×11×

1.7K 164 34
                                    

Jiyong jeszcze przez jakiś czas konwersował z Baekhyunem; a raczej młodszy opowiadał mu i rozczulał się nad Chanem, potem zielonowłosy pożegnał się z przyjacielem i położył się w końcu spać. Jego myśli niestety przez długi czas krążyły nad osobą Seunghyuna, dopiero po godzinie zasnął.

Następnego dnia obudziło go pukanie do drzwi. Chłopak przetarł oczy, wzdychając ciężko ze zmęczenia.

— Co chcesz na śniadanie? — spytał Seunghyun, który właśnie wszedł do jego pokoju. Jiyong spojrzał na niego nieco nieprzytomnym wzrokiem. — Poza tym jak twoje ramię? Lepiej się czujesz? — zbliżył się w jego stronę, stając przed łóżkiem i krzyżując ramiona na torsie.

— Sam sobie zrobię — mruknął zaspany i podniósł się do siadu, przez co kołdra opadła, ukazując jego nagą klatkę piersiową. Wzrok Choi skierował się w tamtę stronę, zatrzymując się jednak na siniaku na ramieniu, który wydawał się trochę mniejszy. — Jest w porządku.

— Mam maść — powiedział przenikliwie starszy, podnosząc do góry niebiesko-białą tubkę. — Trzeba jeszcze przez trzy dni smarować i całkowicie zniknie.

Usiadł na skraju łóżka i otworzył maść, nabierając trochę na dłonie — zaczął rozsmarowywać ją na ranie na ciele młodszego. Zielonowłosy spojrzał na twarz swojego ojca, czując dreszcze przepływające wzdłuż kręgosłupa.

— Powiedź, co chcesz na śniadanie, i tak nie mam nic do roboty — rzekł ciepło, obdarywując chłopca delikatnym uśmiechem. Kiedy skończył smarować zakręcił tubkę i odłożył ją na stolik nocny.

— Nie pracujesz nigdzie? — zapytał Jiyong, marszcząc brew. — Więc chcę płatki.

— W końcu niedawno, co przyjechałem. Umówiłem się na kilka rozmów o pracę, więc od jutra mało mnie będzie w domu — po twarzy Jiyonga przebiegł cień uśmiechu. Wcale go to nie zasmuciło, nie chciał przebywać w jego towarzystwie. Dopóki nie zaczął go obmacywać chciał dać mu małą szansę, ale po tym ponownie poczuł do mężczyzny niechęć.

— Ty się ogarnij, a ja pójdę zrobić śniadanie — Seunghyun podniósł się i wyszedł z pomieszczenia, pozostawiając chłopaka samego.

Jiyong wziął prysznic, potem ubrał obcisłe, ciemne spodnie oraz szaro- czarną bluzę z kapturem. Następnie spakował plecak i udał się do kuchni, gdzie czekały przygotowane dla niego płatki.

Odłożył plecak i usiadł przy stole —  Seunghyun siedział na przeciwko niego, czytając gazetę.

Zielonowłosy zaczął jeść, wpatrując się w swoje płatki w milczeniu, które niespodziewanie przerwał starszy.

— Jesteś prawiczkiem? — Jiyong zakrztusił się jedzeniem, kierując zaraz swoją zarumienioną twarz na swojego ojca.

— A co cię to obchodzi? — zacisnął mocniej palce na łyżce, Seunghyun zmierzył go srogim spojrzeniem.

— Może dlatego, że jestem twoim tatą — odparł już cieplejszym tonem. — Przecież nie musisz się mnie wstydzić, Jiyong — uśmiechnął się dobrodusznie, podpierając dłoń o brodę.

— Już niedługo nie będę — mruknął, obracając wzrok na swoje płatki i zajął się kończeniem jedzenia.

Głowę Seunghyuna przeszła myśl, że w sumie jego syn ma rację. W końcu ma plany, co do stracenia prawictwa przez tego rozkosznego chłopca. Wolał jednak jeszcze trochę z tym poczekać i przekonać go bardziej do siebie — choć niestety jego przekonywanie odnosiło przeciwne skutki w mniemaniu Jiyonga oczywiście.

— Czyli masz dziewczynę? — spytał z ciekawością.

— Tak — młody Choi podniósł się i odłożył miskę do zmywarki.

— Poznam ją?

— Uhm, może kiedyś... — podrapał się po głowie po czym obrócił wzrok na zegarek. — Muszę już wyjść, bo idę najpierw po Baeka.

Starszy skinął głową.

— W porządku, do później.

Chłopak wyszedł z pomieszczenia, zabierając ze sobą plecak i udał się do przedpokoju, gdzie ubrał buty. Kiedy był już gotowy do wyjścia podniósł się i złapał za klamkę, otwierając drzwi i wychodząc na zewnątrz.

— Zapomniałeś jedzenia — z pokoju nagle wyszedł Seunghyun. Podszedł do niego i rozsunął mu plecak, wkładając do niego śniadaniówkę — Jiyong stał tyłem do niego, patrząc na drogę przed sobą.

Kiedy starszy zasunął suwak, zjechał dłonią na jego pośladek, na którym delikatnie zacisnął palce.

Zaskoczony Jiyong natychmiast odskoczył i obrócił się w jego stronę z uniesionymi brwiami.

Starszy Choi uśmiechnął się pod nosem, oblizując dolną wargę.

— Do zobaczenia — powiedział po czym zamknął drzwi.

Chłopak wpatrywał się z szeroko otwartymi oczami w drzwi, jego serce mocno tłukło się o klatkę piersiową.

Minęło kilka długich sekund zanim ocknął się i ruszył w stronę przestanku autobusowego, nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą miało miejsce.

daddy issues; gtopOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz