Pokręciłem głową, dziękując sobie w myślach, że jednak zdecydowałem się pójść za nim, a nie zostawić go w spokoju. Nigdy nie sądziłem, że bycie natrętem mogłoby komuś pomóc. No cóż, pomogło. Pomogło Jiminowi, który uśmiechnął się, który odważył się wyznać swój sekret jakim były jego przepiękne oczy, który na pożegnanie przytulił mnie. Mimo że znaliśmy się krótko, byłem bardzo z niego dumny, że pokonał chwilowo lęk.
~***~
Po tym zdarzeniu, nie chcąc wracać jeszcze do domu, postanowiłem się przejść okrężną drogą do Somin. Chciałem sprawdzić jak się czuję bo nie odzywałem się calutki dzień do chorej dziewczyny, co przyprawiło mnie trochę o wyrzuty sumienia, lecz wiedziałem, że ta nie będzie miała do mnie pretensji, zapewne wiedząc, że czasami lubię pobyć w samotności. Dzisiaj ona mi nie doskwierała przez cudowne towarzystwo, które dotrzymał mi Jimin. Sprawił mi wielką przyjemność, otwierając się tak mocno przede mną. Byłem szczęśliwy, a moje serce napełniło się dumą kiedy udało mu się unieść, mimo że niepewnie, kąciki swoich ust, tworząc uśmiech, który zaskoczył samego chłopaka.- Dziękuję - pokiwałem głową do matki mojej przyjaciółki, która poinformowała mnie gdzie mogę znaleźć Somin, co było oczywistą rzeczą przez co mogła sobie oszczędzić tego, ale nie chciałem wyjść na niegrzecznego, więc poczekałem aż skończy mi tłumaczyć i dopiero wtedy poszedłem do jej pokoju. - Cześć, jak się czujesz? - spytałem cicho jak już byłem w pomieszczeniu, siadając na łóżku należącym do dziewczyny.
- Źle. - pociągnęła nosem, zakrywając się kocem pod samą szyję - Pisałam z chłopakami. Ponoć ich też nie było. Nudziłeś się, co? - zachichotała.
- Nie nudziłem się - wzruszyłem ramionami, przeciągając się. - Jimin był, spędziłem z nim ten czas.
- Czyli siedziałeś w ciszy całą próbę. Naprawdę, bardzo mile spędzony dzień - mruknęła z ironią - Ten chłopak jest uroczy, ale nieskory do rozmów, więc co robiłeś po powrocie do domu?
- Nie wróciłem, spędziłem ten czas z Jiminem - powtórzyłem, przewracając oczami. - Rozmawialiśmy. Poznaliśmy się trochę lepiej.
- I czego ciekawego się dowiedziałeś? - zapytała, biorąc do ręki okład na głowę.
- Wierz mi, że chciałbym ci powiedzieć - westchnąłem, powstrzymując się od ziewnięcia. - Ale nie wiem czy Jimin sobie tego życzyłby, a nie chcę, żebym miał problem potem z jego zaufaniem.
- Rozumiem, ale to powiedział ci coś o sobie? Przekonał się do twojej osoby? Już chcesz by został twoim pasywem? - pytała beznamiętnie, uśmiechając się szeroko pod nosem.
- Tak, chyba tak i Jezus Maria, Somin, ogarnij się, bo przez tą gorączkę gadasz głupoty - uniosłem brew, patrząc na przyjaciółkę z niedowierzaniem.
- Grasz świętoszka, przyjacielu, ale ja wiem, że musiało chociaż przez chwilę coś przylecieć ci na myśl. - westchnęła, przeciągając się - Każdy tak ma. No bo spójrz. Ja pomyślałam, że ten Jin to niezłe ciacho i w ogóle. Jest kochany i takie tam, a tu się okazuje, że jest gejem. Ty mogłeś mówić Jiminowi komplementy czy coś tam, ale nie wyobrażałeś sobie jak się całujecie albo przytulacie, a może jeszcze lepiej, jak jęczy pod tobą? - zaśmiała się, po sekundzie zaczynając kaszleć.
- Czy ty naprawdę chcesz, żebym miał za sobą pierwszy raz? - spytałem. - Odnoszę takie wrażenie.
- No tak - pokrętła głową, wycierając nos w chusteczkę - Jesteś prawiczkiem. Zapomniałam. Obejrzyj sobie jakieś poradniki zanim wylądujesz z nim w łóżku, bo mam takie przeczucia, że Jimin także jest dziewicą.
