10 Truth is pain

311 18 0
                                    

Do: Chae
Żartowałam

Od: Chae
Tylko spróbuj, a pójdę do Ciebie i potnę CI twarz na kawałki.

Do: Chae
Okey :)

Dziewczyna usnęła około godziny 5. 
Dźwięk telefonu zakłócił jej spokojny sen o Tukanach jedzących mandarynki.
Nie patrząc na wyświetlacz odebrała.

-Coś ważnego?

-Hej, Lisa obudziłem Cię? Jest 13 i myślałem, że...

-Daj mi spać, Jiwon -rozłączyła się i odłożyła telefon na szafkę nocną.

Przewróciła się na drugi bok i poszła spać dalej.

Obudziła się dwie godziny później. Leżała na łóżku wpatrując się w sufit i zastanawiając się jak to będzie. Za niedługo pełnia, ona spotkała alfę, z którą zdążyła się napierdalać.

Oddzwoniła do Jiwona.

-Wyspana? -spytał.

-Tak, co chciałeś?

-Chciałem się spotkać -tak, naprawdę chciał wiedzieć, że z dziewczyną wszystko będzie w porządku.

Lisa postanowiła użyć swojego zmysłu zapachu. Coś jej nie pykło, bo nie poczuła nic.

-Za pół godziny w parku? -spytała.

-Okej.

-Dojadę Cię po przyrce w parku -śmiechła i rozłączyła się.

*

Pełnia. Ogólnie to Lisa kręciła się z Chae po mieście. Postanowiły iść na kawę, a później do Chae.
Gdy wchodziły do kawiarni drogę zagrodziła im Jennie.

-Hej, Jennie? -Lisa była lekko zaskoczona.

-Hej, to ty jesteś tą dziewczyną, co trenuje Lise? Jestem Chae-young -powiedziała z uśmiechem rudowłosa.

-Kim Jennie -uścisnęła rękę tamtej, po czym spojrzała na Lisę -dzisiaj idziesz do nas. Pomożemy Ci.

-Nie trzeba... 

-Też bym chciała tak powiedzieć, ale kurde nie mogę. Jakoś się spiszemy i spędzisz pełnię u nas -Jennie poklepała Lise po plecach.

-Idziesz z nami na kawę? -zaproponowała blondynka.

-Kawa? Jasne -Jennie uśmiechnęła się szerzej i weszła do kawiarni, razem z dziewczynami.

We trzy dogadywały się idealnie. Co chwilę pojawiał się nowy temat i dziewczyny nie chciały wychodzić z kawiarni. Niestety kawiarnie kiedyś zamykają...
Dziewczyny spacerowały po mieście do momentu, w którym księżyc zaczął wschodzić.

Wtedy udały się do budynku, w którym odbywały się treningi.

Od: Mama
Do domu w tej chwili.

-Ej, muszę iść.

-Co ty gadasz? -Jennie była zaskoczona -Gdzie?

-Do domu? -Lisa odwróciła się i ruszyła w stronę domu.

-Nie możesz, ej Lisa.

-To bardziej skomplikowane niż myślisz -wytłumaczyła Chae -Lisa ma problemy z mamą. Nie może jej tak olewać.

-Woli ją zjeść?

Lisa weszła do domu. Zastała mamę siedzącą przy stole z butelką alkoholu w dłoni.

-Tak? -stanęła w progu.

-Marsz do pokoju. Masz karę na wychodzenie.

-Czemu?

-A bo tak -wybełkotała kobieta wybuchając śmiechem.

Lisa zamknęła się w pokoju. Siedziała na łóżku i patrzyła na jakże interesującą kołdrę.

W pewnym momencie usłyszała wycie wilka.

Księżyc był coraz bliżej pełni, a Lisa czuła się coraz bardziej przepełniona emocjami.

Wyskoczyła przez okno i pobiegła do parku. Szukała czerwonych oczu. Chciała je rozdrobnić pazurami i zjeść na kolacje. Po drodze spotkała Jennie i Chae, które ominęła ponieważ nie wiedziała czemu.

Zapach alfy znikł, ale poczuła zapach człowieka. Świeżej krwi, którą mogłaby teraz pomalować drzewa. Zaczęła iść w stronę młodej dziewczyny. Nagle została złapana za rękę i pociągnięta na bok. 

Wyrywała się z uścisku, ale została powalona na ziemię i przygnieciona ciałem.

-Nie walcz z tym -powiedziała osobą trzymająca Lise za ręce i próbująca uspokoić jej ruchy.

-Jiwon? 

Young WolvesWhere stories live. Discover now