- Cokolwiek sobie życzysz - zaśmiałem się cicho i zaraz westchnąłem pod nosem, spoglądając na Somin, która powyrzucała wszystkie opakowania, które zostały poddane opróżnieniu przez nią. Boże, czasami się zastanawiałem, czym zasłużyłem sobie na nią. Jakie grzechy musiałem popełnić w przeszłości. Najwyraźniej duże.
~***~
Pomimo tego co Jimin powiedział, szybko wskoczyłem jeszcze do pobliskiego supermarketu i kupiłem dwa opakowania słodyczy. Wiedziałem, że mimo wszystko, będzie chciał posmakować tego cuda. Zresztą sam uważałem, że te paluszki polane truskawkowym lukrem są przepyszne i sam pokusiłbym się o kilka, co miałem w planach, chyba, że Jiminnie będzie chciał zabrać je dla siebie to nie zabronię mu. W końcu te pocky miały być dla niego.
Po powrocie do domu, nie rozbierając się z wierzchniej odzieży, ruszyłem w kierunku łazienki, żeby zaraz przygotować ją odpowiednio dla Jimina. Moja kruszyna musiała mieć luksusy, na które zasługiwała. Dlatego po tym jak zostawiłem go samego w łazience, poszedłem zrobić to czego nie zrobiłem wcześniej i kolejnym punktem była kuchnia, w której przygotowałem dwa kubki ciepłego napoju. W razie gdyby Jiminowi się przedłużyło, na szczęście mogłem jeszcze trochę podgrzać bez żadnego problemu. On w żadnym przypadku nie był dla mnie problemem.
Parę minut po tym, jak usłyszałem ostatnie pluskanie wody, bardzo się się zmartwiłem. Powinien już dawno być przy mnie, a jednak mijały kolejne sekundy, lecz ja nie słyszałem ani dźwięku zamykanych drzwi, ani cichego tupotu jego stópek. W końcu podjąłem decyzję wejścia do łazienki, żeby sprawdzić czy nic mu nie jest. Najbardziej prawdopodobne było to, że siedzi w pianie, albo stoi w piżamce i się szykuje czy coś. Miałem nadzieję, że jedna z tych opcji będzie trafna, ponieważ w innym przypadku mogłem zobaczyć go nago... Dlaczego ta myśl mnie nie odtrącała?
Cholera, byłem przestraszony tym co mogłem zobaczyć. W końcu wiedziałem, jak może wyglądać po tym, jak ograniczał swoje posiłki do minimalnego minimum. Ale musiałem wejść, bo bardzo się martwiłem.
O ile chciałem, żeby był w piżamie, tak bardzo moje marzenia się nie spełniły. Niestety zobaczyłem to czego najbardziej obawiałem się zobaczyć. To biedne, chudziutkie ciało, które powinno wyglądać inaczej. Powinienem sobie pluć w brodę, że tak zaniedbałem moje słoneczko.
- Jiminnie, dlaczego nie ubierzesz się? - spytałem cicho, nie chcąc go straszyć. Ale i tak to mi się nie udało.
Jimin spojrzał na mnie wystraszony i sięgnął po ręcznik. Ale po chwili miętolenia go w swojej dłoni, odrzucił go z powrotem na podłogę. - Pierwszy raz od dawna spojrzałem na swoje ciało w lustrze, wiesz? - pociągnął nosem. - Nie mam nawet czego ukrywać. Jestem brzydki.
- Nie jesteś brzydki - podszedłem do niego, kładąc rękę na jego ramieniu i pocałowałem jego policzek. - Jesteś śliczny. Naprawdę. Jeśli będzie trzeba to będę ci mówił to codziennie, żebyś uwierzył.
- Dotknij. - złapał mnie za dłoń i przeniósł ją na swoją klatkę piersiową. - Czujesz jak żebra wystają?
- Czuję, Jiminnie, czuję, ale to nie oznacza, że jesteś brzydki - westchnąłem. - Zresztą to kwestia czasu aż nabierzesz ciałka. Nie martw się. Nawet w takiej wersji jesteś najpiękniejszy na świecie, wiesz?
- Nie jestem. Proszę, nie kłam. - wtulił się we mnie plecami. - Muszę zacząć jeść. Dłużej tak nie pociągnę i umrę.
- Z tym drugim się zgodzę, ale z tym, że jesteś brzydki, nigdy - pocałowałem go we włosy. - Dasz sobie radę. Zaczniesz jeść powoli troszkę więcej i wszystko wróci do normy. Masz moje wsparcie, skarbie.
- Dam radę. Z twoją pomocą na pewno się zmienię.- wypuścił z ust drżący oddech. - Kocham cię.
- Ja też cię kocham, koteczku - przeczesałem raz jego włosy i jeszcze raz złożyłem pocałunek na jego główce. - Teraz się szybko ubieraj, bo mi się przeziębisz. Zresztą kakao na ciebie czeka. Przyszykuje ci jeszcze ciepłe skarpetki.
- Czekaj. - oderwał się ode mnie. - Jestem przecież nagi! I ty też tu jesteś! - pisnął głośno, sięgając po ręcznik, którym niechlujnie się okrył.
- Szybki jesteś - zaśmiałem się pod nosem. - No nie wstydź się. Przecież nie gryzę. No i tak już cię widziałem.
- Jak mam się nie wstydzić? - poczerwieniał na twarzy. - Nie zapukałeś.
- Bo się martwiłem - przewróciłem oczami i westchnąłem. - Już po wszystkim. Ty mnie widziałeś nago. Ja ciebie. Więc jesteśmy kwita. A teraz szybko się ubieraj i przyjdź do pokoju - powiedziałem, łapiąc już za klamkę. - Widzimy się za chwilę - spomiędzy moich warg wyleciał ponownie cichy śmiech, kiedy już wyszedłem z łazienki, zostawiając tam zawstydzonego kotka. Był doprawdy rozkoszny.
Chwilę posiedziałem w swoim pokoju, aż drzwi się otworzyły, a w nich stał oczywiście Jimin, ale nadal w samym ręczniku. - Pomoczyłem rzeczy. - zaśmiał się nieśmiało i podszedł do szafy, zaczynając w niej wybierać dla siebie suche ubrania. - Mogę twoją bluzę?
- Mhm, jasne - pokiwałem głową, wstając z łóżka. - Pójdę ci podgrzać kakao, tam masz skarpetki - wskazałem na część ubrania palcem i wziąłem już zimne kubki do rąk. - Zaraz wracam - pocałowałem go jeszcze w policzek i ruszyłem do kuchni, żeby nasze napoje z powrotem stały się ciepłe. Przecież nie było sensu robić nowych, a tym bardziej pić zimnych jak można było je łatwo podgrzać, prawda?
-----------------------------
Jak wam się rozdział podobał? B)
Do następnego, ludziki ^*^
CZYTASZ
Singer To Love |Kookmin [p.jm & j.jk]
FanficOpowieść o dwóch bratnich duszach, które się odnalazły, dzięki nieśmiałości i chęci pomocy. "- Zawsze będziesz moim aniołkiem stróżem? - wyszeptał, gdy się trochę uspokoił. - Jeśli tylko mi na to pozwolisz, będę - przytuliłem go mocniej, wzdychając...