- Zaraz stąd wyjdę - ostrzegłem ją, prostując się na swoim miejscu. - Coś ty tak się uparła? Może Jimin wcale nie jest gejem? A nawet jeśli, to możemy nigdy nie zostać parą, zrozum to.
- Dobra. No to się załóżmy - podniosła się do siadu - Jak się w nim zakochasz to wygram, a jak nie to ty wygrasz. Ten kto przegra musi zmusić obiekt swoich westchnień do tańca.
- A twój obiekt westchnień to? - zadałem pytanie, będąc ciekawy tej odpowiedzi. - Ostatnio robiłaś maślane oczka do dyrektora, zmusisz go do tańca?
- Jak będzie trzeba. Stary nie jest, dałby się namówić - wzruszyła ramionami. - Ale i tak jestem pewna swojej wygranej. O byle co się nie zakładam.
- Może inaczej, jeśli Jimin i ja zostaniemy parą, w co bardzo wątpię - westchnąłem, kręcąc głową. - Wtedy wygrasz. Nie ma tak, że się zakocham, bo zakochać się mogę, ale mogę też zostać ze złamanym sercem, bo on tego nie odwzajemni.
- Czyli dzisiaj wydarzyło się coś złego, mam rację? Jimin nie zachowywał się w stosunku do ciebie miło, hm? - zapytała, spoglądając na mnie z zaciekawieniem.
- Nie, wręcz przeciwnie - wyznałem, siadając w siadzie skrzyżnym. - Ale więcej nie mówię, bo jeszcze zapeszę.
- Nie ma to jak mieć tajemnice przed przyjaciółką - fuknęła obrażona. - A idź se, rozbudzający we mnie ciekawość wypierdku.
- Powiem ci tylko tyle, że otworzył się przede mną i mam mu pomóc pokonać nieśmiałość - odparłem niepewnie, spuszczając wzrok na swoje kolana.
- No. Trzeba było tak od razu, ale serio może lepiej już idź do domu. Pewnie jesteś zmęczony, a poza tym nie chcę cię zarazić – wymruczała, ponownie opadające na swoją poduszkę.
- To ja się jeszcze przejdę po okolicy i tak w domu nie mam co robić - podniosłem się, uprzednio klepiąc ją po główce. - Zdrowiej, bo chcę już pójść na następną próbę.
- Jasne, bo to byłby grzech gdybyś nie zobaczył swojego Jimina - zaśmiała się, oddychając mnie od siebie - Do zobaczenia, kebabie.
- To ty z naszej dwójki wpieprzasz kebaby jak świnia - mruknąłem, marszcząc brwi. - Do zobaczenia - pożegnałem się, po czym nie dając jej odpowiedzieć, wyszedłem z jej pokoju, kierując się do wyjścia z domu dziewczyny.
Tak jak planowałem, zrobiłem sobie spacer, wracając do domu dłuższą drogą. Lubiłem takie wieczory jak ten. Spokojne. Kiedy muzyka mi leci w słuchawkach i nie muszę się niczym przejmować. Zwłaszcza, że ten dzień sam w sobie był niesamowity. Poprawił mi humor zdecydowanie do końca tego dnia. Strasznie żałowałem, że Jimin musiał już iść, ale rozumiałem jego sytuację, dlatego pocieszałem się myślą, że już niedługo może znowu uda mi się wywołać jego uśmiech. I faktycznie to zadziałało.
Jak zwykle, rutynowo, wszedłem do domu bez słowa, kierując się od razu do góry. Odkąd mój brat zmarł, nie umiałem już normalnie rozmawiać z moimi rodzicami. Wiedziałem, że gdybym został w ich towarzystwie przez dłuższą chwilę, napomknęliby ten temat, a ja go nienawidziłem poruszać. Dla mnie był bardzo drażliwy i lepiej było ze mną nie rozmawiać o moim bracie. Wolałem sam o tym rozmyślać niż dzielić się swoimi myślami z kimś innym, dlatego kiedy wyjawiłem Jiminowi coś na ten temat, zdziwiłem się sam bo nigdy nie mówię nowo poznanym osobom o tym co się stało. Ten chłopak był naprawdę wyjątkowy.
------------------------------------------------------
Proszem bardzo, next ^^
Do następnego, ludziki ^*^
CZYTASZ
Singer To Love |Kookmin [p.jm & j.jk]
FanfictionOpowieść o dwóch bratnich duszach, które się odnalazły, dzięki nieśmiałości i chęci pomocy. "- Zawsze będziesz moim aniołkiem stróżem? - wyszeptał, gdy się trochę uspokoił. - Jeśli tylko mi na to pozwolisz, będę - przytuliłem go mocniej, wzdychając...