Wstałam właśnie z łóżka i poszłam na dół, gdzie wszyscy już byli i jedli śniadanie. Usiadłam przy stole posyłając szczery uśmiech i sięgnęłam po tosta. Kiedy zjadłam, poszłam do pokoju i zobaczyłam, że Justin napisał. Umówiliśmy się, że przyjdę dziś do niego po południu, a do tego czasu, zostanę z Aidenem i pokaże mu miasto. Podobno ciocia rozważa przeprowadzkę do Nowego Jorku i jeżeli się uda, będę się bardzo cieszyć.
Chodziliśmy właśnie po jednej z moich ulubionych ulic, gdzie znajdowało się najwięcej sklepów. Raj dla każdej normalniej dziewczyny.
- Jak Justin z tobą wytrzymuje? - Aiden mruknął gdy wychodziliśmy z jednego z nich i widziałam, że ma już dość, ale potrzebowałam wstąpić jeszcze do kilku miejsc.
- Też się zastanawiam. Ale wejdziemy jeszcze tylko do jednego sklepu i wezmę cię na najlepsze taco w tym mieście. - zachęciłam go z uśmiechem. Mam nadzieję, że lubi meksykańskie jedzenie równie mocno, co ja.
- Okej. Ale jeden sklep. - popatrzył, błagając mnie.
- Okej, okej. - rzuciłam od niechcenia. Czyli jednak usłyszał, że mówię o jednym. Kurczę.
Przeglądając stroje kąpielowe, zauważyłam Ashley. Przecież ze wszystkich ludzi mieszkających tutaj, musiałam się natknąć właśnie na nią. I albo mi się przewidziało, albo mam wrażenie, że jest w ciąży. Taka jak ona musiała w końcu wpaść, ale mogło mi się wydawać. Chcąc uniknąć z nią konfrontacji, wyszłam ze sklepu, chociaż ona i tak mnie zauważyła i obdarowała swoim tępym uśmiechem. Tak jak obiecałam wcześniej, nie maltretowałam już chłopaka i skierowałam się w stronę Fatty Daddy Tacos. Wiem, że nazwa jest powalająca, ale ich jedzenie to mistrzostwo. Zamówiliśmy nasze posiłki, po czym poszliśmy w stronę parku. Kiedy dochodziła piętnasta, postanowiliśmy wracać do domu.
Rozpakowałam zakupy i stwierdziłam, że będę zbierać się do Justina, bo zdążył zadzwonić już pięć razy w ciągu dzisiejszego dnia. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wyszłam z domu. Pogoda dopisywała jak zawsze ostatnio. Po kilku minutach doszłam i zadzwoniłam do drzwi, które chwilę później ktoś otworzył.
- Heeeeej skarbie! - zawołał Justin podwyższonym głosem.
- Heeeeeeeeej. - zawołałam, naśladując jego ton. - Dobrze się czujesz? - zaśmiałam się i poszłam do kuchni aby odłożyć siatkę ze słodyczami. W końcu trzeba mieć energię, prawda?
- Tak, tęskniłem po prostu. - przytulił mnie mocno, a ja wbijałam się w blat kuchenny.
- Też tęskniłam. - objęłam jego szyję.
- Ooo masz słodycze. - zapiszczał jak dziecko i jakby zapomniał, że stoję obok.
- A ja przypominam, że masz osiemnaście lat. - przewróciłam oczami, kiedy zaczął wyjmować żelki.
- Co będziemy robić? - zapytał ignorując moje docinki.
- Nie wiem, a co byś chciał? - uśmiechnęłam się.
- Mam powiedzieć czego bym chciał czy coś odpowiedniego. - popatrzył na mnie znaczącym wzrokiem, a ja próbowałam uderzyć go lekko w ramię, jednak on był szybszy i w sekundzie złapał mój nadgarstek, przekręcając mnie tak, że zaraz trzymał mnie na rękach w stylu panny młodej.
- Aaa co ty robisz!? - krzyknęłam, śmiejąc się, ale on tylko przybliżył się do mnie i mnie pocałował. - Nienawidzę cię. - spojrzałam na niego, gdy podniósł głowę.
- Czyżby? - położył mnie na swoim łożku, bo w między czasie zdążył wejść do pokoju i zaczął mnie łaskotać.
- Justin przestań! - ledwo co mówiłam.
CZYTASZ
Grace 2
FanfictionDruga część historii Justina i Grace. Co wydarzy się tym razem? Czy dwoje nastolatków zostanie poddanych próbie miłości, której jeszcze sami dobrze nie znają? A może to zmusi ich do uświadomienia sobie ile dla siebie znaczą.