Rozdział 66

1.4K 132 67
                                    

- Do później, misiu. - pociągnąłem nosem i odwróciłem się na pięcie, ustając jeszcze na chwilę przy drzwiach, żeby spojrzeć na uśmiechniętego Jungkooka, któremu również posłałem mały uśmiech i wszedłem do środka, biorąc głęboki wdech. - W-wróciłem!

***

- Chodź do salonu, Jimin! - usłyszałem krzyk mojej matki, która nie wydawała się być zła. To dobry znak.

Westchnąłem cicho, nie sięgając butów, bo w razie czego nie chciałem wybierać z domu w skarpetach. - Już idę mamo! - odkrzyknąłem, niepewnie kierując się do salonu.

- Mamy dla ciebie niespodziankę - oznajmiła z uśmiechem, co wydało mi się podejrzane. Bardzo podejrzane.

- Jaką i... gdzie tata? - zapytałem cicho, spoglądając ukradkiem na rodzicielkę.

- Tata jest na górze, zaraz do nas zejdzie z naszym gościem - wyjaśniła. - A ty jak się bawiłeś u swojego kolegi?

- Do-dobrze. Całą noc robiliśmy wspólnie projekt, ale było też trochę zabawnie. - uśmiechnąłem się lekko.

- W końcu Jimin zawitał u progu własnego domu. - za plecami usłyszałem warknięcie ojca. - Eunji zaraz zejdzie.

- E-Eunji? - wyszeptałem zdziwiony, a moja dolna warga zaczęła drgać. - J-jest tu?

- Wspaniale, prawda? - moja mama się uśmiechnęła. - Dawno się nie widzieliście.

- Jimin! - usłyszałem krzyk przyrodniej siostry. - Jak miło cie widzieć braciszku! - odwróciłem się w jej stronę, zaczynając szybciej oddychać.

- J-ja muszę iść... - wymruczałem bliski płaczu, ruszając w stronę holu.

- Dopiero przyszedłeś. - wysyczał za mną ojciec. - Mógłbyś raz gówniarzu pogadać ze swoją siostrą!

- Ja przepraszam, a-ale zapomniałem od kolegi notatek. - skłamałem wystraszony.

- Weźmiesz je innym razem. - warknął. - A teraz nie odgrywaj scen tylko idź do salonu!

- Daj mu iść, w końcu musi się z czegoś uczyć, a potem ten kolega może wyjść - moja matka próbowała coś zdziałać. - Przyjdzie to sobie z nią pogada. Mają czas. Eunji pewnie chce odpocząć, dopiero co przyjechała.

- Dobra. - burknął mój ojciec, wycofując się w stronę salonu. - Masz godzinę.

- Dzię-dziękuję, mamo. - wyszeptałem w kierunku kobiety.

- Nie dziękuj - pokiwała głową w moją stronę. - Jak będziesz chciał zostać dłużej to napisz mi sms'a. Porozmawiam z ojcem i zobaczę co da się zrobić - wyszeptała w moim kierunku.

- Yhym... - pokiwałem leciutko głową i wybiegłem z domu. Boże, co ja miałem teraz zrobić? Moja babcia już nie żyła, więc co za tym idzie nie mogłem się u niej zatrzymać na czas przyjazdu mojej siostry. Przecież ona mnie zabije, albo w najlepszym wypadku będzie się nade mną znecać, kiedy mi rodzice będą w pracach. Do tego za niedługo święta... Co jak zostanie z nami również cała przerwę świąteczną? Nie wytrwam tyle, a nie miałem nikogo, kto by mógł mi w tej sytuacji choć trochę pomóc.

W biegu łzy spływały po moich policzkach, a szloch starał się wydostać spomiędzy moich warg, przez co nie miałem już czym oddychać. Nie mając już siły na dalszy bieg, ponieważ zaczynałem się dusić z braku powietrza, upadłem na trawę pod jednym z drzew w lesie niedaleko domu Jungkooka. Dopiero po chwili, gdy mogłem już oddychać, chociaż nadal szybko i ciężko, skapnąłem się, że to jest to samo miejsce, w którym mój ukochany poprosił mnie o chodzenie. Chciałem teraz usłyszeć jego głos, ale nie wiedziałem czy mnie usłyszy, bo przecież jak biega to pewnie ma w uszach słuchawki, lecz po chwili namysłu i nie okłamujmy się, że także głośnego płaczu, którego już nie potrafiłem stłumić, wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer do mojego chłopaka, prosząc w duchu, żeby odebrał. Potrzebowałem go. Jako jedyny mógł w tej chwili mi pomóc. Uspokoić mnie swoim łagodnym głosem. Nawet nie musiałem go widzieć. Wystarczył mi jego głos.

Singer To Love |Kookmin [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz