×7×

1.8K 171 15
                                    


W momencie, w którym Jiyong złapał za klamkę wielkich szklanych drzwi, trzymając za nadgarstek Baekhyuna, stanął przed nim niski chłopak, o mocnych rysach twarzy, oliwkowej karnacji i mający na głowie pełno jasnych, krótkich dredów. Jego twarz wykrzywił arogancki uśmieszek.

— Choi i jego chłopak — powiedział, wpatrując się w zdenerwowaną twarz Jiyonga, a jego banda zaśmiała się dźwięcznie.

— Przesuń się, kretynie — warknął cicho zielonowłosy, puszczając rękę młodszego.

— Jakie śliczne, pedalskie włosy, Byun. — dodał, patrząc teraz na Baeka, który nieco odsunął się w tył.— Z pewnością każda pięciolatka by ci pozazdrościła.

— Twoich włosów za to nikt — odezwał się Jiyong, czując jak wściekłość i chęć przypierdolenia chłopakowi drastycznie wzrasta. — Pedalskie włosy nadal wygrywają z twoimi kołtunami... Ciekawe ile wszy ci się już tam zalęgło.

Na czole chłopaka z dredami zaczęła pulsować żyłka, a jego twarz poczerwieniała.

— Czy ty wiesz do kogo mówisz, pedale? — wywarczał, robiąc krok w stronę Jiyonga, który zachichotał cicho.

— Z największym idiotą w szkole? — powiedział pytająco, łapiąc ponownie nadgarstek Baeka, który z przerażenia zbyt bardzo się oddalił. — Bo wiesz inni wiedzą, że przez drzwi się wchodzi i wychodzi, a ty stoisz tu jak baran i je zastawiasz.

Chłopak nic nie odpowiadając z wściekłością złapał Jiyonga za kołnierz koszulki, kiedy usłyszał głos, którego wcale usłyszeć nie chciał.

— Co ty wyprawiasz, Dong?! Puść go w tej chwili! — krzyknęła nauczycielka groźnym tonem. Chłopak puścił zielonowłosego, odsuwając się z zamiarem odejścia, tak jak zrobili to nagle wszyscy jego koledzy.

— Hej, hej, gdzie się wybierasz, Youngbae? Do dyrektora w trybie natychmiastowym! — powiedziała i stanęła bliżej chłopaka, który patrzył na nią zrozpaczony, a raczej udawał, że jest mu przykro.

— Ale, proszę pani! Nic mu nie zrobiłem!

— Milcz i idź do dyrektora, zaraz tam przyjdę — Jiyong parsknął cicho śmiechem na tę scenę, przez co nauczycielka spojrzała w jego stronę.

— Nie śmiej się, Choi, bo ciebie też zaraz tam wyślę. — ostrzegła, więc chłopak uspokoił się, przybierając poważny wyraz twarzy i pokiwał głową. Byun stał obok starszego ze spuszczoną głową, trzymając za rękaw jego koszuli. Youngbae odszedł, wchodząc do szkoły i ruszył powolnym krokiem w stronę gabinetu dyrektora.

— Zmykajcie już na lekcje, macie trochę ponad pięć minut spóźnienia... Wytłumaczę to później waszym nauczycielom.

— Dziękujemy — powiedział Jiyong, spoglądając na nauczycielkę z delikatnym uśmiechem po czym odszedł wraz z Baekiem.
Oboje weszli do szkoły, kierując się na drugie piętro.

— Ale ze mnie ciota — szepnął Baek, patrząc na swoje buty. Choi zatrzymał się i spojrzał na swojego przygnębionego przyjaciela.

— Nie jesteś ciotą, stary. Ja też nie dałbym im rady, przeraziłem się jak mnie złapał, gdyby nie nauczycielka... — mówił prędko, a różowowłosy westchnął nieprzekonany.

— Nahh, nie przejmuj się — poklepał go po ramieniu. — Nie jestem zbyt dobry w pocieszaniu...Może po szkole pójdziemy pomedytować w kościele Buddy? To zawsze poprawia ci humor.

— Przecież nie lubisz tam chodzić. — mruknął, choć zaświeciły mu się oczy — Mówisz, że mają tam dziwną, pedofilską atmosferę. Poza tym to żaden kościół Buddy, tylko klasztor buddyjski.

— Racja, ale poświęcę się dla przyjaciela — odparł, posyłając Bekonowi pewny siebie uśmiech, przez co młodszy zapiszczał zadowolony, co sprawiło, że Jiyong skrzywił się i złapał za uszy.

— Ji, nie wyglądasz najlepiej — Baek nagle spoważniał. — Wszystko w porządku?

— Tak...jestem tylko trochę zmęczony. Prześpię się teraz na chemii. Lepiej chodźmy już na lekcje — powiedział, a Baek pokiwał głową i ruszyli w stronę swoich sal, rozdzielając się.

daddy issues; gtopOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz