×12×

1.6K 167 45
                                    

Jiyong poszedł po Baek'a i razem pojechali do szkoły. Przez cała drogę myślał o tym, co miało miejsce przed wyjściem; był zniesmaczony i nieco przerażony. W pewnym momencie chciał nawet powiedzieć o tym Baekhyunowi, lecz bardzo szybko z tego zrezygnował; to byłoby zbyt dziwne i zawstydzające.

Po dwóch pierwszych lekcjach jednak Jiyong nieco się rozpromienił, a powodem była jego internetowa dziewczyna. Zielonowłosy miał zamiar powiedzieć o tym, co mu zaproponowała Byunowi, więc zaczął go zaciągać do męskiej toalety tuż przed dzwonkiem na lekcje; nie chciał by w środku był ktoś nieproszony.

Kiedy znaleźli się już przed drzwiami z nagła stanął przed nim Park Chanyeol i kilka jego kolegów.

Baekhyun zapowietrzył się, ściskając mocno ramię swojego przyjaciela przez co ten syknął cicho, nie chciał go jednak ośmieszyć przy swoim crushu, więc nie palnął go w głowę.

— Cześć, Baekhyun — powiedział ciepło Park, posyłając różowowłosemu szeroki uśmiech.

Młodszy czuł, że rozpływa się pod wpływem jego spojrzenia, jednak starał się nie dać tego po sobie poznać.

— Hej, Chabyeol — odparł luzacko i oparł się ramieniem o Jiyonga, który zmarszczył brwi. Jeden z kolegów Chana parsknął cichym śmiechem.

— Um...nazywam się CHANYEOL — rzekł chłopak o odstających uszach i zaraz walnął swojego kolegę, który powtórzył cicho "Chabyeol".

Baekhyun natomiast zarumienił się mocno ze wstydu, poczuł, że serce zaraz wyskoczy mu z klatki piersiowej.

— Chciałem tylko spytać: Jak się czujesz? — Park podrapał się po policzku, zmieszany. — Już wszystko w porządku?

Jiyong klepnął przyjaciela delikatnie w bok, kiedy ten nic nie odpowiadał tylko gapił się na Chana z otwartą mordką.

— Tak, lepiej już się czuje — odpowiedział za niego Choi. - Sorki, ale musimy iść już do kibelka.

— Razem? — zdumił się Park, zakłopotany zielonowłosy wzruszył ramionami. — W porządku, to do zobaczenia, Baekhyun.

Pomachał mu na pożegnanie, a Byun odmachał mu dopiero wtedy, gdy starszy już się obrócił i odszedł ze swoimi kolegami.

Jiyong był pewny, że Baekhyun zaraz wpadnie w histerie, więc pociągnął go do łazienki, zamykając drzwi.

— Jak mogłem źle powiedzieć jego imię?! — krzyknął zrozpaczony Baek. — Zawsze wiem, że nazywa się Chanyeol!

— Och...daj spokój. Po prostu twój język zrobił łubudubu i ci się pomieszało w buzi — mruknął Jiyong po czym oparł się o ścianę. — Muszę ci coś powiedzieć — dodał, przyozdabiając twarz uśmiechem, poczuł, że robi mu się gorąco w środku. — Pamiętasz tę dziewczynę, której pokazałem ci zdjęcie?

Różowowłosy skinął głową.

— Zapytała mnie czy chciałbym przyjść do niej na imprezę! To znaczy do tego klubu, w którym byliśmy ostatnio, ojej w końcu ją poznam i zobaczę na żywo... — Jiyong uśmiechnął się błogo, oblizując dolną wargę, euforia rozrywała go od środka.

— Naprawdę?! To super, stary! Chętnie poszedłbym z tobą... ale poznam ją później, hm?

— Pewnie tak. Muszę kupić sobie prezerwatywy... — mruknął. Baek zmrużył oczy.

— Zamierzasz się z nią przespać na pierwszym spotkaniu?! — krzyknął z oburzeniem, a Jiyong przewrócił oczami.

— To tak, na wszelki wypadek...Dobra chodźmy już. Lekcja trwa od jakiś dziesięciu minut.

~

Po lekcjach humor Jiyonga zmienił się, ponieważ zdał sobie sprawę, że musi wrócić do domu i w dodatku powiedzieć swojemu ojcu, o tym, że wybiera się do klubu dzisiaj wieczorem...

Kiedy zadzwonił do drzwi patrzył na swoje stopy w napięciu, przełykając głośno ślinę.

Drzwi rozchyliły się, a przed nim stanął Seunghyun, był nagi; wokół jego bioder owinięty był jedynie biały ręcznik.

— Och, Jiyong, cześć — wpuścił młodszego do środka. Zielonowłosy podrapał się po głowie i spojrzał na moment na jego umieśnioną klatkę piersiową, odwaracając za zaraz wzrok w inną stronę. — Jak było w szkole?

— W porządku — odpowiedział i wyminął go, chcąc udać się do swojego pokoju, jednak mężczyzna złapał go za nadgarstek i stanął przed nim, spoglądając na jego śliczną twarz. Serce Jiyonga z nagła zaczęło bić silniej.

— Idź do jadalni na obiad — po chwili puścił jego rękę, zagryzając delikatnie wargę.

Jiyong pospiesznie udał się do ów pomieszczenia, rzucając plecak na podłogę. Usiadł i zabrał się za jedzenie.

W międźy czasie do niego dołączył też Seunghyun, który przygladał się swojemu synowi, jedząc wolno obiad.

Młody Choi pomyślał, że to dobry moment, żeby powiadomić go o swoim wyjściu.

Uniósł głowę i spojrzał na starszego, nieco zmieszany. Przełknął to, co miał
w ustach i zaczął mówić.

— Em...o dwudziestej wychodzę —  oznajmił spokojnie. Starszy Choi uniósł brew.

— Gdzie wychodzisz o tej godzinie?

— Na imprezę — odparł, bawiąc się swoim widelcem.

— Jaką znowu imprezę? Masz szesnaście lat, Jiyong — powiedział ostro.

— Do znajomych do klubu? — mruknął rozeźlony.

— Nie możesz nigdzie iść. Nie jesteś pełnoletni. — na te słowa Jiyong zmarszczył brwi, zaciskając mocno palce na stole.

— Wtedy jakoś ci nie przeszkadzało, że nie jestem pełnoletni — warknął, zaraz spuszczając głowę. Czuł gorące dreszcze przechodzące przez jego ciało, był coraz bardziej wściekły. Ciemnowłosy przez dłuższy czas nic nie odpowiadał.

— Nigdzie nie pójdziesz. A teraz do swojego pokoju.

— Nie rozkazuj mi — prychnął pod nosem po czym zerwał się z miejsca i wyrzucił sztucce na podłogę. — I tak zrobię, co będę chciał — szepnął drżącym tonem i wyszedł. Od razu udał się do swojego pokoju, uderzając mocno drzwiami i rzucając się na łóżko.

Nie miał najmniejszego zamiaru go posłuchać, dlatego gdy zaczęła zbliżać się godzina dwudziesta ubrał się w czyste ubrania, poperfumował się i wziął trochę pieniędzy, następnie wyszedł na zewnątrz przez okno, uśmiechając się z satysfakcją.

sorki, że tak mało gtopa w gtopie;((
od czternastego rozdziału będzie już się działo coś więcej.

po za tym od razu po wbiciu tutaj 15 gwiazdek, dodaję kolejny rozdział. czy to dziś czy to jutro.

daddy issues; gtopOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz