Dodaje tu 2 piosenki które kocham, jedna zostanie dodana dwa razy bo tak xD
(to druga wersja z samą muzyką xd kocham ją <3)
(i taka żywsza xd też moja ulubiona xd)
Hejka wróciłam, ale mam problem xD nie pamiętam co się dzieje w książce mam lenia by czytać.
No to już przesada! Skuł mnie w kajdanki i nie mogłem iść na miejsce wybuchu. Chodziliśmy po sklepach, skoro już tu jestem to może coś kupię o ile ta małpa mi pozwoli. Każdy się na nas patrzył, Cole wygląda jak gangster, a ja? Cóż na pewno nie policjant, zakładam, że Cole mnie by zabił jednym dotknięciem. Chciałbym nauczyć się bić oczywiście w samoobronie. Nie muszę od razu udawać jakiegoś ninja, ale przydaję się to. Cole kiedyś wyjdzie, a wtedy kto wie, co będzie.
- A tobie co? - Z zamyśleń oderwał mnie chłodny, lecz lekko troskliwy ton chłopaka.
- Mi? Nic, te kajdanki mnie kują. - Skłamałem.
- Potraktuj je jakby były dla zakochanych. Przejdzie ból. - Spojrzał na moją smutną minę i westchnął. - Dobra poluzuję ci je.
Pocałowałem go w policzek w podzięce i zaciągnąłem do sklepów z ubraniami. Jego mina była bezcenna, ale w przebieralni niestety mnie molestował i nie pozwalał spokojnie się ubrać. Na złość kupiłem mu różowy sweterek w kotki. Zmuszę go by w nim chodził.
- Nawet o tym nie myśl...ej! On jest dla kogoś grubszego!
- Ups, co ja mam poradzić, że przytyło ci się. - Śmiałem się, a on zaczął mnie łaskotać. W sumie to zapomniałem co mam zrobić. Mam słabą pamięć, Lloyd mówi, że mam chyba ADHD.
- Nadal jestem gruby?! - Powiedział rozbawiony.
- Tak, od dziś dieta, zero słodyczy, same warzywa!
- Ranisz, ten związek opiera się na bólu i to przez ciebie, ale skoro tak...ty zjesz dziś brokuły, cały gar.
- Dobra wygrałeś. Duża małpo!
Po powrocie do domu ugotowaliśmy obiad. Miło jest tak spędzić czas, bez sprzeczek. Właśnie, a te dwie niecnoty gdzie?
Lloyd
Pod tym adresem miałem dostać odpowiedni strój. Coś mi się zdaje, że chyba parę lat temu to by było aktualne. Ten dom to rudera! Podeszłem do drzwi i zapukałem jak idiota. Nic się nie dzieje, czyli nikogo nie ma.
Już miałem odchodzić, lecz drzwi otworzyły się i ujrzałem tam mężczyznę niewiele starszego ode mnie.
- Dzień dobry, podobno robi pan dobre stroje dla...
- Kto cię tu wysłał? - Spytał, a jego lewa ręka była schowana za plecami. O kurwa on ma broń.
- Czerwony ninja powiedział, że tu mogę dostać lepszy strój, bo mój się...rozpruł na misji.
On złagodniał i uśmiechnął się. Wpuścił mnie do środka i powiem jedno. Z zewnątrz rudera, ale w środku raj! Widziałem, że w salonie są różne materiały zapewne do tych strojów. Podeszłem, by zobaczyć niebieski strój, ale tamten mnie urządził.
- Ten nie jest dla ciebie. Czeka na swojego właściciela bardzo długo.
- Na kogo? Czyżby ninja wody?
- Nie. Mistrz błyskawic, myślałem, że zjawi się tu z tobą. - Powiedział smutno. - Ale zielony pasuje do ciebie mistrzu energii.
- Co? Ja nie mam mocy. - Zaśmiałem się nerwowo.
- Tamtych możesz oszukać, ale nie mnie. Synu Garmadona. Wiedziałem, że to musisz być ty. Mistrz ognia mi powiedział o tobie dość sporo. Nie, nie dowiesz się kto to jest. Sam to odkryjesz.
Cholera! No cóż, przyszedłem tu po strój, ale zadziwia mnie skąd tyle wie. Pewnie wróżbita Maciej z niego. Nie chciałem długo tu być, bo znów pan perfekcyjny mnie oskarży o zdradę. Dałem mu swoje miary, miło się z nim rozmawiało mamy wspólny język.
Udałem się do domu, mając nadzieje, że tego ognika tu nie ma. Naszczepcie nie było, ciekawi mnie gdzie on się podziewa.
W kuchni dostrzegłem jak Cole i Jay się liżą. Wyglądają na szczęśliwych, podeszłem do lodówki po cichu.
- Lloyd! - Wzdrygnąłem się. - Co jemy? Głodny jestem, mogę ciastka na obiad? Proszę!!
- Możesz. - Odpowiedziałem cicho. - Ja nie jestem głodny. - Cole wstał i zostawił nas, specjalnie to zrobił!
- Co jest? Nie lubisz Cola? Kai coś zrobił?
- Nie. Jest dobrze, zmęczony jestem tylko. - Poczochrałem go po głowie. Jay jest dla mnie jak brat lub synek. Nie podoba mi się, że jest z Colem ma dziwną aurę.
Jay
Skoro nie mogę szpiegować ninja to zabiorę się za wiązek Lloyda. Czekałem w kuchni na Kaia, pewnie pracował do późna. Ostatnio chodzi zdenerwowany, może poszli dziś na lunch lub się bzykali w parku, bo od Lloyda pięknie pachniało wodą kolońską. O jest! W końcu.
- Hejka widzę, że fajnie wam było. - Uśmiechnąłem się znacząco.
- Co? - Powiedział zdziwiony.
- No nie mów, że ty i Lloyd dziś się nie widzieliście. Mnie nie okłamiesz perfumy cię wydały. - Śmiałem się, ale on nie.
- Byłem w pracy do późna. Mówisz, że Lloyd dziś wychodził? - Co?! A jeśli wkopałem teraz przyjaciela.....może on ma kochanka. Dlatego jest smutny, bo nie wie kogo wybrać, muszę to odkręcić!
- Eeee nie? Tak żartuje z ciebie, bo się nudzę. Lloyd dziś leżał, bo się źle czuje. - Skłamałem.
- Zaraz do niego pójdę. - Miał wychodzić, ale.. - Oboje się dziwnie zachowujecie ostatnio, dowiem się czemu.
O cholera, mam nadzieje, że mnie nie zabije.
Hejka
Tak żyję xd ale nie wiem kiedy będzie nowy rozdział
Do kolejnego❤️❤️
CZYTASZ
Pięćdziesiąt twarzy Cola /Yaoi/
FanfictionJeśli jesteś hejterem to radze ci stąd iśc, a jeśli chcesz czytać to bardzo i gorąco cię zapraszam. Książka prawie jak każda inna no prawie tu mamy lekkie połączenie z "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a", ale wersja Ninjago. pozdrawiam ciepło i zapraszam k...