-A więc ugryzł Cię wilk? -rudowłosa pytała z niedowierzaniem.
-No mówię Ci, że tak. Potem przyszedł kolega twojego kochasia i mnie odprowadził.
-Pokaż tą ranę.
Lisa podniosła lekko bluzkę po czym szybko zakryła ranę zauważając, że w ich stronę idzie Ji-hyo.
-Hej Lisa.. coś się stało? -spytała z udawaną troską.
-Nie, czemu pytasz?
-Widziałam twój opatrunek.
-Przywidziało Ci się -Lisa nie akceptowała Ji-hyo ze względu na stare dzieje.
-Może pójdziemy dzisiaj gdzieś po szkole we trzy? -zaproponowała Hyo -Oj Lisa nadal się gniewasz za tamto? To było dwa lata temu.
-Sory spieszy mi się -Lisa odeszła w stronę budynku, a zaraz za nią jej przyjaciółka.
-LaLiso Manoban, czemu taka jesteś? -spytała.
-Nie znoszę konfidentów. Teraz niby taka milutka? Weź przestań Chae.
-Nie ważne. Chodźmy.
Dziewczyny usiadły w ostatniej ławce. Lisa nie mówiła nic przyjaciółce, ale tak naprawdę słyszała dźwięki, których nie powinna słyszeć. Każde stuknięcie długopisem o ławkę, wibracje telefonu, wyrwanie kartki z zeszytu, kroki nauczycielki.
Lisa zasłoniła uszy i zamknęła oczy. Starała się uspokoić, uważała, że to po prostu schizy.
-Lisa? -Chae dotknęła dziewczynę w ramie.
-Co? -Lisa jakby wyrwana z transu spojrzała zdziwiona.
-Co się dzieje? Tylko nie mów nic, bo widzę, że coś jest nie tak. Chodzi o Jiwona?
-Co? Kogo? Nieważne. Po prostu... za głośno..
-No mów, co za głośno -Chae niecierpliwiła się.
-Słyszę i czuję rzeczy których nie powinnam.
-Na przykład co?
-Owocowe gumy do żucia w twojej kieszeni.
-Nie mam -Chae sięgnęła do kieszeni i wyjęła gumy do żucia, po czym spojrzała na przyjaciółkę jak na kosmitę -to podstęp? Wrabiasz mnie?
-Nie, ale jak już masz to daj jedną.
W momencie, w którym zadzwonił dzwonek Lisa złapała się za głowę i zacisnęła oczy.
-Lisa? Lisa co jest? -Chae zaniepokoiło zachowanie przyjaciółki.
-Za głośno -szepnęła Lisa.
Do sali wszedł nauczyciel i zaczęła się lekcja.
Jiwon przysłuchiwał się rozmowie dziewczyn ze skupieniem.
-Banshee -powiedział Hanbin.
-Banshee jest od śmierci pajacu -powiedział Jiwon.
-Ok, żartuje Bobby.
-Panowie -nauczyciel zwrócił się do chłopaków -Chcecie coś powiedzieć?
-Już skończyliśmy rozmowę -odpowiedział Jinhwan.
-Mam nadzieję.
Po lekcji Lisa i Chae udały się do toalety, by obejrzeć ranę.
-Pokaż to już -niecierpliwość Chae stawała się uciążliwa dla Lisy.
Dziewczyna odsłoniła ranę. Ślady pozostawione przez bestie wyglądały się teraz jak po długim czasie gojenia.
-Jak ty to.. -Chae zatkało -Ok, wierzę Ci teraz.
-Dobra, wyjdźmy stąd -Lisa wyrzuciła opatrunek do śmietnika i odkręciła kran, aby umyć ręce.
Na kolejnej przerwie dziewczyny wyszły na dwór, by się przewietrzyć.
Usiadły na ławce i wyjęły telefony.
-Lalisa Manoban? -Do dziewczyn podeszła niska, blond włosa kobieta -zapraszam ze mną.
-Dzień Dobry, a czego pani uczy? -spytała Chae.
-Jestem szkolną pielęgniarką.
-I po co pani ja?
-Zapraszam.
Kobieta zirytowała Lise. Mimo to wstała i udała się za kobietą do jej gabinetu.
-Przepraszam, że nie mówiłam otwarcie. Doszły mnie wieści, że jesteś zraniona w bok -odrzekła kobieta, a Lisa powstrzymywała się od przeklinania Ji-Hyo na głos -Mogę zobaczyć ten bok?
Blondynka podwinęła bluzkę, a po ranie nie było śladu.
-Nie rozumiem -pielęgniarka była w szoku.
-Ta osoba musiała robić sobie z pani żarty. Mogę już iść?
-Tak, do widzenia.
Lisa odnalazła Chae i od razu powiedziała jej o całym zajściu.
-Zniknęła? Ale jak to?
-No właśnie nie wiem. Czy ja się w coś zamieniam? Czy ja wariuję? Na poważnie?
Jiwon słysząc te słowa złapał się za głowę w geście załamania. Było mu przykro z powodu dziewczyny. Będzie musiała przechodzić przez tak wiele.
Na następnej lekcji Lisa nie mogła się skupić z powodu zapachu wszystkich substancji chemicznych.
Do jej uszu doszły szepty.-Ej, ale ty jesteś pewny, że to był on?
-No tak. Przygłupy, ile ja mam to powtarzać. Ona będzie miała teraz tak bardzo zjebane życie.
-Ej Lisa -szepnęła Chae -jesteś wilkołakiem.
-Weź nic nie mów. Jutro impreza. Tym się zajmij.
-Jutro pełnia.
YOU ARE READING
Young Wolves
Werewolf-Poznałam nowych ludzi, poznałam swoją pierwszą miłość, jestem czym jestem, właściwie to nie wiem czym dokładnie jestem. Ty potrzebujesz pomocy, a ja nie wiem co mam zrobić. Przypadkiem puścić kierownicę przy 200 km? -Cokolwiek zrobisz. Będę Cię wpi...