Seunghyun zaciskał delikatnie palce na jego włosach, podczas gdy Jiyong zajmował się jego kutasem.
Czuł, że popełnia błąd, ale nie potrafił się powstrzymać. Nie mógł mu odmówić, bo miał wrażenie, że nie ma nawet do tego prawa i jego zdanie się nie liczy.
Nastolatek na początku pieścił językiem główkę, a potem brał coraz więcej jego długości, ssąc i poruszając z wyczuciem głową. Nawet się nie dławił, musiał mieć głębokie gardło.
Choi jęknął z rozkoszy, kiedy młodszy przyśpieszył. To było wszystko co mógł robić — przyglądać mu się i posapywać z przyjemności kumulującej się w jego członku, podbrzuszu, wprawdzie na całym ciele.
Jiyong robił to zbyt idealnie jak na pierwszy raz. To zaraz wpadło mu do głowy.
Wtedy nieoczekiwanie chłopak ugryzł go. Tak, po prostu go ugryzł.
To nie było mocno ugryzienie, ale i tak zaskutkowało tym, że Seunghyun syknął głośno. Gdyby to nie Jiyong znajdował się teraz przed nim to zapewne sprzedałby mu uderzenie w twarz, ale zapanował nad sobą, chłopiec tak czy tak natychmiast odsunął się, wciąż klęcząc na kolanach.
Seunghyun spojrzał na jego twarz, krzywiąc się z bólu i spostrzegł, że po jego policzkach spływają łzy. Poczuł okropną falę wyrzutów sumienia uderzających w jego ciało.
W następnym momencie obraz przed nim się rozmazał, a następnie mężczyzna rozszerzył szeroko zapuchnięte oczy. Jego oddech był niespokojny, a głowa niemiłosiernie go napierdalała. Po chwili zdał sobie sprawę, że leży w łóżku.
Jeszcze nigdy wcześniej nie czuł takiej ulgi.
Spojrzał na Jiyonga, śpiącego wciąż po drugiej stronie i pochrapującego cicho.
Zbliżył się do chłopaka i delikatnie zgarnął włosy z jego czoła, po czym opatulił jego ramiona kołdrą, bo z nich opadły. Był bezpieczny i to było najważniejsze.
W końcu położył się na plecach — znowu czuł się strasznie, pomimo że to był tylko koszmar. Bo nawet w śnie, nie powinien zgadzać się na to. Wiedział, że jeszcze długo będzie dręczyło go poczucie winy.
~
— Do widzenia, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tutaj wpadniecie! — krzyknął Pennywise następnego ranka, kiedy Seunghyun i Jiyong poszli się wymeldować. — Mam dla was prezent.
Wręczył im kilka pudełek z herbatą, starszy wziął wszystko sceptycznie do tego nastawiony.
— Ta, dzięki — mruknął, po czym wywalił wszystko do śmietnika zaraz po tym jak wyszli z hotelu. Kiedy już znaleźli się w samochodzie z wymienioną oponą zwrócił się do swojego syna. — Przyjadę po ciebie po szkole i pojedziemy po prezent dla twojej cioci.
~
— Wczoraj spotkałem Chanyeola w kręgielni, w której byłem z twoją lalą. Zaprosił mnie do siebie na noc. Wszystko było spoko, dopóki nie zacząłem się do niego dobierać... Myślałem, że po to właśnie mnie do siebie zaprasza, ale on nagle zaproponował, żebyśmy odmówili różaniec — zaraz po tym, gdy Jiyong został odwieziony do szkoły i spotkał swojego przyjaciela ten zaczął bajdurzyć, jak to miał w zwyczaju. — chcę tylko seksu, dlaczego on mnie tak rani?
— To może mu to powiedź. — odparł, idąc w stronę swojej klasy, bo za chwilę miały rozpocząć się lekcje.
— Tyle że on chce celibatu aż do ślubu. — westchnął smutno młodszy. Nie miał pojęcia już co ma robić. Zależało mu na Chanyeolu, ale miał wrażenie, że ten nie bierze go na serio. No i bał się, że wykłady księdza Rydzyka zawsze będą dla brązowowłosego ważniejsze zamiast niego.
— Mam pomysł, stary. Słuchaj — oznajmił zielonowłosy, ponieważ coś dobrego wpadło mu do głowy. — Pójdziemy wszyscy razem; ja, Dami, ty i Chanyeol do takiego klubu. Napijemy się i rozluźnimy. Tam są takie specjalnie pokoje, gdzie można się ten tego. Dami jest pełnoletnia więc nas wpuszczą. Chan po alkoholu zrobi się o wiele bardziej śmiały i napalony na ciebie. Pamiętasz tamtą ostatnią imprezę na którą nas zabrał? Był do ciebie przyklejony przez cały czas.
— Zawsze masz najlepsze pomysły, Jiji. Dlatego cię kocham — różowowłosy przytulił się do jego boku, czując ekscytację spowodowaną planem jego przyjaciela.
— Ja i Dami również z tego skorzystamy. Też nie chcę już być prawiczkiem! — krzyknął akurat, kiedy przeszła obok nich grupa dziewczyn. Wszystkie spojrzały na nich uniesionymi brwiami.
— Nic nam nie przeszkodzi, stary! W końcu to stracimy, ja z Dami, a ty z Chanyeolem i staniemy się prawdziwymi facetami.
Dyskutowali dopóki nie zostali rozłączeni, z tego powodu, że nie chodzili do tej samej klasy.
Jiyong wszedł do pomieszczenia wypełnionego uczniami i uczennicami. Szedł pomiędzy ławkami, ponieważ ta jego znajdowała się na samym końcu. Nieomal się wywrócił, ponieważ ktoś podstawił mu nogę.
Spostrzegł Youngbae, który zaczął śmiać z niego wraz ze swoją bandą. Jiyong mimo to starał się powstrzymać gniew jaki w niego wstąpił. Nie chciał problemów.
Usiadł w swojej ławce i wyjął zeszyty i piórnik z plecaka, skupiając się na tym co mówi nauczycielka.
Lekcja biologi minęła nudno jak zawsze. Chłopak nie przepadał za tymi zajęciami mimo, że oceny miał całkiem dobre. Pięć minut przed zakończeniem lekcji wykładowczyni zaczęła mówić o jakimś projekcie.
— Ustawię was w pary i każda z par zrobi projekt biologiczny, na jakikolwiek temat o jakim uczyliśmy się w tym semestrze. — poinformowała, po czym z dziennika zaczęła losowo wybierać pary. Wszystko było spoko dopóki nie zaczęła dochodzić do końca. — Lee Seunghyun i Lee Chaerin.... Choi Jiyong i Dong Youngbae.
Zielonowłosy poczuł, że jego żołądek się ścisnął. Chciał krzyknąć "co do chuja?", ale wiedział, że w ten sposób jedynie narobi sobie kłopotów.
— Czemu akurat ja mam być z tym pedałem? — warknął identycznie niezadowolony i oburzony tym Youngbae.
— Jeszcze jedno takie słowo i wezwę twoich rodziców, Dong. — zganiła go kobieta.
— Proszę pani, a nie mogę być z kimś innym? Błagam — jęknął Choi, mając pojęcie, że tak nic nie działa. Ta babka była nieustępliwa.
— Nie, ma być tak jak ustaliłam. — powiedziała w momencie w którym zadzwonił dzwonek.
Czy było coś gorszego niż wspólna praca z Youngbae? No oprócz jego ojca...
CZYTASZ
daddy issues; gtop
Fanfiction;gdybyś był moim małym chłopcem, zrobiłbym dla ciebie wszystko; paring główny - gtop, paring poboczny - chanbaek. gatunek: yaoi, daddykink.