Rozdział 61

1.7K 146 61
                                    

W tle tego wszystkiego słyszałem gromkie oklaski i brawa, a także gwizdy i wiwaty, oczywiście dwie ostatnie czynności były wykonywane tylko przez moich przyjaciół no i ukochanego, dlatego uśmiechnąłem się lekko pod nosem, a po chwili poczułem jak cała gromadka zaczyna mnie przytulać na czele z Jungkookiem, następnie gdy mnie wszyscy puścili dając mi nabrać upragnionego powietrza, podeszli do mnie dwaj organizatorzy tego stresującego mnie wydarzenia i pogratulowali mi z wielkimi uśmiechami występu, mówiąc, że pomysł z tym końcowym zwrotem w piosence był cudowny. Pomińmy to, że nic nie planowałem wcześniej...

~***~

- Więcej razy tego nie zrobię. - wyszeptałem cicho, wtulony w swojego chłopaka. Jako jedyni po paru minutach zostaliśmy na sali. Ja aktualnie siedziałem na parapecie, a Jungkook stał przede mną, głaszcząc w czasie przytulenia moje plecy.

- Kochanie, poradziłeś sobie wspaniale - skomplementował mnie po raz kolejny od zakończenia występu. Był faktycznie moim dużym aniołkiem. - Poradzisz sobie jeszcze raz. Wierzyłem, że sobie poradzisz. I tak było, więc następnym razem też tak będzie. Ale na razie o tym nie myślmy. Idziemy do mnie?

- A spełnisz swoją obietnicę i w domu mnie wytulisz? - wysunąłem się delikatnie z jego uścisku, nadal ręce trzymając na jego biodrach i spojrzałem mu z małym uśmiechem w oczy.

- Jeśli tylko dasz mi buziaka za owacje na stojąco - zaśmiał się cicho, całując mnie w czoło. - Oczywiście, mój piękny, że cię wytulę.

- Ale i tak buziaka ci dam. - zachichotałem słodko, podskakując nieco, żeby dosięgnąć jego ust, w które zaraz się wpiłem, zakładając ręce na jego szyi i przybliżyłem go bardziej do siebie.

- Mhm - mruknął zadowolony i złapał mnie za biodra, które zaczął zaraz masować. Nie przerywał pocałunku nawet na chwilę, ale w końcu musieliśmy przez brak powietrza, który zaczął nam doskwierać. - Mogę ci częściej klaskać jak będziesz mnie tak całował.

- Nie wykorzystuj tego przywileju, kochanie. - pierwszy raz użyłem tej pieszczotliwej nazwy, ale nie dałem po siebie tego poznać, że troszkę się zawstydziłem. - To... idziemy?

- Już pokochałem to jak tak mnie nazywasz - ucieszył się jak dziecko, biorąc nasze torby na ramię i wyciągnął telefon z tylnej kieszeni swoich jeansów. - Moja mama się pyta na co masz ochotę, bo nie wie co zrobić na obiad.

- Zjem doprawdy wszystko. - zmieszałem się, patrząc ze zdziwieniem na Jungkooka. - Nie będę przecież mówił twojej mamie co ma ugotować. To nie służąca. - wzruszyłem ramionami. - Napisz jej, że jak przyjdziemy to z nią coś ugotuję.

- Ty masz jej zaproponować coś, bo jest w sklepie i musi coś kupić - spojrzał się na mnie z uśmiechem. - Tylko mi pozwalała wybierać obiad. Teraz jesteśmy w dwójkę.

- Ja doprawdy nie jestem głodny, bo najadłem się stresem. Ty coś wybierz. -zeskoczyłem z parapetu.

- To może spróbujesz coś z mojej ręki? - zaproponował, wystukując coś na klawiaturze swojego telefonu. - Muszę wypróbować to co umiem. Nie, że tego nie robiłem wcześniej. Ale dla ciebie pierwszy raz gotuję. I dla rodziców.

- Sam? Bez pomocy mamy? - złapałem go za wolną dłoń. - Misiu, mogę ci pomóc jak byś chciał.

- Aż tak we mnie nie wierzysz? - spytał, unosząc swoją brew. - Chcę zrobić coś dla was sam. Ale skoro nie chcesz to mama to zrobi za mnie. To nie problem.

- Kochanie, oczywiście, że w ciebie wierzę, ale nie chcę, żebyś się zmuszał do gotowania, bo nie raz mówiłeś, że tego nie lubisz. - westchnąłem, odwracając wzrok. - Robisz dla mnie tak dużo, lecz nie musisz wszystkiego.

Singer To Love |Kookmin [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz