Porwanie?!?!

253 35 27
                                    

Siedziałem w kuchni i patrzyłem na dłonie. To nie możliwe żeby magia istniała....może to tylko zły sen w co nie wątpię, ale...nawet sen zawiera prawdę. Prawie zabiłem Kai'a....cieszył bym się jak nie wiem, ale jednak zabiłbym go "mocą" musi być na to wyjaśnienie. Może po prostu coś walnęło w tą podłogę i wyglądało to jak moc? Mam nadzieję, że Kai nie przyjdzie bo nawet nie chce wiedzieć co zrobi, wyśmieje? Wyda komuś? Będzie szantażował? Kai to może i nie problem, ale jak tym czymś zrobię krzywdę bliskiem, Jay nie przeżył by tego, a nawet jeśli to też by wysmiel lub omijał jak zarazę. Rodzice mi nic nie powiedzieli, czemu? Mój wujek też nic nie mówił...kłamali, a może nie wiedzieli?

Postanowiłem na razie zająć się Jay'em, ale nie zdenerwować się gdyż mogę mu zrobić krzywdę. Zapukałem delikatnie do drzwi i nic.

- Jay mogę? - Nadal były zamknięte, skoro mam tę moc to może...spróbuję? Zamknąłem oczy i próbowałem się rozłościć, ale nic z tego....wtedy przypomniał mi się Kai który pieprzył się z Skylor. O dziwo to mnie wkurzyło na maksa i dzięki temu popsułem klamkę, uchyliłem lekko drzwi i weszłem do środka....Nie ma go!

- Co to za....- To był Liam wyraźnie zszokowany.

- Jay...gdzie on?! Gdzie?!

- Nie wiem! Posłuchaj zostań tu, a ja go poszukam. - Ruszył na dół, a ja miałem zostać i czekać? A może teraz on leży gdzieś cały wykrwawiony? Może ktoś go...Nie na pewno nie ludzie nie są aż tak, no może są....

***

Czekałem na Liam'a cały w nerwach piłem już szósta kawę by nie spać. Czemu teraz musiał mi to zrobić? Kochałem go jak syna, a on? Widocznie nie byłem mu bliski skoro ciągle coś ukrywał, Kai to kawał chuja nie rozumie jego sytuacji...on w sumie też ma źle...bez rodziców...

- Lloyd? - Spojrzałem szybko na rozmówcę.....Kai...

Jay

N

ie miałem sił by zmusić się do utopienia. Jestem słaby i beznadziejny, to prawda Kai miał rację. Chuba zostało mi tylko iść na cmentarz i marznąć. Chcę być obok niego podczas śmierci....

***

Siedziałem i patrzyłem na jego pomnik, siedząc tu czuje się jak by dopiero dziś umarł. Już trochę mija od jego śmierci...

Tutaj po prostu czuje, że jest i patrzy na mnie, chciałbym by jeszcze poczuć go chodź na chwilę, ale najlepiej na zawsze. Niestety nawet jeśli mnie pochowana to na pewno nie tutaj...to miejsce jest kosztowne...cóż ważne, że zmarznę tuż obok niego.

- Cole pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Wtedy robiłem wywiad z tobą, a ty szybko go zakończyłeś i wypytywałeś o mnie, potem zjawiłeś się w sklepie i kupiłeś te liny...i inne takie. Mimo tego, że bolało mnie to, że chciałeś mnie dla sexu to i tak kochałem cię....potem moja rodzina, prawda o przeszłości, gdyby nie ty byłbym tylko...nikim zwykłym sprzedawcą. Chociaż bolało, że nie chciałeś mnie nikomu pokazać wiem, że jesteś bogaty, ale jednak liczyłem na to...potem te zdrady i teraz śmierć. Nie będziesz długo sam w piekle bo za niedługo i ja tam będę, znów razem. Wiem, że jesteś w piekle i postaram się tam udać...

- Oh jakie to wzruszające. - Nie zdążyłem się odwrócić bo dostałem w głowę....

Hello :3

Tak znów nie śpię xddd bo mogę xd

Jak zawsze krótko i nie dokończam xd lubię takie polsaty xd
Do kolejnego pa ❤😏❤

Pięćdziesiąt twarzy Cola /Yaoi/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz