Szybko ubrałem się w ciepłe rzeczy, żebym się przypadkiem nie przeziębił i nie próbowałem nawet się jakoś specjalnie ogarniać, bo i tak czy siak nikt raczej nie chodził o takich porach na spacery, a było ciemno, więc nikt by mnie nie widział jak wyglądam. I dzięki Bogu.
~***~
Czym prędzej zszedłem cicho na dół, żeby mój koteczek nie musiał zbyt długo na mnie czekać.
- Jestem już - wyszeptałem przez co chłopak delikatnie podskoczył w miejscu, ponieważ nie spodziewał się mnie.
- Wystraszyłeś mnie. - oznajmił, wzdychając z ulgą. - Ale cieszę się, że już jesteś. - przytulił się do mnie. - Zdążyłem się stęsknić.
- To co ty robisz jak jesteśmy w szkole? - zaśmiałem się cicho, uważając, żebym przypadkiem nie obudził rodziców. - Tęsknisz bardzo mocno. Tak samo jak ja.
- Tulę się wtedy do ściany i wyobrażam sobie, że to ty. - zachichotał cicho. - Żartuje. Siedzę jak zwykle na parapecie i wpatruję się w widoki za szybą, myśląc o tobie, a jak napiszesz to jestem w siódmym niebie. - nawet w ciemności widziałem, że zarumienił się leciutko.
- Słodziutki kociak - wymruczałem, uśmiechając się szeroko. - I tylko mój.
- Tylko twój. - potwierdził, łapiąc mnie za rękę. - Idziemy?
- Tak - pokiwałem głową, ciągnąc delikatnie chłopaka do holu, żeby założyć na jego malutkie stopy buty. Naprawdę nie mogłem uwierzyć, że ten ideał jest tylko mój. I chciał być mój na całą wieczność.
- Mogę się odzywać czy chcesz pobyć w ciszy? - spytałem kiedy wyszliśmy z mojego domu. Było zimno, więc w szybkim tempie przysunąłem do siebie Jimina, żeby znowu się nie rozchorował.
- Możesz się odzywać. - objął mnie rączkami w pasie. - Jak jesteś przy mnie to chce wykorzystywać możliwość rozmawiania z tobą.
- Kochany - stwierdziłem rozczulony jego słowami. - Może chcesz wskoczyć mi na baranka? Będziesz mnie prowadził najwyżej.
- Chętnie. - spojrzał na mnie z dołu, a jego twarz rozświetlał uśmiech. - Mogę?
- Oczywiście, przecież nie proponowałbym tego gdybyś nie mógł - zaśmiałem się, kucając, żeby chłopak bezpiecznie mógł wejść na moje plecy.
- Nie jestem za ciężki? - zapytał, po wskoczeniu na moje plecy i objęciu mnie szczelnie rączkami i nóżkami.
- Jesteś leciutki jak pióreczko, już ci mówiłem - odpowiedziałem, wstając z klęczek. - Prowadź, skarbie.
- Idź cały czas prosto, a potem skręć w lewo idąc w stronę mojego domu. - wymruczał mi do uszka, wtulając głowę w moją.
- Mhm, dobrze - złapałem go troszkę stabilniej za uda, głaskając je delikatnie przy tym i ruszyłem w wskazaną drogę. - Jest ci zimno?
- Nie. Twoja bluza mnie ogrzewa. - zachichotał, narzucając na swoją głowę kaptur. - Ale nie zaszkodzi ja będę się do ciebie tulił.
- I mi będzie przyjemnie - stwierdziłem, spoglądając na niego kątem oka.
- Przestań. - zarumienił się mocno. - Taka przyjemność to już codzienność, więc nie musisz mi tego mówić. - spojrzał na mnie z małym uśmiechem.
- Lubię ci przypominać dzięki komu jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi - odparłem radośnie.
- Dzięki mnie? - zapytał, przymykając oczka i wtulając się w moją szyję.
![](https://img.wattpad.com/cover/109892160-288-k412612.jpg)
CZYTASZ
Singer To Love |Kookmin [p.jm & j.jk]
FanfictionOpowieść o dwóch bratnich duszach, które się odnalazły, dzięki nieśmiałości i chęci pomocy. "- Zawsze będziesz moim aniołkiem stróżem? - wyszeptał, gdy się trochę uspokoił. - Jeśli tylko mi na to pozwolisz, będę - przytuliłem go mocniej, wzdychając...