×45×

1K 60 21
                                    

Księżyc jako jedyny oblewał śnieżną pierzynę blaskiem. Przyjemnie było patrzeć na ciemne i mroźne podwórze przez okno w swoim ciepłym domu, pijąc gorącą czekoladę, kiedy w kominku huczał wesoło ogień. Jiyong z lekkim uśmiechem spoglądał na jeżdżące samochody, podziwiał świątecznie ozdobione domy. Naprzeciwko niego w jakimś ogrodzie stał Święty Mikołaj oświetlony tysiącami różnokolorowych światełek.

Seunghyun wszedł do domu z ogródka, w którym przed chwilą był. Niósł koszyk z drewnem, miał na sobie sweter w renifery, a na jego włosach rozpuszczały się płatki śniegu, które na niego opadły. Podszedł do kominka i dołożył drewna, a następnie zwrócił się w stronę Jiyonga.

- Miałeś ubrać choinkę, Jiyong - powiedział, marszcząc brwi.

Jiyong, którego włosy były teraz koloru rudego - przefarbował je sobie po raz kolejny, spojrzał na niego z kubkiem w świątecznie poubierane skrzaty.

- Ach, zapomniałem. Poza tym mógłbyś pomóc, jak ja niby dosięgnę do pieprzonego czubka, żeby założyć gwiazdę?

- Wziąć krzesło nie łaska?

Ji przewrócił oczami, zeskoczył z parapetu, na którym siedział, przy okazji strząsając mini choinkę na co Seunghyun przewrócił oczami.

Jiyong podszedł do jeszcze nieubranej choinki. Ozdób było mnóstwo, w większości były w kolorze złotym, białym i czerwonym. Najpierw zaczął owijać różnokolorowe światełka, potem zajął się bombkami, jakimiś mini mikołajami oraz laskami. Po chwili jego ojciec przyszedł mu pomóc.

- Muszę kupić jakiś prezent dla Baeka. On pewnie znowu da mi coś pokurwionego. Ostatnio mi kupił posąg Buddy. Był taki duży, że nie zmieścił się do domu, więc trzymałem go na dworze i ktoś go zajebał.

Seunghyun skrzywił się na przekleństwa wypowiadane przez swojego syna. Kompletnie nie podobało mu się, że mówił tak w jego towarzystwie. W końcu był jego ojcem, oczekiwał szacunku. Ostatnio bardzo często puszczał to mimo uszu, bo chciał, żeby ten się do niego przekonał, ale teraz już po tych kilku tygodniach to musiało się zmienić.

- Możesz przestać klnąc? - powiedział nieco bardziej stanowczym tonem. Jiyong zmrużył oczy.

- Bla, bla, bla... - mruknął złośliwie.

- Jeszcze raz przeklniesz przy mnie, a...

- Co, uderzysz mnie, tatku? - prychnął Jiyong, z lekką agresywnością zakładając kolejną złocistą bombkę.

Seunghyun pokręcił głową, przymykając powieki, żeby nie wyjść z równowagi. Ten chłopak doprowadzał go do białej gorączki... Ale to miało w sobie swój urok.

- Jestem ciekaw co mi dasz na prezent.

- Psińco... - mruknął cicho pod nosem, aby starszy tego nie usłyszał. - Zobaczysz, na pewno ci się spodoba. Robię najlepsze prezenty na tym świecie. - stwierdził nieskromnie.

- Jestem tego pewny, Ji. - mruknął i nagle oboje pochylili się, żeby wziąć bombkę. Los tak chciał, że sięgnęli rękoma do tej samej czerwono-złocistej bombki i zetknęli się dłońmi.

Jiyong od razu zabrał rękę, udając, że wcale to się nie stało i wcale się nie speszył i wziął szybko inną bombkę, obracając się w drugą stronę. Seunghyun wpatrzył się w jego plecy, chłonął go przez chwilę wzrokiem. Kiedy chłopiec odwrócił się w jego stronę rzucił starszemu dziwne spojrzenie. Ciemnowłosy nie wiedział co mógłby z niego wyczytać, jego syn był taki skomplikowany.

- Okej, teraz gwiazda. Chodź. - ojciec nagle otrzeźwił się, nie mógł się tak w niego wpatrywać. Wystawił ręce w jego stronę.

- He? - zdezorientowany Jiyong uniósł brwi.

- Podniosę cię, a ty założysz gwiazdę.

Jiyong spojrzał w jego oczy, z lekka zaciskając wargi, ale po chwili wzruszył ramionami. Przybliżył się w jego stronę, a jego tata wziął go na ręce i podniósł wysoko. Złapał go w biodrach, obejmując nieco, jego tyłek był nieco przyciśnięty do klatki piersiowej Seunghyuna.

Jiyong wbił wzrok w czubek choinki, te silne dłonie, które go przytrzymywały... Były takie ciepłe, takie duże, tak ściskały jego wąskie biodra. Poczuł, że się czerwieni, choć próbował to powstrzymać. W dodatku oddech jego taty przesuwał się po jego plecach zaraz nad pośladkami. To sprawiło, że zrobiło mu się gorąco.

Trzęsącymi dłońmi zaczął nakładać gwiazdę, gdy ona nagle wysunęła mu się z dłoni i opadła na podłogę.

- Ji, co ty wyprawiasz? - sapnął Seugnhyun.

Starszy od razu pochylił się, uklęknął, żeby wziąć ozdobę z powrotem i przez to ustawił Jiyonga na swoim udzie. Rudowłosy objął go mocno wokół szyi, żeby nie spaść. A po chwili ich oczy natrafiły do siebie, twarze były niebezpiecznie blisko przez co Jiyong wydał z siebie głośniejsze sapnięcie.

Seunghyun chciał się podnieść, ale spojrzał w czekoladowe połyskujące oczy swojego syna. Zaciął się na moment, jakby wpadł w jakiś trans. Jego rude włosy były rozwichrzone, wargi wydęte, lekko rozchylone. Oczy kipiały jakimś dziwnym czarem, jakby rzucał na niego zaklęcie, które nie pozwoliło mu się podnieść. Jednocześnie widział w jego oczach lekką zadziorność. Wyglądał tak niegrzecznie. Był takim łobuzerskim chłopcem, miał taki cięty język, nawet jego oczy żarzyły się uszczypliwością i kpiną. To było takie pociągające.

Seunghyun takich niegrzecznych chłopców lubił najbardziej, choć nie chciał tego przed sobą przyznać. Oczekiwał należytego szacunku, ale lubił, kiedy Ji się z nim droczył, a robił to bardzo często.

Policzki Jiyonga oblały się jeszcze większym rumieńcem, dodającym mu jedynie uroku. Chłopiec nie myśląc dłużej nad tym co robi i jakie to będzie miało konsekwencje wpił się w wargi swojego taty.

Seunghyun otworzył szerzej oczy.

Czy to był, cholera jasna, jakiś test?

Odsunął się od niego natychmiast.

- Nie, nie rób tego. Nie odsuwaj się - wymamrotał Jiyong takim kuszącym tonem. Takim głębokim i cichym. Ponownie pocałował jego usta, złapał swojego tatę za kark, nie pozwalając mu na to by ten się odsunął. Trzymał go silnie.

Seunghyun się opierał, starał oderwać swoje usta od tych jego.

- J-jiyong... - wysapał, złapał chłopca za biodra i nieco go od siebie odrzucił. Chłopiec padł na puchaty dywan na plecy, jego włosy opadły mu nieco na oczy.

Jiyong jednak bardzo szybko złapał swojego ojca za szyje i przyciągnął bardzo silnie do siebie. Jak na takiego chudego chłopaka miał dość dużo siły. Seunghyun opadł na niego, a ten od razu objął go nogami wokół bioder przez co ich krocza nieco się złączyły.

Rudowłosy przechylił głowę na bok i znowu zmusił swojego tatusia do pocałunku. Przywarł do jego ciepłych ust mocno i zamruczał głośno i przeciągle, czując tę seksualną aurę roztaczającą się wokół nich. Paliła go skóra, paliło go w kroczu.

Nic nie mógł poradzić na to, że go pożądał, mimo tego, że go nienawidził.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 25, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

daddy issues; gtopOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz