Jiyong siedział w kuchni, przy stole, wpatrując się nieprzytomnie w ścianę, popijał swoją zieloną herbatę, gdy kilka kropelek napoju spłynęło po jego brodzie.
Wytarł ją i przeczesał mokre po kąpieli włosy palcami, dźwięki telewizora, rozmowy wydobywające się z salonu w ogóle do niego nie dochodziły, jego warga drżała, za każdym razem, gdy otwierał buzię, aby napić się trochę herbaty, podobnie jak dłonie. Jednak wcale nie z zimna, wręcz przeciwnie; było mu niesamowicie gorąco, ciało przeszywało nieprzyjemne uczucia rozpalenia, zwłaszcza w okolicach brzucha.
Chłopak czuł się dziwnie, nieswojo, mnóstwo sprzecznych uczuć przepływało przez niego, przez jego ciało i bijące teraz w spokojnym rytmie serce, miał wrażenie, że to wszystko było snem, jednak gdy zaraz po przebudzeniu wsunął dłoń w swoje bokserki i poczuł spermę klejącą się do bielizny, miał pewność, że to wszystko było rzeczywistością.
W dodatku cholernie chorą, obrzydliwą i taką, która nie powinna istnieć.
Zielonowłosy przymknął oczy, odkładając pusty już kubek na stół przed sobą, za każdym razem, kiedy pomyślał, chociażby o tym, co miało miejsce wczoraj dostawał ciarek, czuł coraz silniejszy żal przez całe to zdarzenie.
Nie mógł zrozumieć, jak on mógł to zrobić, zwyczajnie go wykorzystać, gdy był pijany, wprawdzie od zawsze traktował Jiyonga w nienormalny i nieprzyzwoity sposób, ale teraz posunął się o wiele za daleko.
Nastolatek podniósł się z miejsca i mocniej okrył puchatym szlafrokiem, który miał na sobie; nie widział go z rana, ponieważ mężczyzna obudził się wcześnie, żeby pojechać do pracy, młody Choi pod wpływem alkoholu spał jak zabity, chociaż zazwyczaj miał niezwykle płytki sen.
Dlaczego Seunghyun musiał pojawić się w jego życiu i wszystko zniszczyć?
Chłopak chciał opuścić kuchnię, kiedy do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna, trochę podobny do ojca Jiyonga; był dalekim kuzynem Seunghyuna, z którym starszy Choi miał bardzo dobry kontakt.
— Twój tata już wraca — oznajmił, uśmiechając się do niego ciepło; do pokoju weszła również dosyć wysoka kobieta, o jasnych włosach i podeszła do kuchenki, by podpalić jeden z palników, na którym znajdował się garnek z wodą.
Ji skinął głową, posyłając mężczyźnie uprzejmy, nieszczery uśmiech, jego mięśnie automatycznie spięły się pod wpływem słów kuzyna jego ojca, starał się jednak wszystko stłumić w sobie, nie pokazywać żadnych niechcianych emocji.
— Po obiedzie pojedziemy wszyscy razem na kręgle — powiedziała jasnowłosa w stronę chłopaka, młodszy westchnął, lekko wykrzywiając twarz.
— Boli mnie brzuch, raczej zostanę w domu — nie miał najmniejszej ochoty spędzać czasu wspólnie, zwłaszcza w towarzystwie Seunghyuna, który zawsze znajdzie pretekst, żeby zacząć go molestować.
— Och, to może weź jakąś tabletkę? — zaproponował mężczyzna, który stał przy blacie i kroił warzywa na zupę. — Być może przejdzie.
— W porządku, w pokoju mam jakieś — skłamał, patrząc na swoje dłonie, wziął wdech i wyszedł w końcu z kuchni, po drodze przeszedł obok salonu, w którym siedziały dzieci ów mężczyzny i kobiety; dziewczyna w jego wieku, i o dwa lata starszy chłopak.
Chciał iść na górę, do swojego pokoju, jednak nagle usłyszał dźwięk przekręcającego się zamka, zamarł na sekundę, jednak prędkim krokiem pobiegł w stronę drzwi; gdzie znajdowały się także schody. Nie zdążył jednak nawet na nie wbiec, ponieważ Seunghyun otworzył drzwi i wszedł do środka, a Jiyong zatrzymał się akurat przed nim i momentalnie poczuł, jak jego oddech robi się głębszy.
Chłopak chciał pospiesznie wyminąć go i znaleźć się jak najszybciej w swoim pokoju, ale kiedy spróbował, starszy złapał go za nadgarstek i objął go ramieniem, przytulając młodszego do siebie.
— Gdzie uciekasz? — spytał, gładząc palcami jego zakryte ramię, zielonowłosy poczuł kolejne płomienne dreszcze kujące go wzdłuż kręgosłupa. — Zaraz obiad, synku.
— Muszę wziąć coś z góry — odparł cicho, kiedy jego tata zaczął prowadzić go z powrotem do kuchni, zatrzymał się w porę, gdy usłyszał jego słowa i wtedy zawrócił.
— W porządku — uniósł kąciki ust i zaczął wchodzić schodami razem z synem, puszczając go w między w czasie. Chłopiec wszedł do pokoju i podszedł do plecaka, wyciągając z niego chusteczki, nie bardzo wiedząc, co innego mógłby wziąć. Kiedy podniósł się i obrócił się w drugą stronę, spostrzegł, że Seunghyun uważnie go obserwuje.
Jiyong poprawił sobie włosy, speszony wzrokiem, jakim starszy go lustrował; mógł przysiąc, że patrzył trochę poniżej, zapewne na jego tyłek.
— Nie zjem obiadu, nie mam ochoty — usiadł na swoim łóżku, co nie było zbyt mądrym posunięciem, ponieważ Choi zbliżył się w jego stronę i stanął przed nim, tak, że jego krocze było prawie na wysokości twarzy chłopaka.
— Dlaczego? — ułożył dłoń na jego czole, a następnie policzku, pieszcząc go czule opuszkami — Jesteś blady, skarbie. Dobrze się czujesz?
Młodszy skinął głową, spuszczając wzrok na swoje kolana, przełknął głośniej ślinę, chcąc, aby on w końcu stąd wyszedł. Mężczyzna natomiast oblizał usta, wpatrując się bez mrugania w młodszego, czuł, że jego krocze znowu zaczęło pulsować, od samego patrzenia na niego czuł się ożywiony i miał ochotę znowu go dotknąć, mieć jak najbliżej siebie.
Delikatnie uniósł jego głowę, tak by Jiyong patrzył na niego, pochylił się i w przepływie chwili wbił się w jego wargi, kładąc się na nim ostrożnie i łapiąc obie jego dłonie; przyszpilił je do łóżka.
Młodszy wytrzeszczył oczy, wydając z siebie jęk, który został stłumiony przez mokre wargi starszego; serce zielonowłosego zaczęło wyrywać się z klatki piersiowej, jakby chciało z niej wyskoczyć, starszy ujął jego twarz w dłonie i poruszał ustami na tych jego, dosyć nachalnie na nie napierając, muskając, cmokając je żywo i miękko, wsunął również dłonie pod jego koszulkę, dotykając jego torsu, wciąż całując go namiętnie i intensywnie, czując jak rozpływa się pod wpływem niesamowitego uczucia, jakie w niego z nagła uderzyło.
Kiedy w końcu się odsunął, spojrzał głęboko w jego ciemne, świecące, przerażone oczy; Jiyong leżał na plecach, z lekko rozchylonymi wargami, będąc w chwilowym szoku, nie mógł się przez moment ruszyć, ani nic powiedzieć, dopiero po kilku dłuższych sekundach zdał sobie sprawę, co tak naprawdę się stało.
Obrócił głowę na bok, czując jego palce na swojej skórze, stęknął cicho, jego klatka piersiowa gwałtownie podnosiła się i opadała, starszy ponownie pochylił się nad nim i pocałował swoimi nienasyconymi wciąż wargami jego zarumieniony policzek.
~
po miesięcznej przerwie w końcu dodaje rozdział!
pamięta ktoś jeszcze o tym opowiadaniu?
CZYTASZ
daddy issues; gtop
Fanfiction;gdybyś był moim małym chłopcem, zrobiłbym dla ciebie wszystko; paring główny - gtop, paring poboczny - chanbaek. gatunek: yaoi, daddykink.