Dwa dni później miała odbyć się kolejna próba. No cóż, właśnie, miała. Somin przez najprawdopodobniej to wyjście się rozchorowała i nie mogła przyjść na nią z oczywistych względów. Poszedłem do szkoły kolejny raz sam, żeby poinformować chłopaków o nieobecności mojej przyjaciółki, lecz kiedy wszedłem do sali gimnastycznej, gdzie te próby miały się odbywać, zdziwiłem się, bo na miejscu, jak poprzednim razem, spotkałem tylko Jimina, który siedział jak zwykle na swoim stałym miejscu.
- Cześć - przywitałem się pewniejszym głosem niż ostatnio i zająłem miejsce koło niego.
- M-możesz iść do domu - oznajmił cicho - Próba jest odwołana...
- Coś się stało? - spytałem, marszcząc brwi.
- W-wszyscy się rozchorowali - wytłumaczył swoją wcześniejszą myśl nadal nie zmieniającym się tonem - Nie wiem dlaczego.
- Pewnie coś ich złapało po tym wyjściu, bo Somin też się rozchorowała - westchnąłem, siadając wygodniej, dopiero po chwili się orientując, że chłopak nie wiedział o spotkaniu, dlatego zmieniłem szybko temat. - Mogę tutaj z tobą posiedzieć czy mam sobie pójść?
- Nie mam p-prawa za ciebie d-decydować - odpowiedział niepewnie.
- Ale możesz sobie nie życzyć mojego towarzystwa - powiedziałem ciepłym głosem. - A ja to w stu procentach uszanuję.
- Mi to bez różnicy. I tak będę tu długo- odparł blondyn.
- To dobrze - pokiwałem głową i oparłem się o ścianę, która była zaraz za mną, przymykając oczy. Zacząłem się rozkoszować ciszą, która dawno w moim życiu nie zagościła. Zawsze panował gwar i hałas, co z czasem przestało mi przeszkadzać, lecz tęskniłem za tym spokojem.
- Dlaczego wolisz zostać? - zapytał po dłuższej chwili Jimin.
- A dlaczego nie? - odpowiedziałem, przeciągając się.
- Zostając, naraziłeś się na m-moje towarzystwo. P-po co sobie psuć dzień? - zapytał ciszej niż zwykle.
- Nie popsuję sobie dnia, jedynie mogę go naprawić - odparłem, uśmiechając się pod nosem.
- Ja tylko n-niszczę, więc jak chcesz sobie p-poprawić to może lepiej jednak idź - mruknął, zeskakując z parapetu.
- Jeśli wyjdziesz, pójdę za tobą i będę natrętem - mruknąłem szczerze, otwierając oczy i spojrzałem się na niego. - Jeśli tak, to po prostu mój dzień zostanie taki sam.
- Cze-czemu chcesz za mną iść? Nawet się nie znamy za dobrze – wymamrotał.
- No i co? To coś wyklucza? - wzruszyłem ramionami, wzdychając. - Zresztą możemy się poznać skoro mamy obydwoje dużo czasu.
- Ale nie r-rozumiem z jakiej o-okazji chcesz się poznać lepiej. Ja nie chcę zawierać nowych przyjaźni - fuknął, biorąc swoją torbę oraz kurtkę.
- Hej, ale ja nic nie mówię o przyjaźni - odparłem nieco zdziwiony zachowaniem chłopaka. - Mamy ze sobą pracować przez jakiś czas to pomyślałem, że możemy się poznać, ale jeśli nie chcesz to nie będę cię do niczego zmuszał.
- P-przepraszam. Nie znam się na tym - wyszeptał, zwracając się w moją stronę, ale nadal nie podniósł wzroku i czułem, że prędko tego nie zrobi - Ludzie mówią, że nic nie wiem o życiu, więc przepraszam j-jeżeli cię swoją głupotą uraziłem.
- Nie przepraszaj, spokojnie - zaśmiałem się, chcąc potwierdzić moje słowa tym czynem. - Nikt nie wie wszystkiego o życiu, więc nie powinieneś się tym przejmować.
- Ja nawet nie wiem co to szczęście... – wyszeptał, zakładając na siebie kurtkę.
Wstałem ze swojego miejsca, wiedząc dokładnie co ma zamiar zrobić chłopak.
– Czemu nie pozwolisz komuś wytłumaczyć ci co to szczęście?
- P-pytałem o każde uczucie, o którym istnieniu w-wiedziałem. Tae starał się wywołać u mnie uśmiech, ale chyba mu się nie udało - jego ten głosu, ściszył się jeszcze bardziej, a następnie narzucił na plecy plecak i ruszył do wyjścia, nawet się nie żegnając.
Przewróciłem oczami, kierując się w tym samym kierunku co chłopak, lecz szybciej niż on z oczywistych względów. Musiałem go dogonić.
- Mówiłem, że pójdę za tobą jak stąd wyjdziesz - odparłem rozbawiony kiedy już byłem przy Jiminie, dorównując jego kroku.
--------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział ^^
Do następnego, ludziki ^*^
![](https://img.wattpad.com/cover/109892160-288-k412612.jpg)
CZYTASZ
Singer To Love |Kookmin [p.jm & j.jk]
FanfictionOpowieść o dwóch bratnich duszach, które się odnalazły, dzięki nieśmiałości i chęci pomocy. "- Zawsze będziesz moim aniołkiem stróżem? - wyszeptał, gdy się trochę uspokoił. - Jeśli tylko mi na to pozwolisz, będę - przytuliłem go mocniej, wzdychając...