Rozdział 7

1.3K 110 19
                                    

Kiedy Alex dostała następnego poranka plan lekcji, z zadowoleniem stwierdziła, że na ostatnich dwóch godzinach czekają ją ukochane eliksiry. Niestety ten słoneczny poranek zaczynali od transmutacji.

- Uważaj na McGonagall - mówił szeptem Blaise do Kiana. - Jest bardzo cięta.

- Alex, z kim siedzisz? - zapytała Dafne, a Teodor spojrzał na Alex z nadzieją.

- Och, obiecałam Harry'emu, że będę z nim siedzieć - wyjaśniła.

- I kolejny rok z rzędu McGonagall będzie dostawać spazmów przez wasze gadanie - stwierdził Draco, wywracając oczami. - Ale w sumie to dobrze. Jej uwaga będzie się skupiać na was, a reszta będzie mogła robić, co im się żyw nie podoba.

- Wiem, że bardzo przeżywasz fakt, że nie jesteś ciągle w centrum uwagi Draco - odparła Alex - ale nie musisz mi z tego powodu dziękować. Chyba nie upadłeś aż tak nisko? - Zaśmiała się szczerze, co i zrobiła reszta. Następnie wzrok Alex przeniósł się na Kiana. - McGonagall się nie przejmuj. Podliż się jej na lekcjach przez następny tydzień, a będzie cię lubić.

- Zapamiętam to sobie - powiedział, uśmiechając się do niej lekko.

Znaleźli się pod klasą, gdzie zebrała się już grupka uczniów.

- Hej Alex - przywitała się z nią Hermiona.

- Hej. Poznajcie Kiana. Kian, to jest Harry, Hermiona, Ron i mój brat Lucas.

Ron zlustrował Kiana spod przymrożonych oczu z niemrawą miną, za co Hermiona uderzyła go w ramię.

- Ron, nie ładnie tak się w kogoś wgapiać!

- Wybacz stary, ale z natury jestem uprzedzony do Ślizgonów - odparł Ron, co Kian skomentował krótkim śmiechem.

- Jeśli nie jesteś głupi i zapatrzony w siebie jak Malfoy to myślę, że się dogadamy - powiedział Harry, wyciągając rękę do Kiana, a on ją uścisnął. - Chyba że grasz w Quidditch i masz zamiar grać w drużynie. Wtedy też cię nie polubię.

- Nie pasjonuję się Quidditchem - przyznał Kian.

- No to fajnie - stwierdził Harry na luzie.

- Ja nie mam nic do Ślizgonów - powiedział Lucas, ściskając dłoń Kiana. - Cała moja rodzina była w Slytherinie, tylko ja i ojciec się wybiliśmy.

- I Tonks - dodała Alex.

- I Tonks - powtórzył Lucas.

Kian wzruszył ramionami na to wyznanie i pojawiła się profesor McGonagall, wpuszczając ich do klasy. W czasie gdy Harry i Lucas teatralnie pobili się o ostatnią ławkę pod oknem, zajął ją Draco z Teodorem. Harry i Alex musieli się więc zadowolić przedostatnim miejscem w środkowym rzędzie, a Lucas ławką przed nimi. Profesor McGonagall powiodła surowym spojrzeniem po swoich uczniach.

- Cieszę się, że aż tylu z was zdało SUMA z transmutacji na pozytywną ocenę. Od tego roku wchodzimy na zaawansowane czary. Mam nadzieję, że jesteście świadomi ciężkiej pracy, która was czeka przez następne dwa lata. Jeśli wszystko jest jasne, to otwórzcie podręczniki na stronie jedenastej i zapoznajcie się z pierwszą stroną nowego tematu. Za chwilę przejdziemy do praktyki.

Alex westchnęła ciężko, czując, że będzie transmutacji poświęcać bardzo wiele czasu, a potem odwróciła swoją głowę i jej spojrzenie napotkało spojrzenie Teodora. Ten uśmiechnął się do niej lekko, a ona nieświadomie zrobiła to samo. Gdy jej wzrok przeniósł się w bok, dostrzegło tylko Kiana, odwracającego swoją głową.


**

To nie był udany dzień dla Alex. Najpierw wszystko wlekło się tak wolno, jakby ktoś rzucił na szkołę zaklęcie spowalniające, potem Teodor zaczął się dziwnie zachowywać, co tylko denerwowało Alex. Koło południa Malfoy wkurzył ją tak, że o mało nie walnęło go w twarz, a po ostatniej lekcji była świadkiem jak Harry i Hermiona się kłócą. To nie było wymarzone rozpoczęcie roku szkolnego. Nic więc dziwnego, że kiedy Alex weszła do pracowni eliksirów, poczuła ulgę.

Better LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz