-Nie ma takiej możliwości.
-Ale Chae ma raka, jest chora nieuleczalnie! Proszę..
-Ugryzenie nie zawsze działa. Bywają sytuacje, gdzie umierają w męczarniach.
-Eh... -Lisa westchnęła i wstała -w każdym razie dziękuję panu, że znalazł pan czas na to, by mnie wysłuchać.
Lisa wróciła do swojego pokoju. Położyła się na łóżkui wpatrywała w sufit.
Po jakimś czasie do pokoju wszedł Jiwon. W ręku miał czekoladki.-Lisa? -powiedział chcąc by dziewczyna spojrzała na niego -Chciałem Cię przeprosić. Nie wiem za co, ale czuje się winny temu, że nie jesteś szczęśliwa.
Podał dziewczynie czekoladki.
-Ale.. Jiwon -Lisa wstała i złapała chłopaka za rękę -nie zrobiłeś nic źle ito nie twoja wina, że Chae jest chora.
-To dlaczego byłaś taka oschła w stosunku do mnie?
-Musimy czasem odrabiać lekcje. Dobrze wiesz, że gdybyśmy zaczęli robić coś innego to byśmy znowu dostali pały.
-A.. jutro może wyjdziemy gdzieś?
-Możemy iść gdzieś po południu,co ty na to?
-Chcesz iść do kina, czy do Parku może?
-Do Parku.
-To spoko -Jiwon chciał już się kierować do wyjścia, ale Lisa złapała go za rękę.
-Nie chcesz zjeść czekoladek ze mną?
-Z tobą zawsze.
*
(Następnego dnia)-Jak tam z mamą? -spytała Lisa.
-Jest wkurzona, że paliłam. Jak... większość rodziców, by było, ale też no.. mam raka. Czuje się jakbym jakimś Deeespaaacito była.
-Chae-young... -westchnęła Lisa -znajdziemy Alfe, co Cię ugryzie.
-Chce po prostu... te ostatnie miesiące spędzić z tobą i Hanbinem i Jiwonem i Jinhwanem i Jennie.
-Spędzisz. Ja lecę, umówiłam sie z Jiwonkiem.
-Miłego spotkania LaLisa.
-Nazwajem -dziewczyny przytuliły się.
-Nawzajem?
-Przecież wiem, że spotkasz się z Hanbinem.
-A to dzięki. Pa.
-No pa.
Lisa szła w kierunku budynku, w którym czekał na nią Jiwon.
Za 5 minut miała być już na miejscu, ale usłyszała ryk swojej alfy.Nie chciała, ale mimo woli pobiegła w tamtą stronę.
Na końcu parku toczyła się walka między Park Bom, a jakimś członkiem stada. Reszta stada patrzyła jak młodszy rozrywa alfe na kawałki.
W pewnym momencie Bom upadła, a tamten wykonał ostateczny ruch w postaci przecięcia szyi Park.Stanął i spojrzał na tłum obserwujących.
-Teraz ja jestem waszym alfą.
Prawie wszyscy ukłonili się nowemu przywódzcy. Poza Lisą, która stała i nie wiedziała co dokładnie się stało.
Nowy alfa podszedł do niej.
-Masz jakiś problem, Manoban?
-Czemu ją zabiłeś? -spytała.
-Była za słaba. Teraz ja jestem alfą i jesteś na mnie skazana.
-A co, jeśli nie chce?
-Omegi długo same nie przetrwają, a Ji yong.. nie jest takim alfą na jakiego się wydaje.
-E tam jebać. Wolę być omegą niż twoją poddaną -powiedziała Lisa i odwróciła się.
Po chwili leżała na ziemi. Namjoon, bo tak na imię miał nowy alfa, popchnął dziewczyne. Następnie usiadł na niej ( ͡° ͜ʖ ͡°) i z złapał ją za nadgarstki wyginając jej ręce na plecy wbił pazury.
-Możesz mnie nawet zabić. Nie dołączę do twojego stada -wyjąkała Lisa.
-Twoje serce bije stabilnie, ale przyśpieszyło, gdy wypowiedziałaś słowo zabić.
-Muszę pomóc jeszcze jednej osobie w moim życiu -Lisa wyrwała się z uścisku.
Obróciła się tak, że Nam siedział teraz na jej kroczu ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Pięścią uderzyła go w polik i wstała.Z tyłu podeszła do niej jakaś członkini stada i kopnęła ją w brzuch.
-O ty szmato -powiedziała Lisa i także kopnęła dziewczynę, tylko w twarz.
Alfa wstał i podszedł do dziewczyny. Wziął lekki zamach, a następnie na brzuch blondynki pojawiły głębokie zadrapania.
Alfa jeszcze zadał jeszcze kilka ciosów dziewczynie, a gdy widać było, że dziewczyna nie ma już sił złapał ją za ramiona, nie żałując, wbił pazury w barki dziewczyny i powiedział głosem pełnym jadu:-Lepiej zastanów się, czyją betą chcesz być. Jak widzisz, omegi nie żyją za długo.
Namjoon i stado odeszło, a Lisa przetarła krew lecącą z nosa i wargi.
Udala się do budynku. Szła niezauważona przez przechodniów. Mimo, że jej bluzka była podarta i we krwi, nogi także byly całe czerwone. A twarz to już w ogóle, krew, limo pod okiem, rozcięta warga.
Weszła do budynku. Na korytarzach było pusto. Dopiero na piętrze, na którym znajdowały się pokoje, zobaczyła Jiwona.
-Aha, fajnie, Lisa -powiedział ingorującym głosem i wszedł do swojego pokoju.
Lisa weszła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi i od razu upadła ba ziemię. Pierwszy raz została tak pobita i podrapana. Ostatkami sił usiadła i oparła się o ścianę. Następnie zamknęła oczy. Straciła przytomność.
YOU ARE READING
Young Wolves
Hombres Lobo-Poznałam nowych ludzi, poznałam swoją pierwszą miłość, jestem czym jestem, właściwie to nie wiem czym dokładnie jestem. Ty potrzebujesz pomocy, a ja nie wiem co mam zrobić. Przypadkiem puścić kierownicę przy 200 km? -Cokolwiek zrobisz. Będę Cię wpi...