ROZDZIAŁ 30 1/2

59 13 8
                                    

Uwaga ten rozdział będzie zawierać sceny nieprzeznaczone dla osób niepełnoletnich. Będą się pojawiać liczne przekleństwa i dogłębnie opisana scena gwałtu Co może być trudne W odbiorze młodych czytelników.

Kris

- Mówię ci to zły pomysł - jest sobota. Właśnie z Sehunem jedziemy jego autem do Suho.

- Daj spokój - zaczął młodszy. - Pojedziemy tam, on nam wszystko wyjaśni, pomożemy mu i koniec. -

Bałem się jak cholera. Miałem najgorsze przeczucia. Od początku wiedziałem, że źle się to skończy. No wiem, wszystko jest bezpieczne, a jednak ten kretyn Suho stracił kontrolę. Pieprzony kłamca. I jeszcze Tao. Nic mu nie powiedziałem. Nie wiem czemu. Chyba bałem się jego reakcji. Nie chcę by się martwił. Nie potrzebuję tego.

- Kris! - krzyknął chłopak. Na dźwięk jego głosu aż delikatnie                    podskoczyłem.

- Co? - zapytałem zdziwiony.
- To ty w ogóle mnie nie słuchasz? - zaśmiał się młodszym. - Pytałem się,     jak ci idzie z Tao. Dobry jest w tych sprawach? - poruszył znacząco brwiami, na co ja swoje skrzywiłem.

- Gówno cię to powinno obchodzić! - zwruciłem mu uwagę. Po cholerę on o to pyta? To sprawa między mną a Tao.
Ale tak, jest dobry.

- Spoko, luz, tylko pytam - odpowiedział młodszy. - Kris, uważasz że Suho to robi specjalnie? -            
- Ale co? - dopytywałem.
- No, że on chce nas po prostu ściągnąć tam specjalnie. Co jeśli to pułapka? -

- Mi każesz się uspokoić a sam trzęsiesz portkami - zaśmiałem się na głos. - Tak, boję się trochę, ale nie
mamy innego wyboru -odpowiedziałem.

Przez następne kilka minut jechaliśmy w ciszy. Nikt się nie odzywał. Tak było nawet lepiej. Musiałem sobie to wszystko przemyśleć. Po chwili wyjechaliśmy z miasta i podążaliśmy naprawdę piękną drogą. Z obu stron jezdni rosły wysokie, potężne drzewa oraz krzaki z różnymi rodzajami kwiatów. Taki widok odpręża mnie najbardziej. Kiedyś wezmę Tao na wycieczkę po Seulu i pokażę mu najpiękniejsze jego zakątki.

Dojechaliśmy na miejsce po prawie godzinie jazdy. Sehun zaparkował przed małym, lekko zniszczonym domkiem. To tu się teraz ten skurwiel chowa. Przez prawie dwa tygodnie nikt go nie widział w Seulu czy Gangnam. Pewnie już w tedy wiedział, że policja go namierza.

- Kris, idziesz? - zapytał chłopak  siedzący obok mnie z nieciekawą miną.
- Tak, tak już idę - odpowiedziałem i otworzyłem drzwi samochodu, po czym z niego wysiadłem.

Poczekałem chwilę na Sehuna i ruszyliśmy razem w kierunku domu.
Gdy staliśmy już przy drzwiach, zapukałem w nie lekko. Już po paru sekundach drzwi szybko się otworzyły a przed nami stała ta szumowina.

- No co tak stoicie, wchodźcie już - gestem ręki rozkazał nam wejść do domu. - Nikt was nie śledził? Nikogo nie widzieliście? - zadawał pytania.

- Nie wiem, chyba nie. - odpowiedział Sehun. - Może nam łaskawie wytłumaczysz, o co chodzi? -
- Namieżyli go.
- Kogo? - zapytaliśmy hurem.
- Yixing'a... yy to znaczy Laya. Mówił że wszystko ma pod kontrolą. Ale coś mu nie wyszło - mówił nerwowo chodząc po pokoju.

- Ale czekaj, jeszcze raz. O co chodzi z Layem? - zapytał Sese.
- Krótka piłka - zaczął. - Policja siedzi mi na karku. Ostatnio śledzili mnie aż do domu - mówiąc to podbiegł do okna. Delikatnie rozchylił zasłony, tak, aby zobaczyć czy ktoś jest na polu.

Nie wiem czy cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz