19 It can't be truth

208 12 0
                                    

Lisa siedziała na łóżku i odrabiała lekcje z Jiwonem.

-Kocham Cię -powiedział chłopak.

-I tak nie napisze tego za Ciebie -prychnęła dziewczyna.

-Okaż trochę miłości chłopakowi -Bobby zrobił smutną minkę.

Lisa wzięła zeszyt i narysowała na nim serduszko. Po czym odwróciła go w stronę chłopaka.

-Jesteś jakaś inna dzisiaj -powiedział Jiwon.

-Dziwnie się czuje -powiedziała dziewczyna.

-Co mogę zrobić byś poczuła się lepiej?

-Mam wrażenie, że wydarzy się coś złego. Bardzo złego.

-Pocałowanie mnie to coś złego?

-Twoje usta to najlepszy smak, jaki mnie w życiu spotkał. Ale teraz musimy napisać to gówienko.

-Ehh... ok -wrócił do pisania swojego wypracowania.

Jiwon czuł się winny. Miał wrażenie, że zrobił coś nie tak i Lisa nie chce spędzać z nim czasu na przyjemnościach. Szybko skończył pisać i wyszedł z pokoju.

Telefon Lisy zaczął wibrować. Dzwoniła mama Chae.

-Tak słucham? -odebrała Blondynka.

-Hej Lisa -przywitała się mama przyjaciółki -wiesz może czy Chae w ostatnich dniach czuła się jakoś gorzej czy coś?

Mama dziewczyny mówiła lekko roztrzęsionym głosem.

-Czy coś się stało? -spytała dziewczyna.

-Chae zemdlała i nie budziła się przez 5 minut. Pogotowie przywiozło ją przed chwilą. Trwają badania.

-Zaraz tam będę.

Lisa zbiegła na dół po schodach i usiadła na motor, który przyprowadziła kilka dni temu.

Wbiegła do szpitala. Za pomocą węchu dotarła do sali, w której była dziewczyna.

-Chae -złapała ją za rękę -Co to miało być? Co się stało?

-To chyba od tych duszności -szepnęła Chae.

-Mówiłam byś się przebadała. Ehh...

-Dobra, wiesz co mówić, a czego nie.

-To oczywiste stara. Dobra. Zaraz wracam.

Lisa wyszła z sali i zobaczyła Hanbina idącego z butelką wody.

-Hej Lisa, co tam? -spytał.

-Jak sam widzisz nie za dobrze.

-Bądźmy dobrej nadziei -poklepał dziewczyne po ramieniu.

-A nie dobrej myśli...? -zaczęła się zastanawiać Lisa -nadziei też jest ok. Idę porozmawiać z mamą Chae.

-Ok. Ja idę do Chae. Prosila o wodę.

Dziewczyna weszła do gabinetu pani Park i ukłoniła się.

-Powiedz mi, czy Chae coś pali? -spytała matka rudowłosej.

-Nie..? Czemu pani pyta? -Lisa starała się ukryć to, że mówiła nieprawdę.

-Ostatnio zauważyłam u niej duszności.

-Ja też, ale nie chciała iść z tym do lekarza.

-Wiesz, czy Chae bierze może jakieś narkotyki?

-Nie bierze. Ja nic o tym nie wiem.

-Eh.. no dobrze. Nie będę Cię przetrzymywać.

-Kiedy Chae wyjdzie ze szpitala? -spytała Lisa przed wyjściem.

-Musimy zrobić dokładne badania, więc do końca tygodnia na pewno u nas zostanie.

-Mhm.. dziękuję.

Lisa szybko poszła do pokoju, w którym przebywała Chae z Hanbinem.

-Nie idziemy na impre jutro -powiedziała Lisa.

-Co? Czemu?

-Do końca tygodnia tu zostajesz.

-Japierdoleeeeee -Chae złapała się za głowę -i jak tu niby mam chlać, jak siedze w szpitalu.

-Jak stąd wyjdziesz to tak Cię schlejemy, że kaca przez 3 dni będziesz miała -powiedział Hanbin.

-Oby...

                     *

-Nie Chae. Te wyniki nie mogą być prawdziwe.

-Są autentyczne. Mam raka płuc.

Young WolvesWhere stories live. Discover now