Rozdział 24

1.7K 135 2
                                    

                                 Skoro Lucyfer zamierzał mnie zdobyć nie zamierzałam mu tego ułatwiać. Sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Wciąż kochałam Armaro, ale... Jego już nie było. Trochę dobijał mnie fakt, że wczoraj przespałam się z Lucym.
                         Nie wiedziałam czy właściwie tego chciałam. Czy nie zadziałałam pod wpływem impulsu. Jednak ten mocny zapach wanilii, ten jasny błękit jego oczu, umięśnione ciało... Na samą myśl robiło mi się gorąco. - Widzę, że ktoś tu intensywnie o mnie myśli- usłyszałam jego głos i spojrzałam w prawo, a tam na parapecie siedział.. O wilku mowa, sam,, Władca piekieł ". - Rany, znowu...? - zapytałam, a on zaczął się śmiać - Wybacz, ale nie mogłem się powstrzymać - odparł i wskoczył do mnie pod kołdrę.
                         Znowu czułam ten waniliowy szampon do włosów i patrzyłam w jasno błękitne oczy. - A w sumie to sobie podsłuchuj moje myśli - odparłam i w myślach wyobrażałam sobie jak on zaczyna się rozbierać do rytmu muzyki.
                             Spojrzał na mnie i roześmiał się - Zapomnij, jeszcze bym się ze wstydu spalił - odparł, a tym razem to ja wybuchłam śmiechem. - No to dość normalne u diabła - odparłam, a on machnął ręką i cały zajął się ogniem - Hej? Spalisz mi pościel - odparłam i śmiejąc objęłam go, a ogień delikatnie przewędrował na moje ramiona. - Odkupię ci - odparł i położył mnie mocniej na poduszkę, a sam usiadł na mnie okrakiem.
                         Jego twarz zaczęła się zmieniać. Stawała bardziej monstrualna. Straszna. Mimo to, ja wciąż widziałam mojego Lucyfera. Nagle ciekawą chwilę przerwał nam jasny blask - Niech to szlak! - krzyknął Lucyfer i zwlókł się ze mnie. - Witaj Braciszku- usłyszałam nieznany głos - Sam Gabriel, czym sobie zasłużyłem? - zapytał Lucyfer, a ja przekrzywiłam głowę rozczarowana wyglądem archanioła.
                                Miał lekko kręcone blond włosy i szpakowaty nos, ale nie był to jakiś ideał. Może po prostu ja już miałam własny wzór piękna. - Ja raczej do twojej towarzyszki - odparł i spojrzał na mnie.
                                     Poprawiłam bluzeczkę i spojrzałam na niego - Bóg cię ostatnio wysłuchał i dał pomocną dłoń, a teraz żąda zapłaty - odparł, a ja spojrzałam to na niego to na Lucyfera - Jakiej zapłaty? - zapytałam nie rozumiejąc - Ojciec chce cię mieć w niebie - odparł, a Lucyfer ruszył na niego - Nie możesz! Nie zgadzam się! - krzyknął, a ja poczułam coś zimnego na plecach, a kiedy spróbowałam to zrzucić dotknęłam białych jasnych piór - Lucyfer?! - odezwałam się cicho - Ona jest moja, tylko moja! - krzyczał nadal na Gabriela - Lucyfer! - wrzasnęłam, a on spojrzał na mnie i opadł na kolana - Nie! Nie zabieraj mi jej, proszę - Teraz mówił szeptem. - Wiesz, że wykonuję tylko rozkazy - odparł obojętnie Gabriel- Ona zostanie tutaj jeszcze przez tydzień i potem wracam tu i zabieram ją do ojca - odparł i rozbłysło światło, a Gabriela już nie było.
                           Skrzydła cholernie mi przeszkadzały- Lucyfer.. - zaczęłam panikować - Zabierz to ze mnie, nie znoszę piór - zaczęłam piszczeć. Wstał z podłogi i jednym dotknięciem sprawił, że skrzydła zniknęły nie wiadomo gdzie. Usiadł obok mnie, a ja wtuliłam się w jego ramiona - Nie pozwól mnie stąd zabrać... Ja kocham cię i nie chcę iść do nieba - wyszeptałam, a on pocałował mnie w czoło i odparł- Coś wymyślę śliczna... Muszę - odparł i objął mnie mocniej niż zwykle.

#Od Autorki

Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że ciekawy 😀😀😀

Oj zaczęłam się rozkręcać w tym opku. Lucyfer jest diabelski po prostu.

Tak bardzo spodobała mi się jego postać, że planuję zrobić o nim jakieś opo, ale jak na razie muszę zakończyć to. Także zanim to nastąpi to jeszcze trochę. 😆😆😆

Jak Wam się podoba to dawajcie gwiazdki i komentujcie 😀😀😊

Pozdrawiam
Roxi

Piekło z Tobą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz