Rozdział 16

1.8K 138 8
                                    

                        Spacer z Armaro był przyjemny. Jednak czułam się tak jakby ktoś na mnie patrzył. Nie miałam wcześniej takich dziwnych odczuć. - Co się dzieje? Jesteś strasznie spięta- stwordził, a ja wzruszyłam ramionami. - Wiesz trochę się niepokoję, bo Ben... - zaczęłam, a on mi przerwał- Ares na sto procent pilnuje tu wszystkiego- odparł Armaro, a ja starałam się w to uwierzyć.
                             Chociaż uczucie, że ktoś mnie śledzi nie mijało. Spojrzałam na niebo. Było takie błękitne i czyste. W pewnym momencie coś na nim zalśniło. Jakiś kształt. Szybko się przemieszczał. Wprost na... na mnie? Armaro krzyknął - Uważaj i sekundę później leżałam na ziemi, a on na mnie.
                            Jego oczy były czarne, wystraszone. Na twarzy pod oczami zaczęły mu pękać. Nie wiedziałam co się dzieje. - Armaro? - dotknęłam jego twarzy i ostrożnie zsunęłam go z siebie. Dotarło do mnie, że to co lśniło na niebie to miecz i właśnie tkwił on w plecach Armarosa. Zaczęłam panikować i to bardzo.
                     Armaro leżał i powoli stawał się jakby szarawy. Wyjęłam z kieszeni lusterko i powiedziałam imię Lilith. Ta od razu odebrała- Co tam kochanie? - zapytała, a ja pokazałam jej Armaro- Co robić? - zapytałam. Lilith nie uśmiechała się - Jak najszybciej wyjmij mu to ostrze i zaczekaj na mnie.
                             Będę za sekundę. - Dobrze- odparłam i rzuciłam lusterko na ziemię i ruszyłam do Armaro. Szybkim ruchem wyjęłam mu miecz. Odwróciłam go twarzą do góry- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz, tylko wytrzymaj - głaskałam go po włosach - To miecz Michała... Nie będzie dobrze, ja... Umieram- odparł szeptem. - Nie, to nieprawda, nie możesz umrzeć... Ja... Kocham cię - wyszeptałam wtulając twarz w jego klatkę piersiową. - No to teraz mogę umrzeć-odparł. - Nie, proszę... Nie możesz... Nie chcę być sama, po co mnie ratowałeś? - zapytałam.
                             Byłam wściekła na siebie. Mogłam nie wymyślać tego spaceru. - Ratowałem, bo jesteś wszystkim dla czego warto żyć- wyszeptał. - Nie zapomnij o mnie- dodał i nagle stracił przytomność.
                             Zaczęłam płakać. Nie chciałam go tracić. Nie teraz, gdy tak mocno coś do niego poczułam. - Armaro- szepnęłam całując go w policzek. Był zimny. Strasznie zimny. Nadbiegła Lilith. Specjalny pojazd zabrał ekspresowo Armaro.
                          Zostałam sama z Lilith. Nie mogłam się uspokoić. Płakałam, a ona mnie przytulała. Kto chce tak bardzo mojej śmierci? Jeśli to Ben to chyba nigdy nie znałam własnego brata.

# Od Autorki

Kolejny rozdział. Trochę mi to zajęło, by go napisać, bo wciąż czegoś mi brakowało.

Mam nadzieję, że dla Was  się spodobało.

Dobra to jak chcecie to dawajcie gwiazdki i komentujcie ☺️☺️☺️☺️☺️

Piekło z Tobą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz