- Dobranoc, synku - pogłaskała mnie po włosach, odchodząc do kuchni.
~***~
Następnego dnia jak było mówione nie poszedłem do szkoły. Bardzo mnie to uradowało ze względu na to, że nie spałem całą noc. Żeby nie zamęczać Jungkooka o godzinie dwunastej w nocy oznajmiłem, że idę spać, co nie było prawdą, ale chciałem by był na lekcjach przytomny. Mimo wszystko cieszyłem się z tego, że dziś się spotkamy. Nie bałem się pani psycholog, bo wiedziałem, że Kookie mnie ochroni tak samo jak to zrobił wczoraj. Wiedziałem, że mój chłopak kończy lekcje dzisiaj wcześniej, gdyż nie miał trzech ostatnich lekcji. Przyszedł do mnie około godziny trzynastej, pomagając mi założyć sprzęt na moje ciało, a gdy skończył udaliśmy się do gabinetu pani psycholog.
- Na pewno się nagrywa? - spytałem cicho przed budynkiem, tulony przez czarnookiego.
- Sprawdzałem dziesięć razy, na pewno się nagrywa - odpowiedział, wzdychając. - Zobaczysz, poradzisz sobie.
- Dziękuję ci, że tu ze mną jesteś – wyszeptałem, przytulając go jeszcze mocniej, po czym go puściłem.
Przybliżył się do mnie tak by go nie było widać na kamerce i pochylił się nade mną. - Koteczku, kocham cię, jesteś silny, dasz radę - wyszeptał mi te pocieszające słowa do ucha, żebym tylko ja słyszał i odsunął się ode mnie z ciepłym uśmiechem, który za każdym razem wywoływał u mnie ciarki.
- Jakby mi się coś stało to zaopiekujesz się Mikim, tak? - spytałem równie cicho, patrząc czarnowłosemu w oczy.
- Nic ci się nie stanie, Jiminnie - westchnął. - Obiecuję ci to.
- Ale przyrzeknij, że się nim zaopiekujesz - zadrżałem lekko - Nie chcę by został sam w razie czego.
- Nie zostanie, przyrzekam - pogłaskał mnie po włosach. - Zaopiekujemy się nim.
- M-mogę? - spytałem, patrząc na jego usta.
- Tak, możesz - pokiwał głową, a jego kąciki ust podniosły się do góry.
Ustałem na palcach by wyrównać nasze wzrosty. Nigdy ja nikogo nie całowałem, a jak już to Jungkook inicjował nasze pocałunki. Nie wiedziałem jak się za to zabrać, więc po prostu przybliżyłem swoje usta do tych jego i po chwili zawahania, lekko pocałowałem jego wargi, lecz ten nie dał mi tak szybko uciec. Ułożył rękę na moich plecach, przyciągając mnie do siebie i w ten sposób pogłębił pocałunek, przez co jęknąłem krótko w jego usta, które stłumiły dźwięk, ale wiedziałem, że Jungkookowi się on spodobał. Czułem się jakbym latał, kiedy mój chłopak mnie całował. Jego usta były miękkie jak poduszeczka i smakowały wybornie. Uwielbiałem ciepełko w całym ciele, ponieważ towarzyszyło mi przy tym przeogromne szczęście. Jak zawsze pojawiały się przyjemne dreszcze, a moje policzki zaczynały piec.
- Słodziutki mój - skomentował cicho, uśmiechając się uroczo w moim kierunku, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
- Nadal nie wiem, z której strony jestem słodki - zachichotałem cicho - Mówiłem ci już, że jestem bardzo męski, ale w innym tego słowa znaczeniu.
- Jesteś i to bardzo - wymruczał, powstrzymując się od śmiechu.
- Ej! Nie drwij sobie ze mnie - popchnąłem go żartobliwie - Musisz się nauczyć, że jestem bardzo męski tylko tego nie okazuję.
- Mhm, oczywiście - przytaknął rozbawiony. - Jesteś naprawdę męski. Ociekasz męskością.
- Obraziłem się kiedyś na ciebie? - mruknąłem z małym uśmiechem - Jak nie to uważaj, bo jestem bliski
- Koteczku, przekonam cię jak ciebie wypieszczę - wyszeptał mi do ucha, śmiejąc się cicho. - Wtedy nie będziesz mógł być na mnie obrażony.
- W jaki sposób mnie wypieścisz? - spytałem szeptem i bardzo niepewnie.
- Pomiziam, wycałuję, wyprzytulam - wymienił. - To co lubisz. Może nawet nakarmię.
- Tylko kiedy? – zadałem kolejne pytanie ze smutnym uśmiechem - Może lepiej już pójdę, bo jak się spóźnię to może zacząć coś podejrzewać.
- Dobrze, a z tym, kiedy to porozmawiamy po wizycie - posłał mi pocieszający uśmiech. - Trzymam kciuki, dasz sobie radę. Pamiętasz co masz robić w razie czego? Krzycz głośno, a tam wpadnę.
- Yhym... - pokiwałem niepewnie głową, wbiegając szybko po schodach do budynku, ale zanim wszedłem do środka odwróciłem się jeszcze raz w stronę Jungkooka i gdy zobaczyłem jego cudny uśmiech, wiedziałem, że mnie nie zostawi i na pewno uratuje. Niestety on musiał wejść chwilę po mnie, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Chociaż osobiście jednak wolałem wejść z Jungkookiem nie chciałem ryzykować. W końcu potrzebne mi były dowody.
Kiedy znalazłem się już przed gabinetem pani psycholog przełknąłem ciężko ślinę. Strasznie się bałem, lecz musiałem to zrobić, by tata mi uwierzył. Zapukałem niepewnie do drzwi, wchodząc dopiero gdy usłyszałem pozwolenie, a widok uśmiechającej się do mnie triumfalnie psycholożki wywołał u mnie przerażenie.
- Siadaj, Jiminnie - zagryzła dolną wargę, a ja niechętnie wykonałem jej prośbę - Ostatnio byłeś bardzo niegrzeczny, zdajesz sobie z tego sprawę, skarbie? - wstała z krzesła, wolnym krokiem podchodząc do mnie.
- A-ale j-ja nic nie zrobiłem - spiąłem się, czując jej rękę na moim ramieniu - Pani Yi...
- Zrobiłeś dużo, słodziaku - przytuliła mnie od tyłu - Nakłamałeś i nie chciałeś mi się oddać. To bardzo źle. - puściła mnie, odwracając krzesło na kółkach, na którym siedziałem, w swoją stronę - Kochanie zasługujesz na karę, wiesz?
- K-karę? J-jaką? - zacząłem się trząść ze strachu, a w kącikach oczu poczułem, jak zbierają mi się łzy.
- Jeszcze się zastanowię... Na razie chce zobaczyć cię bez ubrań, dobrze? - usiadła mi na kolana, przeczesując palcami włosy.
- J-ja nie chcę... - załkałem - Proszę, niech pani mnie n-nie każe.
- Muszę byś był posłuszny, maluszku. - jej ręka zjechała do mojego rozporka, więc szybko ją zrzuciłem z kolan - Mówiłam, że masz być posłuszny, dzieciaku! Twój ojciec nie będzie zadowolony jak się dowie, że jesteś dziwką, nie sądzisz?! Rozbieraj się w tej chwili, zrozumiano?! - wstała z podłogi, po czym podeszła do drzwi, zamykając je na klucz, który schowała za bluzką. Patrzyłem na to z przerażeniem. Ona nas tutaj zamknęła. Co teraz?
--------------------------------------------
Nah, nienawidzę takich bab ;;;;;
Do następnego, ludziki ^*^
CZYTASZ
Singer To Love |Kookmin [p.jm & j.jk]
FanfictionOpowieść o dwóch bratnich duszach, które się odnalazły, dzięki nieśmiałości i chęci pomocy. "- Zawsze będziesz moim aniołkiem stróżem? - wyszeptał, gdy się trochę uspokoił. - Jeśli tylko mi na to pozwolisz, będę - przytuliłem go mocniej, wzdychając...