Rozdział 79

1.2K 130 80
                                    

- Mam nadzieję, że twoja pierwsza będzie jak najlepsza - posłał mi lekki uśmiech. - Idziemy. Ale i tak będziemy chwile musieli poczekać, bo mama mnie zazwyczaj wołała.

- No dobrze. - uśmiechnąłem się szeroko, czekając jeszcze chwilkę za tym aż chłopak się przebierze w swoje ubrania, po czym trzymając się za dłonie, zeszliśmy na dół i zasiedliśmy na kanapie, czekając za krzykiem mamy Jungkooka, która miała nas przywołać na ucztę.

~***~


Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, jaka radość potrafi ogarnąć człowieka, gdy po raz pierwszy obchodzi rodzinne święta. Gdy tylko zasiadłem na swoim miejscu przy stole, ledwo się powstrzymywałem, żeby nie wybuchnąć płaczem ze szczęścia i euforii, które tak nagle ogarnęły moje ciało.

Rozbawiony Jungkook starał się mnie uspokoić, ponieważ poruszałem pod stołem nogami, dlatego złapał mnie pod meblem za dłoń i gładził ją kciukiem. Był taki kochany i martwił się o mnie, mimo że się cicho śmiał. Najlepszy chłopak na świecie.

Kiedy podczas kolacji wigilijnej zjedliśmy wszyscy choć trochę przygotowanych potraw. Nie zabrakło jednak podczas niej ciekawych rozmów, które wszyscy ze sobą prowadziliśmy, dzięki czemu atmosfera przy stole nie była napięta. Według mnie było idealnie. Zawsze chciałem tak spędzić swoje pierwsze święta. Temu wszystkiemu uroku jednak dodała świadomość, że Jungkook cały czas starał się być jak najbliżej. Wstawał na chwilę z krzesła, żeby mnie przytulić, albo nawet raz przeniósł mnie na swoje kolana tylko po to, żebym spróbował kawałka ciasta, które pozostało ostatnie, ponieważ wraz ze swoim ojcem zjedli je całe. Ogólnie ta dwójka po cichu podziękowała mi, że w tym roku gotowałem razem z mamą Jungkooka. Oni naprawdę nie lubili jej kuchni, a za to ja uwielbiałem potrawy pani Jeon. Ale co się dziwić. Od zawsze byłem jakiś dziwny.

- Co to? - spytałem Jungkooka z uśmiechem, w chwili gdy wszyscy otworzyliśmy już swoje prezenty, a na sam koniec mój ukochany postanowił podarować mi swój upominek. Ja sam kupiłem mu nowe buty do tańca, ponieważ stare obcierały mu już nieco stopy, a na nic droższego nie było mnie stać, gdyż wydałem ostatnie pieniądze, które mi zostały. Dla jego rodziców kupiłem tanie swetry dla par... Było mi głupio, ale nie mogłem nic na to poradzić, że na nic bardziej kosztownego mnie nie było stać, a państwo Jeon kupili mi zegarek i mp4, dlatego że stara mi się popsuła niedawno, kiedy szedłem do szkoły... Wpadła do kałuży.

- Na początku chciałbym ci powiedzieć, że w wakacje albo w ferie zimowe pojedziemy w góry - wyznał z uśmiechem, całując mnie w skroń. - We dwoje.

- Jungkook... Nie mów, że to kolejny kluczyk. - spojrzałem w jego oczy.

- Nie, nie - zaśmiał się wesoło, przytulając mnie do siebie. - Po prostu tam pojedziemy na kilka dni.

- Uf... - odetchnąłem z ulgą i zacząłem rozpakowywać prezent. - To powiesz mi co to jest zanim otworzę?

- To nie jest nic specjalnego - westchnął ciężko. - Ale mam nadzieję, że ci się spodoba. Widziałem, że spodobał ci się jeden ze sweterków, który zauważyłeś jak byliśmy na zakupach, więc kupiłem ci go. I do tego kilka książek, bo ja za wiele nie mam, a wiem, że lubisz czytać.

- Dziękuje, Kookie, ale ten sweter mi by wystarczył. - zostawiłem na chwilę jeszcze nie otwarte pudełko i podniosłem głowę, żeby pocałował policzek ukochanego chłopaka. - W końcu dałem ci tylko buty.

- To aż buty - poprawił mnie i musnął moje usta. - Dziękuję ci jeszcze raz za nie. Naprawdę.

- Nie dziękuj, misiu. - przeniosłem się na jego kolanka ze słodkim uśmiechem. - Naprawdę nie ma za co.

- Jest za co i cichutko - objął mnie w pasie i przytulił do siebie. - Mam nadzieję, że ci się wszystko podobało. I prezenty i to wszystko.

- Było idealnie. - wtuliłem się w ukochanego mocno. - Nie mogłem sobie wyobrazić lepiej swoich pierwszych świąt Bożego Narodzenia.

- Cieszę się - pocałował mnie w głowę i westchnął. - Że tu jesteś. I że jesteś szczęśliwy.

- Przy tobie staram się być zawsze szczęśliwy. - zachichotałem. - Bardzo cię kocham, Jungkookie.

- A ja ciebie bardzo kocham, koteczku - zaśmiał się pod nosem, po czym ukrył swoją twarz w mojej szyi. - Jesteś taki cieplutki, że zaraz tu zasnę.

- Nie zasypiaj. Jeszcze muszę ubrać sweterek od ciebie. - oplotłem rączkami szyję starszego o miesiąc chłopaka, odkładając wcześniej prezent od niego na podłogę i uśmiechnąłem się szeroko pod nosem. - No i mam dla ciebie jeszcze jeden prezent... - wyszeptałem mu do ucha.

- Jeszcze jeden prezent? - zaciekawił się, a ja miałem ochotę się zaśmiać. Od razu się rozbudził.

- Tak, ale nie mam już pieniędzy, więc wiedz, że to nic kupionego. - wtuliłem się w tors rówieśnika, kiedy jego głowa podniosła się do góry.

- Nie chcę, żebyś mi cokolwiek kupował, więc to dla mnie lepiej - położył swój podbródek na mojej głowie. - To ja ciebie powinienem obładować prezentami.

- Dużo mi dałeś przez te parę miesięcy, Jungkook. Więcej naprawdę nie potrzebuję. - podniosłem na chwilę głowę i musnąłem lekko jego usta.

- Ale ja chcę - mruknął, poprawiając mnie na jego kolanach. Mimo że był moim mężczyzną to jak przysypiał, był naprawdę rozkoszny! - I jak tylko zacznę zarabiać, zacznę to robić.

Poczułem w jednej chwili pod powiekami łzy, a moje usta wykrzywiły się w uśmiechu. - Nie musisz tego robić, ale schlebia mi to, że chociaż o takim czymś pomyślałeś. Kocham cię najbardziej na świecie, Kookie. I nigdy to się nie zmieni, pamiętaj o tym.

- Ty też pamiętaj o tym samym jeśli chodzi o moją miłość do ciebie, kruszynko - musnął palcami mój policzek i uniósł mój podbródek, żeby mógł mnie pocałować. - Nigdy nie przestanę cię kochać.

- Obiecujesz? - zapytałem cichutko, spoglądając w jego błyszczące się oczy.

- Obiecuję - uśmiechnął się lekko. - Kogoś takiego jak ty nie można przestać kochać. Jesteś... po prostu Jiminem, dlatego nie można.

- Wierzę w to. - oparłem swoje czółko o to jego. - Miałem ci oddać swoje serce dopiero po ślubie, ale ty mi je sam wykradasz. Kluczyk do niego już ci nie starczy. - odwzajemniłem jego uśmiech.

- Moim zawodem jest bycie złodziejem, więc się strzeż - zażartował po czym się zaśmiał. - Mój słodki koteczek.

- Tylko twój. Nigdy o tym nie zapomnę. - pocałowałem jego policzek i zachichotałem leciutko. - Kocham cię, ponad wszystko.

- Nawet nie wiesz jak bardzo cieszą mnie te słowa - wyznał z westchnięciem oraz lekkim uśmiechem. - Ja też cię kocham ponad wszystko, Jiminnie.

- My też was mocno kochamy. - zaśmiała się rozczulona mama Jungkooka.

- Już wam przeszkadzamy? - zapytał się mój rozbawiony ukochany. - Możemy iść do pokoju jak chcecie.

- Idźcie. - jego mama skinęła głową na schody. - Jimin już dziś dużo zrobił i widać, że jest zmęczony, więc lećcie odpocząć. Ja i tata posprzątamy, a potem zejdźcie jeszcze do nas na kakao z piankami, dobrze?

- Okej, to jak coś to zawołajcie nas - złapał mnie pod uda i za plecy, żeby mnie podnieść. Pisnąłem cicho zaskoczony, bo nie spodziewałem się, że coś takiego zrobi.

---------------------------

Powiem tylko jedno... następny rozdział spodoba się zboczeńcom... XDDDDDDDDDDDDD

Next jutro ^^

Do następnego, ludziki ^*^

Singer To Love |Kookmin [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz