Rozdział 27

1K 98 19
                                        

- Co ty robisz Potter? - syknął Kian, kiedy Peleryna Niewidka wylądowała na jego głowie. - Weź, to zdejmij i...

- Przymknij się! - warknął Harry i walnął Kiana z liścia w policzek. - Próbuję ci pomóc.

Kian oniemiały tym zachowaniem, nie powiedział już nic. W ciszy ruszył za Harrym. Bez problemu wydostali na błonia, chociaż w szkole zapanowała panika, a potem w obrzeża Wierzby Bijącej. Tam Harry ściągnął z nich niewidkę i srogo spojrzał na Moora.

- Jesteś parszywym, zdradzieckim gnojkiem - wysyczał, przystawiając mu różdżkę do gardła. - Ale rozumiem pojęcia sprawiedliwość, chęć zmian i miłość. - Opuścił różdżkę. - W wierzbie jest tunel. Dostaniesz się nim do Wrzeszczącej Chaty w Hogsmeade. Stamtąd teleportujesz się, gdziekolwiek nie będziesz chciał i zostawisz nas wszystkich w spokoju, bo bardzo już narozrabiałeś.

Kian był wstrząśnięty tym zachowaniem Harry'ego.

- Puszczasz mnie wolno? - zapytał.

- Tak, bo rozumiem twój haniebny czyn, a każdy człowiek zasługuje na drugą szansę. Teraz, gdy już dokonałeś zemsty, możesz zacząć całkiem nowe życie gdzie indziej.

- Nie idę nigdzie bez Alex - powiedział uparcie, a Harry zaśmiał się w głos.

- Posłuchaj, prawdopodobnie za chwilę pojawią się tu nauczyciele albo aurorzy i już nie będę w stanie ci pomóc. Alex nigdzie z tobą nie pójdzie, bo ma w tobie tylko mordercę. Skorzystaj z okazji, że znam twój ból i daję ci szansę na drugie życie.

Kian mierzył go przenikliwym wzrokiem. Spojrzał na Czarną Różdżkę w swojej dłoni.

- Wiesz o Insygniach - bardziej stwierdził, niż zapytał.

- Tak, wiem - odpowiedział Harry. - Możesz zachować Czarną Różdżkę. Tylko nie rób nią już głupich rzeczy, bo skończysz gorzej niż Grindelwald i Voldemort razem wzięci.

Kian uśmiechnął się lekko w ten swój charakterystyczny sposób.

- Dzięki, Potter. Nie spodziewałbym się tego po tobie.

- Idź!

Wierzba znieruchomiała i Kian podszedł do przejścia.

- Powiedz Alex, że ją kocham - rzekł na odchodne.

- Wątpię, by chciała to teraz słyszeć.

Kian uśmiechnął się jeszcze raz i zniknął w przejściu. Wierzba się poruszyła i znów była gotów do atakowania nadlatujących ptaków. Harry odniósł wrażenie, że Kian był bardzo z siebie zadowolony i to bardzo go niepokoiło. Wolnym krokiem wrócił do zamku.

Tylko jedna osoba haniebny czyn zrozumie,

Da wolność,

Zabójca zniknie w tłumie.


+++

Syriusz i James wpadli do Hogwartu niczym dwaj szaleńcy. Kiedy wbiegli do Wielkiej Sali, obchodziły ich tylko ich własne dzieci. Syriusz sapnął z ulgą, kiedy zobaczył Lucasa i Chrisa. James nie czekając za długo, mocno uściskał syna.

- Gdzie Alex? - zapytał Syriusz spanikowany.

- Siedzi tam... Nie daj się jej odciągnąć od Williama - powiedział Chris.

Syriusz zrozumiał. Szybko upewnił się, że jego synom na pewno nic nie jest i podszedł do córki. Alex siedziała przy Williamie i mocno go ściskała. Syriusza ten widok ukuł w serce. Nigdy nie widział córki takiej smutnej, jednocześnie dziwnie pobudzonej. Spojrzał na Williama. Wiedział, że ten młody dzieciak nie zasłużył na śmierć. Jak on przekaże te wieści Ninie i Louisowi?

Better LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz