Po skończonej rozmowie z policjantem usiadłem załamany na sofie.
Jak on mógł? Obiecał mi, że już tego nie zrobi. Czy to wszystko było kłamstwem? W ogóle mu na mnie nie zależy? Przecież mówił, że mnie kocha. Kłamca! Oszust! Cham! Debil!
Męski przystojniak... ahhh...Nie! Przestań o tym myśleć. Musisz mu pomóc.
Szybko chwyciłem tylko dowód osobisty, portfel i telefon, po czym ruszyłem do wyjścia. Nie zwracałem uwagi na to jak wyglądam. Pierwszy raz od paru lat wyszedłem z domu niewyszykowany. Moje pandzie oczy były jeszcze bardziej widoczne, a włosy nieułożone. W ogóle się tym nie przejmowałem. Ważny był on.
Mój ukochany.Zbiegłem szybko po schodach. Wybiegając z klatki zatrzymałem się przy postoju taksówek. Nie musiałem długo czekać, gdyż jeden z pojazdów zatrzymał się tuż obok mnie. Zwinnie wszedłem do auta.
- Dzień dobry. Gdzie pana zawieźć? -
Zapytał grubiutki pan taksówkarz.- Poproszę jak najszybciej na komisariat - powiedziałem i oparłem się o fotel, wyciągając telefon z kieszeni.
Me: hej jesteś?
Lunie: hej tak jestem a co?
Me: możesz zadzwonić do Sehuna?
Lunie: nie odbiera od paru godzin
Me: czyli jednak
Lunie: co??????
Me: boję się że nasi kochani chłopcy mają kłopoty
Lunie: co!?
Me: dzwonili do mnie z policji. Kris ma kłopoty i coś czuje że Se też
Lunie: o boże mój sehi 😭
Me: właśnie tam jade jak coś to do cb zadzwonię.
Lunie: dobrze dziękuję
Po skończonej rozmowie z chłopakiem schowałem telefon do kieszeni. Moje myśli znów krążyły wokół jednej osoby.
Kris.
Co on zrobił, że muszę tem jechać? I czemu zadzwonili po mnie a nie po jego rodziców. Martwię się. A jeśli mu nie pomogę? Jeśli moja osoba nic nie zrobi i będzie tam siedział do do końca swoich usranych dni?-... Pana. Prze pana - zawołał kierowca.
- TAK!? - wyrwałem się z zamyślenie.
- Jesteśmy na miejscu - pokazał ręką budynek policji.
- Ah tak, przepraszam, zamyśliłem się-
powiedziałem speszony. Kierowca odwrócił głowę i uśmiechną się do mnie.
- Niech się pan tak nie denerwuje. To napewno nic poważnego - powiedział, pokazując śnieżnobiałe zęby.Odpowiedziałem mu nieszczerym uśmiechem, zapłaciłem za przejazd i wyszedłem z auta. Stałem przed komendą dobre 10 minut zastanawiając się, czy dobrze robię. W końcu postanowiłem, że wejdę do środka. Wbiegłem po schodach, otworzyłem drzwi i ruszyłem przed siebie.
Nie wiem do końca, gdzie mam iść. Wszystko wygląda tak samo. Biało-niebieskie ściany, jakieś ławki i ooo..
recepcja.- Przepraszam, zostałem wezwany telefonicznie w sprawie Krisa.
- Kogo?
- A przepraszam. YiFana.
- A tak. Proszę się skierować do pokoju przesłuchań. To pomieszczenie o numerze 10 - odpowiedziała Pani recepcjonistka. Nie można powiedzieć, że była miła. Raczej mówiła wszystko jakby od niechcenia.
- Dobrze dziękuję - powiedziałem i ruszyłem w stronę wskazanego pomieszczenia.
CZYTASZ
Nie wiem czy cię kocham
Fiksi PenggemarDwudziesto letni Chińczyk Huang Zitao zaczyna studia w jednej z Seulskich uczelni. Jednak zanim to się stanie spotka go parę nieoczekiwanych sytuacji z rodziną i jego uczuciami. Czy uda mu się wygrać z pożądaniem, ogarnie dupę i zostanie hetero...