprawdza i zaczyna rozmawiać z moim chłopakiem, który zbywał ją i widać było, że jest wkurzony, że w ogóle tu weszła. Trwało to jakieś pięć minut, aż w końcu skończyła to czymkolwiek była tak bardzo zajęta i znowu zostaliśmy sami.

- Możesz dokończyć teraz.

- Widzisz Justin...

Grace 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz