Jay
- Co ci strzeliło do głowy?! - Powiedział zły Liam. Nadal byłem w szpitalu, ale i tak głupio mi bo lekceważyłem zakazy każdy wie, że nie wszystkie duchy są przyjazne, ten mój był chyba jednym z gorszych. No nie ważne bo teraz słucham kazania... - W ogóle kto ci daje takie chore pomysły?! Po co to zrobiłeś!?
- Nie ważne. - Odwróciłem się do niego plecami. - Miałem swoje sprawy...
- Jako twój ochroniarz muszę wiedzieć wszystko więc powiedz.
Nie wiedziałem czy powiedzieć prawdę czy połamać go. W końcu jakoś dowie się prawdy, ale może powiem mu część czegoś, a resztę zostawię na później.
- Tęsknię za kimś kto nie żyję, a przywołanie ducha było dobre...chciałem jeden raz zobaczyć...
- Kochales tą osobę? - Zapytał jak by od niechcenia.
- Tak...była mi bardzo bliska.
- I dlatego chciała cię zabić? - Zapytał równocześnie śmiejąc się. - Pewnie sobie nagrabiłeś.
- To nie była ta osoba! - No właśnie więc kto? Nie znałem ducha...bynajmniej ile go pamiętam...ważne, że nie spotkam go i tyle.
- Eh dobra idę po wodę dla ciebie.
- Nie chcę nic. - On i tak wyszedł bo rzekomo wie lepiej niż ja.
Proboje przypomnieć sobie coś o duchu, ale nic może to były zwidy? Może ja jestem jakiś chory psychicznie? Są różne przypadki chorób, ale z duchami to nie słyszałem. Cole by nie mógł mnie zabić...jak już to dać karę przez bat czy coś, ale nie chcieć zabić. To wszystko jest chore już, cały świat, to jeden wielki śmiech. Śmierć Cola plus miłość do kogoś kogo prawie nie znam, Liam jest inny...raz jest miły, a raz...Nie. Nie wiem co mam teraz zrobić, jestem słaby po tych lekach.. bardziej senny i obojętny. Co kolwiek się stanie i tak będę kochał Cola.. mimo, że i Liam mnie pociąga.
Lloyd
Kai umie wkurwiać, miałem już jechać do szpitala, ale wepchnal mnie do auta i zawiózł na jakieś zebranie. Muszę stąd uciec i to jak najszybciej....
- O hej! - Przywitała mnie jakaś dziewczyna była podobna do Kai'a tylko miała piwne oczy. - Jestem Ola!
- Em ja Lloyd.
- Wiem! Mój kuzyn mi o tobie mówił! - To dlatego podobna. - To fajnie, że ma takiego przyjaciela bo jest samotny.
- On? W jakim sensie?
- Rodzinnym. - Hm...w sumie to o ile pamiętam to w dzieciństwie Kai nie wspominał o rodzicach.
- Ale co się dzieje?
- To ty nie wiesz? - Zaprzeczyłem. - Jego rodzice spłoneli w pożarze, on sam miał wtedy sześć lat. On bawił się na dworze w nocy, a jego rodzice zginęli. Jeszcze sam wszystko widział, jeździł do psychologa, zabrali go do nas, ale przez parę lat nie uśmiechał się, ale potem poznał ciebie.
Trochę mi głupio teraz, ale to nie tłumaczy jego głupiego zachowania i rządu sexu! Rozumiem, że chce bym z nim siedział, ale sex to za dużo.
- Miło, że mi mówisz, muszę już iść jak by się pytał to jestem w szpitalu u kolegi.
- No dobrze, ale może być mu przykro. - Odeszłem i tak. Nie mogłem tam zostać i patrzeć na niego, to musi być szok dla dziecka kiedy widzi się płonących rodziców....może kiedyś dowiem się czegoś więcej o nim, ta dziewczyna wygląda jak by dużo wiedziała o nim.
Hej ;)
Napisany rozdział :'3 mam nadzieję, że git itp. Specjalnie dla Alluum która bardzo chciała rozdział :3
Do kolejnego i miłego w szkole. ;)
❤😏❤❤😏
CZYTASZ
Pięćdziesiąt twarzy Cola /Yaoi/
FanfictionJeśli jesteś hejterem to radze ci stąd iśc, a jeśli chcesz czytać to bardzo i gorąco cię zapraszam. Książka prawie jak każda inna no prawie tu mamy lekkie połączenie z "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a", ale wersja Ninjago. pozdrawiam ciepło i zapraszam k...