Propozycja?

528 62 20
                                    

Patrzyłem na niego, jego ciemne oczy takie smutne. Czyżby on się zmienił przez ten czas? Albo udaje i dobrze gra.

- Jay? - Zapytał i zobaczyłem błysk w jego oczak.

- T-Tak..czego chcesz?

- Tęskniłam. - Jasne, taki jak on za mną? Chyba coś pił. - Serio, tęskniłem. - Przytulił mnie, a ja nie wiedziałem co mu, czułem alkochol. Już myślałem, że mnie pokochał. Jestem naiwny, odsunąłem go od siebie.

- Jesteś pijany!

- Nie! Wypiłem tylko kieliszek. Posłuchaj przez miesiąc było nudno. Ja i Kai spedzaliśmy ze sobą noce - Co?! On i mój przyjaciel?

- Ty i Kai?!

- Tak, ale to nie to samo co sex z tobą. Byles taki..

- Uległy? Wiem! Zostaw mnie! - Ruszyłem do domu i zamknąłem się. Walił do drzwi z całej siły, nyślałem, że wyważy je, ale nie. Chyba dał mi spokój i mogłem odpocząć.

Myślałem, że serio tesknił z miłości tak jak ja, ale nie bo nikt nie był tak uległy jak ja. Jestem zawiedziony bo Kai pozwolił mu się bzykać! On! Woli dziewczyny, a on pozwala się mu dymać. Jestem glupi i oglądam za dużo seriali gdzie każdy wraca do siebie...jestem głupi.

- Jay wróciłeś! - Przytulił mnie Lloyd. No tak wrócił tydzień przede mną. - Słyszałeś, że Kai dupczył się z jakimś chlopem? Nie zdziwie się, że zabrał go jakiejś babie. Wredota jedna. - Przytuliłem go i płakałem myśląc o tym, że to Cole był tym kimś. - Jay? Co jest?

- B-Bo mi...jest szkoda tak go. Dlaczego każdy musi cierpieć? - Tuliłem go mocno.

- Za dużo seriali oglądałeś. Uspokuj się, toć co on cię obchodzi. Kiedyś dostanie mu się za to. - Oj Lloyd żebyś ty wiedział, że nie o Kai'a mi chodziło, kocham Cola...mogłem nie wyjechać i by z nim ten miesiąc. Kurwa! Wiedziałem, że taka wygrana będzie wiązała się z czymś przykrym dla mnie. - Chcesz herbatę? - Przytaknąlem na "tak", a on ruszył do kuchni.

Po paru godzinach postanowiłem ruszyć do parku, dawno nie byłem w moim ulibionym i samotnym miejscu. Tylko ja wiem, że jest tam takie.
Chodziłem i widziałem ludzi, a to szli na przerwę lub do pracy, dzieci bawiły się w parku i grały w piłkę. Jak ja byłem mały to nie było tak jak teraz, była mniej rozbudowana technologia i nie było iPhon'ów i innych duperelów które każdy chce mieć. Kiedyś to wyobraźnia była najlepsza, mały patyczek robił za wszystko. Pewnie Cole pamięta jeszcze inne czasy.

W parku usiadłem na ziemi, i patrzyłem na jezioro. Piękny widok, chciałbym aby teraz był tu Cole...i był po prostu, kochał mnie..wiem marzę za dużo.

- Jay? - Usłyszałem męski głos, tak wiem już kto to. Cole, pewnie śledził mnie. - Mam propozycje. Zamieszkasz ze mną i bedzie jak wcześniej ty, ja i namiętne noce.

- Nie. Ty i Kai... - Rozpłakałem się.

- Ale ja go nie chcę. Ty byłeś najlepszy, proszę. - Cóż może nie kocha mnie, ale pofatygował się za mną i błagał. To już coś z jego strony, może to nic złego, ale serio muszę to przemyśleć.

- Wiesz ja..

- Proszę! Błagam niebzostawiaj mnie, jesteś jedyny posłuszny i grzeczny na święcie. Potrzebuje twojego ciała. - No zszokował mnie, pijany, ale jednak mówi prawdę.

- Ja....

Hej ;3
Napisane bo jestem w domu bo mam cos z brzuchem :c
No, ale napisałam za wczoraj. Do kolejnego Armio Chomików ;*
Papa❤(͡° ͜ʖ ͡°)

Pięćdziesiąt twarzy Cola /Yaoi/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz