Rozdział 22

101 11 4
                                    

Tao

Boże ile można mieć znajomych?
W  domu znajdowało się ze sto osób, z czego może znałem sześć. Westchnąłem głośno opierając się o kanape, wsłuchując się w Remix "Shape Of You".


Siedziałem tak jeszcze chwilę aż nie podszedł do mnie Sehun.
- Co tak siedzisz sam? – zapytał  zatroskany.
- No wiesz, nikogo tu nie znam. - odpowiedziałem.
- Oj nie przesadzaj. - chwycił mnie za rękę i zaciągnął mnie do kuchni gdzie znajdował się cały alkochol - Masz - powiedzał podając mi trunek.
- Co to jest? -
- Whiskey z colą. - popatrzyłem się na niego krzywo, poczym zabrałem plastikowy kubeczek.
- Słuchaj… - zaczął – Mam coś co pozwoli ci się rozluźnić. - powiedzał podając mi podejrzanie wyglądającego szluga.
- Masz. – uśmiechnął się
- Wiesz że nie pale papierosów  - Na moje słowa chłopak się zaśmiał.
- Wiesz, tylko to nie jest papieros. - w takim razie... - Hmm, jakby to łagodnie powiedzieć... Skręt z magicznych liści. - zatkało mnie na jego słowa.
- Sehun! Ty palisz to gówno!? - zapytałem, będąc poddenerwowany całą sytuacją.
Nagle znikąd pojawił się Kris. Podszedł do nas i założył Hunowi rękę na ramie.
- What's up?- przywitał się po czym spojrzał na ręce Huna. – Woo, sprowadzasz nam Taosia na ciemną stronę ? -
- Nie, bo nie zamierzam tego palić. - oznajmiłem stanowczo.
- Słuchaj Tao. - YiFan odszedł od mojego kuzyna i podszedł do mnie obejmując mnie ramieniem.
Nie powiem, z jednej strony było to przyjemnie czuć jego ciepło, ale ile może ważyć jedna ręka?
- Nie musisz od razu wypalać całego Jointa. Pociągnij raz czy dwa i po sprawie. Trzydzieści procent osób na tej imprezie, jest już nieźle naćpanych, a dopiero minęła godzina.-
- A ty? Też to brałeś? - odwróciłem się do niego twarzą w twarz.
- W ciągu życia czy teraz? Haha, nie no jaja se robie. Wypaliłem już jednego z takimi dwiema loszkami, ale spokojnie… - zbliżył się do mojego ucha przez co przeszły mnie dreszcze. – Są brzydkie w porównaniu do ciebie. –
Niewiem czy to miał być komplement ale tak to przyjmę.

Uznałem, że jak raz się zaciągne to nie umrę. Wziąłem blanta od Sehun i wsadziłem go między wargi, po czym nachyliłem się aby chłopak go odpalił.
Sese wyciągnął z kieszeni zapalniczkę i przyłożył ją do początku bibuły.
Gdy Yi dał mi znak zaciągnąłem się mocno ale ostrożnie. Już po dwóch sekundach od trzymania tego w płucach zrobiło mi się duszno i niedobrze. Natychmias wypuścił powietrze kaszląc przy tym niemiłosiernie.
-Czy coś się mi po tym stanie? -
- Po jednym pociągnięciu ... chyba nic. Nie wiem, ja odrazu całego wypalam. - zaśmiał się Hun.
No pięknie. Teraz będę zdychać gdzieś w krzakach albo kiblu.
O dziwo naszła mnie ochota aby się jeszcze raz zaciągnąć.
Gdy Hunnie wyciągnął do mnie rękę, aby mu oddać skręta, ja przyłożyłem go z powrotem do ust. Zaciągnąłem się jeszcze dwa razy i dopiero oddałem rzecz Hunowi.
Chwyciłem Krisa za rękę i powiedziałem. - Nie zamierzam się nudzić. Idziemy się zabawić. –
Po tych słowach ruszyliśmy do salonu. Przechodząc przez tłum, spotkaliśmy Kaia i Judyte siedzących na schodach. To było trudne, ale udało nam się dostać do kanapy i foteli, które były ułożone wokół szklanego stolika.
Po chwili, podszedł do nas Luhan z ... Olivią. Boże nawet tutaj?
- Hunnie- zaczął Lu - Jak mogłeś mnie zostawić samego? Szukałem Cię wszędzie! - zachichotał.
- Ile ty wypiłeś? - zapytał Sehun.
- Troszeczkę chyba, nie wiem, co robicie? -
- Mamy zamiar zagrać w jakąś grę. - oznajmiłem.
- A w co chcesz zagrać w kochanie?- zapytał Kris.
- Po pierwsze nie jestem twoim kochaniem a po drugie to... w butelkę?
Na słowo  „butelka” wszyscy się zgodzili.

Nie wiem czy cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz