Lato tego roku było wyjątkowo kapryśne. Jednego dnia było wyjątkowo słonecznie i gorąco, drugiego wiał wiatr i padał deszcz. Trudno było przewidzieć, jaka pogoda nastąpi za kilka godzin. Kiedy Alex, w towarzystwie Lucasa i Harry'ego, szła przez Pokątną, słońce świeciło wyjątkowo mocno.
Zjedli już lody, spędzili dobrą godzinę w sklepie ze sprzętem do Quidditcha, Harry nie potrafił zdecydować się na rękawice. W ostateczności nie kupił żadnych, tylko ochraniacze na kolana oraz rozgrzewający plaster na bark (Harry jak nikt inny z drużyny najczęściej nabawiał się kontuzji).
Grupka rozchichotanych dziewczyn przemknęła obok nich.
- Witajcie drogie panie - powiedział Lucas zalotnie, odprowadzając dziewczyny wzrokiem. Zachichotały jeszcze głośniej. Alex wymownie wywróciła oczami. - No co?
- Nie nic - odparła niewinnie.
Ani Alex, ani Harry czy Lucas nie byli już dziećmi. We wrześniu mieli zacząć swój szósty rok nauki w Hogwarcie. Czas ich dzieciństwa zleciał szybko. Teraz byli już prawie dorośli.
- Napisaliście już wypracowanie na transmutację? - zapytał Harry, zmieniając temat. - Rolka pergaminu to za dużo.
- Napisałam na półtorej - odpowiedziała niemal natychmiast Alex, na co tą razom Lucas wywrócił oczami. - Trochę przesadziłam przy jednym akapicie. Mam nadzieję, że profesor McGonagall nie będzie zła. Zresztą, Hemriona napisała na dwie rolki, pisała do mnie ostatnio i... Cholera, schowajcie mnie!
Ale było już za późno. Ktoś zawołał.
- Hej Alex!
Alex jęknęła marudnie. Ku nim podążał już Teodor Nott. Był to chłopak wysoki, dobrze zbudowany o nienagannym uśmiechu i kwadratowej szczęce. Jasnobrązowe włosy kręciły mu się na swój własny, bardzo fajny sposób, a niebieskie oczy zdawały się dostrzegać rzeczy, których innych nie widzieli. Alex starała się unikać Teodora z dwóch powodów. Po pierwsze, od zeszłego systematycznie starał się ją wyciągać na randkę, a Alex stanowczo nie była zainteresowana. Po drugie, jego akcent był tak perfekcyjny, że po dłuższej rozmowie z nim, nogi panny Black odmawiały jej posłuszeństwa.
- Cześć - przywitał się.
Lucas zmierzył go gniewnym spojrzeniem. Oczywiście wiedział, że Teodor darzy sympatią jego siostrę i wcale mu się to nie podobało.
- Cześć Teodor. Co słychać? - zapytał Harry, widząc, że Blackowie mają zamiar milczeć (Lucas wyglądał na złego, a Alex starała się patrzeć na wszystko oprócz na Teodora).
- Wróciłem kilka dni temu z Francji - powiedział. - Piękny kraj, musicie kiedyś pojechać!
- Preferujemy Rzym - odparł szorstko Lucas.
- Dlaczego tak bardzo mnie lubisz? - zapytał Teodor, umęczony nienawiścią Lucasa.
- Z zasady.
- Z zasady? - powtórzył. - Jakiej zasady? Alex możesz mi wytłumaczyć?
Alex ocknęła się.
- Och, bardzo chętnie, ale niestety nie mam pojęcia, o czym ten imbecyl gada. Poza tym - popchnęła chłopaków do przodu - mam coś jeszcze do załatwienia. Miło się gadało. Trzymaj się! Pa!
I odeszli pośpiesznie, zostawiając zdezorientowanego i lekko zawiedzionego Teodora samego.
- Nie lubię go - wymruczał Lucas.
- Tylko dlatego, że leci na twoją siostrę - zaśmiał się Harry.
- Harry! - syknęła Alex.

CZYTASZ
Better Life
FanfictionVoldemort umarł, a czarodziejski świat odetchnął z ulgą. Na miejsce strachu i niepokoju wcisnęło się szczęście i pogoda ducha. Alex Black od najmłodszych lat wykazuje się ponad przeciętną inteligencją, poczuciem humoru, lekkim sarkazm. Odziedziczony...