Rozdział 40

35 3 1
                                    

KRIS

- I jak, godowy? - zapytałem podchodząc do chłopaka.

- Tak, możemy iść - powiedział nie do końca przekonany całym pomysłem naszego wspólnego jedzenia, Wcale się nie dziwię, wszystko co ostatnio działo się między nami, kończyło się katastrofą - tylko bez żadnych gwałtownych ruchów -  zagroził, robiąc jakiś śmieszny ruch karate.

Również się zaśmiałem, ostatni raz przeglądnąłem się w lustrze i podszedłem do drzwi frontowych, ubrałem szybko buty i otworzyłem drzwi czekając, aż chłopak przez nie przejdzie - ty przodem - pokazałem ręką na przód, a chłopak z lekkim uśmiechem przeszedł przez próg.

KRIS CHYBA MASZ JESZCZE SZANSE!

Bez słowa Ruszyliśmy do windy, która ewidentnie na razie kojarzyła mi się tylko z jednym. Bardzo chciałbym by chłopak już mi wybaczył i było tak jak dawniej, nigdy nie było kolorowo, ani nie było jakiejś sielanki, ale uwielbiem to co było pomiędzy nami.

Kiedy byliśmy już w windzie, wcisnąłem przycisk parteru abyśmy zjechali na sam dół. Chłopak cały czas oglądał swoje buty, a ja patrzyłem Wszędzie byle nie na niego... Zachowujemy się jak dzieci!

- Tao... - nie dokończyłem, Ponieważ drzwi windy się otworzyły, a chłopak od razu przez nie przeszedł...
No nie uciekaj mi tak!

Powolnym ruchem Ruszyliśmy oboje do restauracji hotelowej, w której mieliśmy zarezerwowany stolik, cały hotel wyglądał bardzo elegancko, dlatego mam nadzieję, że restauracja nie będzie się dużo różnić. Tak też się stało, restauracja była bardzo starego wyglądu.... może starego to złe określenie, wygląd był po prostu starodawny, ale bardzo elegancki i zadbany.

Wszystko było się bardzo sprawnie, gdyż obsługa hotelu znała dobrze angielski tak jak ja, nie było żadnego problemu z komunikacją. Kiedy siedzieliśmy już przy stoliku,zauważyłem, że za nami znajdowały się jeszcze dwa stoliki, które były zajęte.

- Powiedz Tao, na co masz ochotę? - zapytałem, przeglądając kartę z daniami zauważyłem, że wiele dań jest zagranicznych, Kai doskonale wiedział jakie żarcie lubię.

- Mmm... chyba wezmę krewetki w sosie ostrym i sałatkę Cezar - powiedz jak zamyślony przeglądając wszystkie na nie.
Gdy tylko chłopak wybrał Danie, od razu obok nas pojawił się kelner, zamówiłem dwa razy krewetki w sosie ostrym, raz sałatkę Cezar i paluszki serowe, a do tego czystą wodę dwa razy i po kieliszku szampana. Chłopak gdy usłyszał wszystkie rzeczy, które zamówiłem na początku się uśmiechnął, ale potem powiedział cicho - Kris, to pewnie dużo kosztuje... -

- Nie przejmuj się słońce, ja zapłacę za wszystko - odparłem z szerokim uśmiechem i oddałem kelnerowi obie karty.

Przez jakiś czas wpatrywałem się jego śliczną buźkę, przypominam sobie każdą wspólną chwilę, spędzoną z nim - Tao... ja muszę zapytać, czy... to znaczy... kiedy wrócimy do Koreii, to nie my będziemy razem, prawda? Nigdy już nie będziemy razem? - popatrzyłem na niego oczami zbitego pieska, ten tylko posmutniał, mogłem dostrzec jak jedna łza spływa po jego policzku.

Nie mogę patrzeć na to Jak płacze, szybko wstałem kucnąłem obok niego i mocno przytuliłem - spokojnie, ja wszystko rozumiem - szepnąłem, za bardzo go kocham by trzymać go na siłę.

Nagle poczułem jak chłopak się odsuwa i ściera delikatnie łzy z  policzków - YiFan... boję się znów ci zaufać, co w cale nie znaczy, że nic do ciebie nie czuję, chcę by było jak dawniej - powiedział cicho patrząc mi prosto w oczy - kochasz mnie jeszcze? - Zapytał cicho, delikatnie się rumienić.

- Zawsze Tao, zawsze będę Cię kochał - Uśmiechnąłem się, kiedy zauważyłem, że wszyscy nam się przyglądają, postanowiłem wrócić na swoje miejsce - Najpierw zjedz mnie, a potem porozmawiamy na górze -

Starałem się zejść na luźniejszy tematy, dlatego Rozmawiałem z nim o wszystkim, o tym jak się czuje, o tym o czym marzy i tak samo, o czym ja marzę. Każdy możliwy temat, który nie łączył się z naszymi uczuciami, jaki strasznymi wspomnieniami, był dla nas korzystny. Nawet nie zauważyliśmy, Kiedy minęło prawie 30 minut na Nasze jedzenie zostało przeniesione do stolika wraz z piciem.

W ciszy i spokoju zaczęliśmy jeść nasze cudowne dania,  wszystko smakowało Naprawdę wyśmienicie, każdy smak pasował do siebie idealnie. Co jakiś czas wyjadałem chłopakowi z sałatki grzanki, przez co Śmiał się i walczył ze mną na widelce. Oczywiście kto wygrał?

...

No on ....

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~ *~*~*~*~*~*~*

Spokojne jedliśmy cały czas danie  a do kieliszków cały czas lało się kolejne Military szampana. Było widać, że już po kilku byliśmy lekko wstawieni...
Do tego stopnia, że śmialiśmy się ze wszystkiego co widzieliśmy, ale z ubiarem, to porządna restauracja.

Kiedy brałam kolejny łyk szampana, Zauważyłem jak do restauracji wchodzą 2 znajomymi osoby, Na początku myślałam, że mam przywidzenie od alkoholu, ale jednak nie. To byli Kai i Jubi... ale co oni tu robią, przecież mieli przyjechać o 18:00. Szybko popatrzyłam na zegarek który wisiał na ścianie i zauważyłem 18:30, Boże drogi...

- Kris, co tak się rozglądasz? - zapytał, ale chyba nie miał zamiaru się odwracać bo cały czas patrzy mi w oczy, kochane bubu.

- myślałem, że widzę kogoś znajomego, ale przecież jesteśmy w Polsce, prawda? - zaśmiałem się i delikatnie co jakiś czas zerkałem na dwójkę.

Nie ogarniam w ogóle co ta dwójka tworzy, ale zaczęli się dziko obściskiwać,  chłopak aż przesadnie wkładał Judycie język do gardła przy na stoliku po czym Kai brutalnie położył judytę na stole i robił dziwne ruchy jakby on ją... o mój Boże!
Chwycił ją za biodra i zaczął dociskać do swojego krocza, pokazując mi w ten sposób co mam zacząć robić.
Dzięki Bogu, że mój chłopak siedział do tego wszystkiego odwrócone tyłem, bo chyba spalił by się ze wstydu.

Niby przypadkiem, zrzuciłem widelec ze stołu i poprosiłem Tao aby po niego sięgnął, gdy tylko się po niego sygnał ja szybko wstałem i zacząłem pokazywać chłopakowi Judyty, rękami aby przestał i wyszedł. Ich obu naprawdę bawiła cała sytuacja, a mi nie było wcale do śmiechu.

- proszę - powiedział Taoś podnosząc się. Wyjąłem odpowiednią kwotę i Wsadziłem ją do karty, która była specjalnie na to przeznaczona.

- Chodźmy już, chyba za dużo wypiłem -  zachichotałem i wstając, podałem mu rękę, chłopak szybko ją uścisnął i już po chwili Ruszyliśmy strony naszego pokoju, nie wiedząc dlaczego kiedy statek blisko nie nabrałem ochoty na coś więcej, ale nie mogłem go nawet tknąć.

Gdy tylko znaleźliśmy się w pokoju, od razu ruszyłem do naszej wspólnej sypialni i zaczęłam rozbierać się z wierzchniej części garderoby  taki jak Marynarka i krawat - chyba nie było ze mną aż tak źle, prawda? -

Gdy tylko zadałem to pytanie, chłopak od razu się na mnie rzucił przez to wylądowaliśmy na łóżku, zaczęliśmy się ostro całować, a moje ręce wędrowały po całym jego ciele oddając się tej rozkoszy całkowicie...

****************°^°*****************

Chcecie opis szekszów czy nie?

Kocham was perełki!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 05, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie wiem czy cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz