Rozdział 76

1.4K 121 59
                                    

  - Grzeczny, misiu. - zachichotałem, odrywając się od ukochanego i złapałem go za rękę. - Idziemy do kasy. - złapałem wózek i wraz z Jungkookiem udaliśmy się w wspomniane miejsce, żeby zapłacić za wszystko co wybraliśmy.   

~***~

Po paru chwilach byliśmy już w samochodzie taty Jungkooka i wracaliśmy do domu tej kochanej rodzinki. Dowiedziałem się od pana Jeon, że jego żona już czeka na nas z jakimś ciepłym kakaem, ponieważ w ten dzień było doprawdy zimno i się jej nas szkoda zrobiło, ale jak trzeba to trzeba. Bombki musiały być i kropka. To nasza wina, że je stłukliśmy.

- A nie lepiej dać te kiczowate z tyłu choinki, a te czerwone, białe i złote z przodu? - zapytała się mnie mama Jungkooka, gdy po wypiciu ciepłej słodkości, zabraliśmy się wszyscy za dekorowanie choinki. Nawet tata Jungkooka chciał pomóc. Jego żona ze zdziwieniem stwierdziła, że gdyby nie ja to by się jak zawsze śmiał. Miło, że potrafiłem zmieni kogoś na lepszego człowieka.

- Według mnie zamiast wszystko przedstawić idealnie i uporządkowanie to lepiej zrobić taki hop siup. - zaśmiałem się. - W sensie bombki niech będą gdzie popadnie. Ważne, żeby wisiały i się trzymały. Ukaże to gościom, że nie boimy się wyrazić siebie

- Nasza rodzina wie jak bardzo potrafimy siebie wyrazić - zaśmiał się Jungkook, który popijał sobie kakao za nami, bo nie było dla niego miejsca na razie przy choince. - Bezpośredni to nasze drugie nazwisko.

- Ty tam lepiej cicho bądź, bo pójdziesz spać bez kolacji. - odparła  mama Jungkooka. - Jakbyś, synku, nie widział to dorośli rozmawiają na bardzo poważne tematy.

- Jestem starszy od Jimina, o co ci chodzi, mamo - mruknął, wzdychając. - Chcę wam pomóc, dajcie mi coś zrobić.

- Ma dobry gust? - zapytała mnie mama chłopaka.

- Czasem się zdarzy, że założy granatową i czarną skarpetkę, ale ubiera się modniej ode mnie, więc zakładam, że tak. - odpowiedziałem, posyłając starszej ode mnie kobiecie uśmiech.

- Dobra, kochanie, chodź tu. - machnęła do niego ręką.

- Jako mama powinnaś wiedzieć, że mam bardzo dobry gust - przytulił się do niej od tyłu i pocałował ją w policzek. - Po tobie - zaśmiał się, po czym odsunął się i zaczął pomagać nam przy układaniu bombek.

- Oczywiście, że po mnie. Twój ojciec na bal maturalny zrobił sobie trwałą. - pokręciła z załamania głową.

- Ale każda chciała ze mną zatańczyć, jednak wybrałem ciebie, skarbie - powiedział tata Jungkooka, który ustąpił swojemu synowi miejsca. - Byłaś najpiękniejsza na całej sali.

- Jesteś kochany. - posłała mężowi całusa. - Ale to nie zmienia faktu, że po balu inne dziewczyny obgadywały twoją fryzurę w damskiej szatni. Nie obraź się. Przystojny byłeś, lecz ta trwała... Co cię podkusiło?

- Moja mama poradziła mi to - mruknął niezadowolony. - I przepraszam, byłeś? Już nie jestem?

- Jungkook ma po tobie urodę, więc jakbym powiedziała, że przestałeś być przystojny to Jimin by uciekł. - prychnęła, ale po chwili się zaśmiała. - Powalasz urodą, kochanie. Zawsze miałeś w sobie ten wdzięk.

- Widzisz? Nie masz co się martwić na starość, Jiminnie - Jungkook również się zaśmiał. - Zawsze będę twoim przystojniakiem.

- Ja wiem. Ale co innego roztycie się. - spojrzałem na ukochanego. - Przystojny możesz być, ale jak zaczniesz jeść same niezdrowe rzeczy to wyłysiejesz i będziesz miał bębenek zamiast brzuszka z kwadracikami. - zachichotałem. - Więc więcej na kebaby w sekrecie przede mną nie chodź.

- Ale ja ćwiczę, mam prawo, muszą z czegoś mięśnie rosnąć - musnął moje usta z uśmiechem na twarzy. - O to też się nie martw. Ty jesteś na pierwszym miejscu, a sport na drugim. No i nauka też oczywiście na drugim.

- Aw, jesteś kochany, misiu. - również musnąłem jego usta. - Ale to nie zmienia faktu, że wolę jak jesz swoją sałatkę z kurczakiem niż coś co cię zabija. - wydąłem dolną wargę. - Obiecasz mi, że nie będziesz ich za często jadł?

- Obiecuję - zgodził się, kiwając głową przez co się ucieszyłem. Zależało mi na jego zdrowiu. - Okazjonalnie, raz na jakiś czas.

- Oczywiście, nie zabroniłbym ci ich kompletnie. - zachichotałem, muskając ustami te jego. - To może teraz powiesz jak chcesz ubrać choinkę?

- Dzisiaj to ty wybierasz, ja jestem twoim sługusem - zaśmiał się. - W końcu to są twoje pierwsze święta z nami, masz specjalne przywileje. Mów co mam robić.

- Ogólnie to moje pierwsze święta, które spędzę w rodzinnym gronie, a nie samotnie czy tylko z babcią. - zaśmiałem się, podbiegając do bombek. - Dlatego chcę, żebyśmy razem wszystko robili

- Dobrze, będę cię trzymał za rączkę i będę stał za tobą, udekorujemy wszystko razem.

- Mam nadzieję. - posłałem ukochanemu uśmiech przeznaczony tylko dla niego i podałem mu bombki. - To jak układamy bombki?

- Dajmy hop siup. - zaśmiała się mama mojego chłopaka. - To ciekawy styl.

- To się cieszę. - powiesiłem bombkę z bałwankiem jako pierwszą na choince. Była taka śliczna. Dobrze, że Jongsuk mi ją odstąpił.

- Podoba ci się, prawda? - Jungkookie wyszeptał mi to wprost do ucha. - Żałuję, że ja jej jako pierwszy nie znalazłem.

- Tak, bardzo mi się podoba, ale Jungkookie. Nie żałuj. Jongsuk nie znaczy dla mnie tyle co ty, a bombkę mi tylko odstąpił, bo jego mama ma takich więcej. - westchnąłem, łapiąc chłopaka za podbródek i pocałowałem lekko jego wargi. - Nic na pewno nie przebije twojego prezentu. Kocham Mikiego i wolę jego od bombki. Tak samo jak wolę ciebie od Jongsuka.

- Nie o to mi nawet chodzi, tylko ty tak pięknie się uśmiechałeś kiedy to dostałeś... - jęknął, chowając twarz w moim ramieniu. - Ale cieszę się, że to mówisz.

- Uśmiechałem się, ponieważ to urocza bombka, a nie dlatego, że jakiś chłopak mi ją podarował. - pogładziłem głowę ukochanego. - Poza tym wydaje ci się, że miałem jakiś piękniejszy uśmiech przez zazdrość. Do ciebie uśmiecham się tak codziennie.

- Prawdopodobnie - westchnął i posłał mi przepraszający uśmiech. - Przepraszam. Nie powinienem się tak zachowywać.

- Ja też bym tam zareagował wiedząc cię rozmawiającego z jakąś dziewczyną czy chłopakiem. - wyznałem. - Pamiętam jak serce mnie bolało, gdy myślałem, że jesteś z Hoseokiem. Dlatego nie przepraszaj, bo ciebie rozumiem.

- Skończmy ten temat najlepiej i dokończmy dekorowanie, potem robimy ciastka - pocałował mnie w policzek. - Tym razem będę mógł uczestniczyć w tym wszystkim.

- Tylko nie dodaj przypadkiem pinesek zamiast kuleczek czekoladowych do ciastek. - upomniała go mama. - Nadal czuje, że ten twój talent do gotowania to jest chwilowy.

- Dzięki, mamo, nie ma to jak wsparcie - mruknął niezadowolony. - Nie dodam. A on nie będzie chwilowy, bo chcę być jak najlepszy z tego, żeby potem nie umrzeć z głodu i nakarmić dobrze Jiminniego.

- To ja ciebie będę karmił. - zachichotałem. - Będę pracował pewnie w domku, a ty będziesz w rozjazdach.

- Nie wiem czy będę, nie chcę na razie o tym myśleć - powiedział, po czym założyliśmy wspólnie kolejną bombkę.

- No dobrze. - wyszeptałem niepewnie, czując że mogłem mu trochę popsuć humor, dlatego bez zbędnych słów zacząłem ubierać wraz z ukochanym choinkę, a nawet dołączyli się do tego rodzice chłopaka, ponieważ bombek było dużo, a choinka jeszcze większą. Dodatkowo tak jak Jungkookie mi obiecał, po skończonym ubieraniu drzewka świątecznego, posadził mnie do góry, żebym mógł założyć czubek na sam szczyt choinki. Uśmiech mi nie schodził z twarzy. Było tak idealnie, że nie wierzyłem w swoje szczęście.

-------------------------------------------------

Kolejny next ^^

Lubicie zazdrosnego Jungkooka? XD

Do następnego, ludziki ^*^

Singer To Love |Kookmin [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz