Rozdział 36

48 10 10
                                    

Kai

- Jongin, ja nie mogę patrzeć na to jak oni się nawzajem niszczą. Tao od paru dni nie wychodzi z domu, nie pisze ani nic, a Kris zapija swoją mordę. Musimy im pomóc! - odezwała się moja ukochana, stojąc przede mną i wymachując rękami.

- Kochanie, ale co ty chcesz z tym zrobić? Są dorośli i my nic nie możemy zrobić - wstałem z fotela, który stał w salonie i podszedłem do niej, po czym ją przytuliłem - Judiś, nie myślałaś o tym by zabrać ich ze sobą do Polski? -

- Kai jestes geniuszem! - wykrzyczała wtulając się we mnie. 

- No cóż, jak widać ja też miewam przebłyski geniuszu - zaśmiałem się.

- Jongisiu, ale jak mamy ich zaprosić skoro oni się aktualnie "nienawidzą"? -  zapytała. Kurde ma racje, nie pomyślałem o tym. 

- Nie wiem kotek, cos musimy wymyśleć - powiedziałem odchylając się odrobine tak by spojrzeć w jej oczy.

- Wiesz, ja mam jeden pomysł - uśmiechnęła się chytrze i już po chwili siedzieliśmy na sofie pisząc do chłopaków.

************************************
(Judyta                                                                         /                                                                                                    Kai)

- Tao!

Kris! -

- Czego?

Czego? -

- Spotkajmy się

                                                                                                                                                                     Spotkajmy się -

- Po co?

                                                                                                                                                                                            Bo? - 

- Mam coś dla ciebie

                                                                                                                                     Nie wymyślaj stary tylko już! -

- Oke gdzie i kiedy

                                                   Powiedziałbym spierdalaj ale i tak się nie odczepisz, więc gdzie  i                                                                         kiedy -

*******************************

Tao

Szedłem już właśnie w stronę umówionego miejsca. Nie wiem czemu konkretnie w to miejsce, no ale z nią się nie walczy. Znajdowałem się właśnie obok tej lodziarni w parku, w której byłem kiedyś z Krisem.
Ehh... od pewnego czasu wszystko mi go przypomina. Drzewa, miejsca, ludzie, a nawet programy w telewizji, które kiedyś razem oglądaliśmy.

- Tao! - krzyknęła dziewczyna na którą czekałem - już myślałam że nie przyjdziesz, na szczęście nie jesteś taki bucowaty - powiedziała z uśmiechem wymalowanym na twarzy.

- Yyy dziękuje? -

- Dobrze nie ważne, chodźmy już. Czekają na nas -

- Kto? - nie odpowiedziała mi, zaczęła mnie ciągnąc tylko w sobie znanym kierunku. Westchnąłem idąc za nią.  Po chwili gdy byliśmy już niedaleko od stolików, zatrzymała się i pociągnęła mnie za dłoń tak był odwrócił się w jej stron.  

- Zasłoń oczy - powiedziała

- Co? dlaczego niby mam to zrobić? -

- Proooszę, jak nie zasłonisz to nie będzie niespodzianki - odparła błagalnym tonem. Wywróciłem oczami i zrobiłem to o co mnie prosiła. Z zasłoniętymi oczami szedłem prowadzany przez dziewczynę. 

Szliśmy w totalnej ciszy przez dosłownie parę sekund. Po chwili usłyszałem ciche "usiądź"  po omacku odnalazłem krzesło, usiadłem na nim i czekałem na znak że mogę już otworzyć oczy. 

- Chłopcy, otwórzcie oczka - usłyszałem głos jakiegoś chłopaka, wydawał mi się znajomy, ale nie zwracałem na niego uwagi tylko szybko otworzyłem oczy. To co zauważyłem mą wstrząsnęło. 

- Co on tu robi!? - zapytałem zdenerwowany i ... smutny? Nie wiem co to było. Z jednej strony byłem wściekły, sam nie wiem za co, a z drugiej strony cieszyłem się, że go widzę. Tak dawno nie mogłem się cieszyć jego twarzą. 

- Nie musisz krzyczeć mój drogi - odezwał się Fan - jak widać zostaliśmy złapani w tak zwaną pułapkę, jestem ciekaw tylko po co jesteśmy im potrzebni - wydawał się bardzo spokojny.

- Ja jestem bardziej ciekaw Kris ile skrętów wypaliłeś przed przyjściem tutaj - odezwał się Kai.

- Jongiś - odezwała się Judytka - nie o tym mieliśmy rozmawiać. Zaprosiliśmy was tutaj gdyż chcemy byście lecieli z nami do Polski, do moich rodziców. W tej sytuacji chcemy byście się pogodzili, albo chociaż tolerowali. I to nie jest tak, że pytamy was o zgodę, bilety już są kupione wszystko zapłacone, więc w te sobotę czyli już jutro macie OBAJ być u nas w domu o piątej rano - z uśmiechem złapała Kaia za prawą dłoń i ją lekko ścisnęła.

- Judytka, nie wiem czy to dobry pomysł. Ja i Tao... - 

- Nananana cicho Krisełku, jedziecie i koniec - powiedziała, grożąc przy tym mu palcem.

Potrząsnąłem rozbawiony głową - Jak sobie to wyobrażasz? Nie wiem czy dam rade z nim wytrzymać tyle czasu -

- Taoś proszę, to tylko jeden weekend, potem możecie się znów nienawidzić - powiedziała z uśmiechem na ustach.

-Okey - odezwał się YiFan - ale biorę z nim pokój - odezwał się blondyn.

ŻE CO??!!

**********************************************************************************************

Czuje się okropnie z tym że tak rzadko wrzucam rozdziały.  Nie będę obiecywać że to zmienię, bo jak mi się uda to będą częściej a jak nie to nie. 

gwiazdki + komentarze = motywacja (czy coś)

tak w ogóle to planuje za kilka rozdziałów już koniec ale nie przejmujcie się (jeśli komuś w ogóle się podoba to co pisze) mam w zanadrzu kilka innych ff i jeden one shot. Więc czekajcie na jakieś info w sprawie moich dalszych poczynań z wattpadem.

KOCHAM KAŻDEGO KTO TO CZYTA !! 

Do zobaczenia perełki 😘

729 słów, no aż mi wstyd😨😰😔

Nie wiem czy cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz