Syriusz obudził się w nocy, targnięty przez niespokojny koszmar. Otworzył oczy, zamrugał szybko i zdezorientowany rozejrzał się po swojej sypialni. Był sam. Zerknął na zegarek. Wskazówki pokazywały czwartą osiem w nocy. Za oknem ciągle czaiła się ciemność, a deszcz i wiatr łomotały w szybę.
Przetarł zaspane oczy i przewrócił się na bok, mocniej naciągając kołdrę na ramiona i zamknął oczy, chcąc jeszcze pospać. Zaległo się w Syriuszu jednak takie uczucie, które nie pozwoliło mu już zasnąć. Zirytowany tym faktem, wstał. Narzucił na siebie sweter i zszedł do kuchni. Czekając, aż zaparzy się kawa, przysiadł na chwilę przy stole, patrząc na ulewę za oknem, a potem udał się do swojego gabinetu, gdzie usiadł za biurkiem. Jego wzrok wylądował na korkowej tablicy, gdzie poprzyczepiane miał przeróżne informacje ze spraw zabitych mugoli.
Ten temat spędzał Syriuszowi sen z powiek. Nie potrafił rozgryźć działań mordercy. Spojrzał na książki o Harrym. Był tak bardzo pewien, że odpowiedź na pytania tkwi w nich, ale nie znalazł nic, co mogłoby być przydatne. Może coś przeoczył?
Syriusz przesiedział w swoim fotelu aż do rana, zapatrzony w tablicę, a kiedy przyszła pora wyjścia do pracy, umył się, ubrał i teleportował do Ministerstwa. Był jednym z pierwszych w Biurze dlatego, gdy James wpadł do środka, zdziwił się na widok przyjaciela.
- Ty już tutaj?
- Nie mogę ostatnio spać - warknął lekko Syriusz. - Ta sprawa jest mecząca. Żaden eliksir mi już nie pomaga!
- Za bardzo to wszystko według mnie przeżywasz - powiedział spokojnie James. - Też uważam, że to niepokojące, ale... Musimy myśleć pozytywnie.
- Zawsze byłeś takim optymistą - zauważył Syriusz. - Dopiero teraz sobie uświadomiłem, że strasznie mnie to w tobie wkurwia.
James wyszczerzył się szczerze.
- Nie zapomnij, że ty też byłeś optymistą razem ze mną - odparł. W tym momencie i Syriusz nie powstrzymał szerokiego uśmiechu, który wkradł mu się na twarz.
Niestety chwilę później w sercu Syriusza znowu zrodziło się ów dziwne uczucie i Łapa nie mógł skupić się na pracy. Jego myśli błądziły w niepokojących kierunkach, głównie do dni, kiedy czytali książki, a potem do wydarzeń po nich. Odnalezienie horcruxów, zniszczenie ich kłami...
Syriusz drgnął tak gwałtownie, że uderzył kolanem w blat biurka. Huknęło i kilka osób spojrzało na niego zaskoczonych:
- Sorry - powiedział.
- Wszystko w porządku Łapciu? - zapytał James, widząc bladą twarz przyjaciela.
- Tak... Nie... Nie wiem.
James zmarszczył brwi i odłożył pióro do kałamarza. Dokładnie przyjrzał się Syriuszowi.
- Co się dzieje? - zapytał poważnym tonem głosu.
Syriusz był jak skołowany. Rozglądał się wokół siebie, raz był poważny, raz się uśmiechał i wyglądał, jakby miał wybuchnąć śmiechem. Nagle wszystko zaczęło się układać, a przynajmniej wydawało mu się, że zaczyna. Wstał gwałtownie i James zrobił to samo.
- Muszę gdzieś pójść - powiedział Syriusz. - Sam. Ja... Wydaje mi się, że wiem coś, czego nie powinienem wiedzieć. Muszę się przekonać w pewnej sprawie.
- Ale Syriuszu! - zawołał James. - Nie możesz wyjść!
- Powiedz Kinglsey'owi, że się źle czułem i biorę urlop do końca dnia. Trzymaj się!
Zanim James zdołał zrobić cokolwiek, Syriusz wybiegł już na korytarz i popędził do kominków w głównym holu. Nie wrócił do domu. Znalazł się w Dziurawym Kotle, a stamtąd przeszedł na ulicę Śmiertelnego Nokturnu do sklepu Borgina&Burkesa. Gdy tylko przekroczył drzwi, dzwoneczek zawieszony nad nimi zadzwonił krótko.

CZYTASZ
Better Life
FanfictionVoldemort umarł, a czarodziejski świat odetchnął z ulgą. Na miejsce strachu i niepokoju wcisnęło się szczęście i pogoda ducha. Alex Black od najmłodszych lat wykazuje się ponad przeciętną inteligencją, poczuciem humoru, lekkim sarkazm. Odziedziczony...