×40×

1.1K 110 50
                                    

Ich pokój był brzydki i wilgotny, ale przynajmniej było całkiem ciepło. Mieli kominek, w którym rozpalili ogień. Jiyong siedział na małym, dwuosobowym łóżku, pijąc herbatę z miodem, gapiąc się na obraz przedstawiający jakiegoś torturowanego człowieka. To miejsce naprawdę było porąbane, tak samo jak osoba, która je założyła.

— Dlaczego to musiało się stać akurat teraz? — mruknął skołowany, opadając gwałtownie na łóżko, zaraz po tym jak odstawił filiżankę.

A nie na przykład samemu Seunghyunowi, jadącemu rano do pracy. Może przy okazji spowodowałby wypadek i szczęśliwym trafem by w nim zginął.

— Też nie chcę tu być, ale nic na to nie poradzimy. Zaczekamy do szóstej i od razu zwijamy się stąd — oznajmił starszy, dokładając kilka drewienek do ognia. Za chwilę podniósł się na równe nogi. 

— Chcę spać — wysapał sennie Ji, włażąc pod kołdrę, podczas gdy starszy usiadł obok, ściągając z siebie zbędne części ubioru, tak, żeby było mu wygodniej.

— To idź spać, słońce — mruknął, pozostając w samych bokserkach i koszulce. — Ale najpierw się rozbierz.

— Ale nie chce z tobą — młodszy wysunął głowę spod kołdry i spojrzał na niego z obrzydzeniem. 

— To mam spać na podłodze?

— Byłoby miło.

— Zaraz ty wylądujesz na podłodze.

Seunghyun wślizgnął się pod kołdrę, zostawiając zapaloną lampkę. Na wszelki wypadek, w takim miejscu lepiej nie zgaszać całkowicie światła.

— Taki ktoś jak ja nie może spać na podłodze. — Jiyong obrócił się w jego stronę, mrugając do niego. — Jestem na to za zajebisty.

— Chyba ci coś ten klaun do herbaty dosypał, bo głupoty pierdolisz — odrzekł mrukliwie starszy, patrząc na niego z rozbawieniem. 

— Ty sam jesteś głupotą. — warknął nastolatek.

Zielonowłosy wyjął komórkę, wchodząc na kakaotalk i zaraz rozdrażniony jęknął przeciągle, bo nie miał zasięgu. Chciał popisać ze swoją dziewczyną. Tak naprawdę to tylko ona i Baekhyun sprawiali, że mógł jakoś znieść te wszystkie rzeczy przez które czuł się jak gówno.

— Co byś chciał dostać od święta od Mikołaja? W końcu to już za dwa miesiące — Seughyun ponownie zwrócił na siebie uwagę swojego syna. Jiyong odłożył komórkę, wpatrując się teraz w twarz ojca. Leżeli na tej samej poduszce.

Twojej śmierci pomyślał, uśmiechając się złośliwie.

— Nie wiem, sam coś wymysl, tato. — mruknął, patrząc na niego zadziornie spod ciężkich powiek. — Ja pierdole, chyba serio coś mi dosypał. Jak umrę to będzie twoja wina.

— Przestań przeklinać — starszy przewrócił oczami.

— Sam wcześniej przekląłeś, tatku — chłopak wtulił się w kołdrę, przymykając oczy. — dzieci powtarzają tylko po dorosłych.

Seunghyun uśmiechnął się mimowolnie, patrząc jeszcze przez jakiś czas na Jiyonga, który w trakcie kilku minut zapadł w sen i zaczął posapywać. Sam zasnął po jakimś czasie. Jego sny jednak były cholernie nieprzyjemne, dlatego koło trzeciej w nocy przebudził się cały przepocony.

Ciemnowłosy gwałtownie podniósł się do siadu, a następnie wstał z łóżka, chcąc udać się do łazienki. Bolała go głowa, w dodatku musiał odcedzić kartofelki.

Mężczyzna opuścił sypialnię i wszedł do łazienki, światło było rozświetlone, a Jiyong, ku niedowierzaniu starszego — brał właśnie prysznic. Był odwrócony tyłem, strumień wody spływał po jego skórze. Mężczyzna miał wrażenie, że widzi wszystko jakby przez mgłę, stał teraz w miejscu, czując, że jego nogi nie chcą się ruszyć; uginają się pod nim, oczy nie pozwalają na odwrót, opadniecie powiek, a męskość w bokserkach zaczyna przyjemnie pulsować. Podziwiał jego wątłe, obnażone ciałko, a jego wzrok zjeżdżał z pleców na pośladki i biodra. Kiedy choćby wyobrażał sobie, że go dotyka drętwiał na całym ciele, jego ciało skwierczało wtedy jak smażący się na patelni boczek.

W końcu chłopak zgrabnie obrócił się w jego stronę, a jego policzki zapłonęły czerwienią. Seunghyun był pewny, że młodszy zaraz zacznie się zakrywać i przeklinać na niego, ale ten jedynie zawstydzony stał, patrząc mu w oczy, trochę zbyt głęboko i nieprzytomnie. 

— Tato? — zapytał, bo starszy znajdował się w transie, jakby ktoś zahipnotyzował jego oczy tak aby wpatrywały się w te ciało, które powinno należeć do niego.

Nawet nie zauważył gdy chłopiec się zbliżył, woda ciekła na chłodne kafelki, a on stał przed nim wciąż nagi, z zaróżowionymi policzkami i świecącymi oczami.

— Jiyong? — zapytał zmieszany, przełykając donośniej ślinę. — Czemu nie śpisz?

Młodszy przytulił się do niego mocząc przez to jego ubrania, odchylił głowę tak aby móc obejmować spojrzeniem zamroczone oczy Seunghyuna. Starszy nie wiedząc co zrobić też objął syna, starając się nie myśleć nad tym, że chłopiec napiera na niego i że jest całkowicie roznegliżowany.

W następnym momencie Jiyong opadł na kolana, a zszokowany mężczyzna wbił w niego wzrok, przełykając jedynie nieco donośniej ślinę. Czuł, że nie potrafi wykonać żadnego ruchu. 

— Co ty wyprawiasz? — wysapał w końcu osłupiały.

Jiyong jedynie uśmiechnął się w jego stronę i zaczął rozpinać jego rozporek.

daddy issues; gtopOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz