Seunghyun otworzył drzwi wejściowe i przepuścił Jiyonga przed sobą, następnie oboje usiedli przy wolnym stoliku, z dala od ludzi. Młodszy nie wiedział, jak ma się zachowywać, co mówić, co robić, fakt, że teraz ciągle będzie musiał spędzać ze swoim ojcem czas oraz to, że mieszka z nim sam, bez cioci napawał go strachem, zdezorientowaniem i uzasadnionymi obawami.
— Jak ci idzie w szkole? — zaczął starszy, uśmiechając się w stronę nastolatka.
Chciał nawiązać z nim konwersację i bardziej go do siebie przekonać. Znał się na takich dzieciakach, mimo że z początku źle to rozpoczął i zniechęcił chłopca do siebie, wiedział jak z nim postępować. A to wszystko przez to, że Jiyong cholernie go pociągał, Seunghyun nie myślał o niczym innym niż o jęczącym pod nim szesnastolatkiem, był tak słodki, rozbrajający i kusił go od ich pierwszego spotkania w klubie.
Dzieci były naiwne, Seunghyun miał przewagę i plan, wiedział jak go uwieść, w końcu zrobił to wcześniej z wieloma innymi chłopcami.
— Chyba dobrze — odparł krótko Jiyong, wzruszając obojętnie ramionami, oparł się wygodniej, mierząc wzrokiem nieco ciemne, lecz przytulne pomieszczenie.
— Na SKY się dostaniesz? — zapytał i napił się soku ze swojej szklanki, którą przed chwilą wraz ze szklanym dzbankiem przyniosła kelnerka.
— Nie wiem — mruknął, marszcząc brwi. — I tak nie chcę.
— Więc kim chcesz zostać w przyszłości?
— Nie mam pojęcia — westchnął cicho, bawił się swoimi palcami, nie spoglądając ani na moment w oczy mężczyzny. — Pewnie zostanę dilerem trawki w jakimś gimnazjum albo będę alfonsem w jakimś pobliskim burdelu.
Seunghyun uniósł brew i zaraz roześmiał się, zasłaniając usta dłonią, pokręcił z rozbawieniem głową i spojrzał na młodszego, który również na niego spoglądał z lekko uniesionymi kąciki ust. Jiyonga zdziwiła trochę jego reakcja, jego ciotka zapewne zaraz zaczęłaby się na niego wydzierać.
Do ich stolika ponownie podeszła kelnerka wraz z ich z jedzeniem, postawiła je na stole i uśmiechnęła się uroczo do Seunghyuna, gdy jej podziękował.
— A tak poważnie, co lubisz, kochanie? — ciemnowłosy zaczął jeść, przyglądając się wciąż młodszemu z czułym uśmiechem. Jiyong złapał z nim kontakt wzrokowy i przejechał palcami po swoich kolanem, delikatnie je ściskając. Pospiesznie jednak odwrócił wzrok na jedzenie, którym zaraz się zajął.
— Hmm... — zamyślił się, wkładając frytkę do buzi. — Lubię koszykówkę — odparł po chwili, starszy bacznie mu się przyglądał, popijając co jakiś czas swój napój.
— Chcesz zostać koszykarzem? — zapytał z zainteresowaniem Seunghyun.
— Jestem za niski — odparł trochę niezrozumiale, ponieważ akurat włożył do buzi dosyć sporą część łososia. — Ale lubię oglądać i grać.
Seunghyun stwierdził, że chłopak wygląda naprawdę uroczo i pociągająco, kiedy ma pełne usta.
Jiyong natomiast sam się sobie dziwił, że tak swobodnie rozmawia z mężczyzną, na ten moment zapomniał o skrępowaniu, chociaż starszy i tak w pewien sposób go onieśmielał.
— To może pójdziemy na mecz, hm? Za niedługo gra Korea przeciwko Japonii.
— Pewnie wyprzedali już wszystkie bilety — jęknął niezadowolony, nigdy nie był na meczu, chociaż zawsze bardzo chciał się na jakimś znaleźć, koszykówka była jego ulubionym sportem i tylko w nią sobie radził.
— Zobaczysz, że je zdobędę, dla mnie to żaden problem — puścił mu oczko, Jiyong zmieszał się i spojrzał na prawie pusty talerz. Wziął wdech, marszcząc nos.
— Tak w ogóle... gdzie pracujesz? —spytał, kończąc wolno jedzenie.
— Jestem ochroniarzem — Seunghyun uśmiechnął się szeroko, cieszył się, że zielonowłosy zrobił się bardziej otwarty i sam zaczął zadawać mu pytania. — Na dużych imprezach, koncertach, w Stanach Zjednoczonych byłem prywatnym ochroniarzem prezydenta.
Jiyong uniósł zaskoczony brwi i spojrzał na twarz starszego, na chwilę lekko otwierając buzię. Zaraz ją zamknął i przełknął głośno ślinę.
— Dlaczego już nie jesteś? Pewnie dużo kasy z tego było. — podrapał się po głowie i zaraz ułożył rękę na stole. — Poza tym wcześniej mówiłeś, że jesteś policjantem...
— To prawie to samo — odpowiedział na drugie słowa chłopaka, następnie przysunął swoją dłoń do tej jego i pogładził ją kciukiem, zaraz delikatnie ją łapiąc w swoje długie, szczupłe palce. — Chciałem ponownie zamieszkać tutaj w Korei... i zająć się tobą, Jiyong — zajrzał głęboko w jego ciemne tęczówki, wciąż pieszcząc opuszkami palców jego drobną, o wiele mniejszą dłoń, Jiyong rzucił mu nieprzekonane i nieco speszone spojrzenie. Zabrał swoją dłoń i udał, że wyciera nią usta.
Seunghyun posłał mu mały, lecz pieszczotliwy uśmiech, gdy do ich stołu podeszła ponownie ta sama kelnerka, podała starszemu rachunek, więc ten ocknął się i wyjął banknoty z portfela, wręczając je kobiecie, która zagryzła subtelnie wargę. Zaraz wyciągnęła coś z fartuszka i wręczyła mały zwitek papieru ciemnowłosemu, następnie odeszła. Seunghyun uniósł brew, biorąc karteczkę i podniósł się z miejsca.
— Idziemy? — spytał, patrząc na Jiyonga, który wpatrzony był w ów kelnerkę; która stała po drugiej stronie lady, zerkając ze zrumienionymi policzkami na Seunghyuna.
— Ach...tak — mruknął młodszy, budząc się z transu. Wstał i wraz ze swoim ojcem wyszedł z restauracji, udając się w stronę zaparkowanego samochodu. Starszy Choi rozwinął zwitek i tak jak się spodziewał, zobaczył na nim numer ów kelnerki, zaśmiał się cicho i szturchnął lekko Jiyonga, pokazując mu karteczkę.
CZYTASZ
daddy issues; gtop
Fanfictie;gdybyś był moim małym chłopcem, zrobiłbym dla ciebie wszystko; paring główny - gtop, paring poboczny - chanbaek. gatunek: yaoi, daddykink.