Rozdział 1

266 25 14
                                    

Tao

To dziś. To ten dzień. Moje dwudzieste urodziny. Jestem taki szczęśliwy, bo dokładnie dziś o 20:45 zacznę swoje całkiem nowe życie. Wyjeżdżam z mojego rodzinnego kraju, z Chin do mojego ukochanego kuzyna Sehuna do Seulu. Co z tego że jest maj, ja już jestem po maturze. W Seulu będę studiował psychologię, tak chcę zostać pedagogiem. To moje marzenie.

Cały w skowronkach wyskoczyłem z mojego łóżka i podążyłem w stronę łazienki. Tam ja zawsze umyłem i ubrałem się myślami będąc już na lotnisku. Po porannej rutynie zszedłem na śniadanie które jak zawsze przygotowywała mi mama. O dziwo schodząc po machoniowych schodach poczułem zapach naleśników z czekoladą.

Żeby wejść do kuchni musiałem przejść przez salon, czego wolałem uniknąć ponieważ siedzi w nim mój tata. Jest na mnie obrażony z powodu mojego wyjazdu. Zawsze trzymał mnie pod kloszem. Chciałem przejść przez salon nie zwracając na siebie jego uwagi. Niestety nie udało mi się to gdyż jak ino przekroczyłem próg salonu on się odezwał.

-Witaj synu.- ja pieprze czy on ma jakiś szósty zmysł.

-Cz-cześć tato. - nie chce mi się z nim gadać.

-Jak się czujesz?

-Dobrze, dzięki za troskę.- Gdy chciałem wejść do kuchni, on wstał chwycił mnie za ramię i gwałtownie odwrócił w swoją stronę. Szczerze trochę się go wystraszyłem.

- Posłuchaj mnie. Nie chcę dla ciebie źle. Po prostu nie jestem przekonany czy dobrze robisz wyjeżdżając.

- Nie to ty mnie posłuchaj!- przerwałem mu nie chcąc dalej tego słuchać. - Mówiłem ci to wiele razy więc powtórzę to jeszcze raz jeśli...-

-Daj mi skończyć - powiedział odchodząc na chwile ode mnie, podszedł do jakiejś półki z, której wyciągnął kopertę opisaną "20lat"

Byłem zszokowany gdy podszedł do mnie z tą kopertą.

- To dla ciebie. Razem z twoją mamą odkładaliśmy to na twoje studia tu w Chinach, ale jak się dowiedzieliśmy że chcesz wyjechać to twoja mama poszła do kantoru i wszystko wymieniła. Proszę - podał mi kopertę- tu masz sto czterdzieści pięć mln won. -(Około 50 tyś. Zł)- nie mamy więcej. Myślę że tyle powinno ci wystarczyć na razie. - przez cały jego monolog miałem łzy w oczach przez co moje pandzie oczy zrobiły się jeszcze ciemniejsze. To koniec. Rozpłakałem się jak dziecko trzymając kopertą w dłoni.

-Zitao twoje nale... Co się stało? Czemu płaczesz kochanie ? Co ty mu zrobiłeś!? -moja mama wparowała jak poparzona do salonu, ja jak ino ją zauważyłem nie mogłem jej nie przytulić. Gdy byłem w jej objęciach wydukałem tylko ciche " dziękuje "

i poszedłem do kuchni na śniadanie.

Po jakże pysznym śniadaniu bo po trzech naleśnikach z czekoladą - boże ona chce mnie roztyć - poszedłem do swojego pokoju sprawdzić czy wszystko mam, czy wszystko spakowane. Hmmm pomyślmy

Ubrania mam.

Buty mam.

Książki mam.

Laptop mam.

Moją ukochaną biżuterię ( wiem że jestem facetem ale no kto się oprze kolczykom) też mam.

A ta koperta od rodziców? Już miałem wstać i po nią iść ale mój tata wszedł do mojego pokoju z moją zgubą. - Właśnie miałem po to iść. Dziękuje tato.- podszedłem do niego i zabrałem kopertę z jego ręki.

-Tato! - krzyknąłem jak mężczyzna miał już wychodzić z pomieszczenia.

Bez jakiegokolwiek zastanowienia podbiegłem do niego.

-Nie martw się studia nie trwają wiecznie. Kocham was.- brunet tylko się uśmiechnął.

-Wiem synu. Najgorsze będzie czekanie. Też cię kochamy przecież wiesz.- powiedział wychodząc i zamykając za sobą drzwi. Wróciłem do walizki wkładając tam pieniądze od rodziców. Kurde mam jeszcze tyle czasu do lotu jest dopiero 10:29 może się prześpię. 



To moje pierwsze ff.
Przyjmijcie je ciepło.

😘

Nie wiem czy cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz