Rozdział 25

72 10 2
                                    

Kris

Od zdarzeń u Judyty i Kaia minął tydzień.
Za pare dni  jest koniec szkoły! Definitywnie, to był najgorszy, najdziwniejszy i na pewno najcudowniejszy rok w moim życiu. Wyczuwam w tym zdaniu pewną sprzeczność.
Poznanie Tao, koniec z Suho i zakończenie drugiej klasy studiów.
W końcu mogę odetchnąć z ulgą. Między mną i Tao zaczyna się układać. Dla mnie, to normalne być z facetem, ale dla niego to wszystko jest nowością. Jest jak zagubiona owieczka, która ma ostre kopyta. Czy owca ma kopyta? Wracając, próbuję pokazać mu  wszystko z jak najlepszej strony, ale on wydaje się być zamknięty, jakby nie chciał tego przyswoić.
Uznaliśmy że zaczniemy od początku, powoli. Jednak, gdy tylko zaczynam  całować go odrobinę namiętniej, niż tylko w policzek zaczyna się peszyć.
Czy ja coś robię źle?

- YiFan! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Co? A nie, Chanyeol przepraszam. Nie słuchałem. - pokręciłem przecząco głową.

Park Chanyeol, wszyscy mówią mu Yoda, bo ma ogromne odstające uszy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Park Chanyeol, wszyscy mówią mu Yoda, bo ma ogromne odstające uszy.
Ponoć stuprocentowy heteroseksualista, ale ciągnie go do Baekhyuna - kolegi z klasy Sehuna. 
Praktycznie każda laska z jego roku na niego leci, a on każdą chętnie przeleci.
Tabuny zakochanych kobiet w Parku, kręci jeszcze fakt, że umie on grać na gitarze.

Siedziałem  na ostatniej lekcji historii w tym roku.
Jak dobrze. Nienawidzę wręcz tej starej jędzy, która pracuje jako nauczycielka tego przedmiotu. Te jej okropne spódnice do ziemi pięknie komponują się z tymi worami pod oczami.
Oczywiście ja i Yoda siedzimy z samego tyłu, więc mamy lekko mówiąc wyjebane na to co ona do nas mówi.
- Wu YiFan, do tablicy! - wydarła sie na całą salę. O ja cie pierdziele.
Kompletnie, nie wiedziałem o czym ona mówiła,  przez całe trzydzieści minut. Zrezygnowany podniosłem się z krzesła i ruszyłem do jej biurka.
Stałem obok niej i czekałem na cud.
Mało obchodził mnie ten przedmiot. Ba! Nawet wcale, ale niestety miałem umowę z rodzicami.
Mam mieć same czwórki, ewentualnie z przedmiotów, których nie rozumiem trójki bo jak nie to nie będą mi wysyłać kasy i mam iść do pracy.
Z logicznego punktu widzenia i tak ich nie potrzebowałem, ale teraz jak już z Suho wszystko skończone, to za niedługo kasa może się przydać.
- O czym mówiłam przez ostatnie trzydzieści minut? - o czym to ona nawijała..
- Yyy... -
- A może pan Park nam powie? – zapytała, patrząc na mojego przyjaciela.
- Nie, dziękuję posłucham. - wyszczerzył się głupio, a ja tylko popatrzyłem się na niego z chęcią mordu w oczach,  po czym znów zwróciłem swój wzrok na to stare pruchno.
- No dobrze, czyli mamy w klasie tylko jednego orła chętnego do pytania. - stwierdziła
- Ale ja nie jestem chętny! Mogę wrócić do ławki? -
- Oczywiście że możesz, ale zapamiętaj sobie. – podeszła bliżej. - za rok też cię będę uczyć i pierwsze co zrobię, jak cię zobaczę to nie będzie „Dzień dobry, jak wakacje?” tylko dostaniesz jako pierwszy jedynkę na przywitanie. -
- To nie fair. - powiedziałem
- Tak jak całe twoje życie. - czy ona jako nauczycielka może tak do mnie mówić? Westchnąłem głośno i wróciłem do ławki.
- Więc jak już mówiłam, 16 kwietnia 2014 roku zatonął południowokoreański prom Sewol, w wyniku którego zginęło... - bla bla bla. I tak nikt cię nie słucha.

Nie wiem czy cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz