Rozdział 30

1.7K 139 6
                                    

~Lucyfer ~

                                 Złapałem ją w ramiona. Jeszcze nie byłem przy takim porodzie. Wziąłem ją na ręce i od razu wszedłem do portalu, który był przygotowany na taką okoliczność. ( Nie chciałem się na to zgodzić, gdy Lilith kazała wprowadzić tą zmianę, a teraz będę jej musiał podziękować).
                              Kiedy znalazłem się z Kate na korytarzu w szpitalu od razu ruszyłem do nadchodzącego z drugiego pomieszczenia medyka. Ten spojrzał na mnie i wskazał pustą salę nieopodal. Kazał położyć mi dziewczynę na łóżku. - Proszę wyjść - odparł. Nie rozumiałem dlaczego mam to zrobić.
                                 Chciałem przy niej być. Jak miałem czekać na zewnątrz. - Powtarzam proszę wyjść! - tym razem krzyknął i nie chcąc się kłócić opuściłem salę. Siedziałem jak na szpilkach pod samymi drzwiami, które zmyślny medyk zamknął na klucz.
                                    W pewnym momencie korytarzem przybiegła Lilith - I co już? - zapytała - Nie wiem, strasznie tam cicho - odparłem szczerze - A czego się spodziewałeś? Przecież to nie poród człowieka, tylko upadłej- odparła spokojnie. - No, a co ja jestem akuszerka, że mam takie rzeczy wiedzieć? - zapytałem zdenerwowany. - No na akuszerkę to się nie nadajesz, strasznie nerwowy jesteś diabełku - odparła denerwując mnie jeszcze bardziej.
                         Po pewnym czasie przyszli jeszcze Asmodeusz i Ares, a także Posejdon (co było dla mnie dziwne). Wreszcie drzwi zostały otworzone, a lekarz zaprosił nas do środka.
                                   Dziecko było w małym pomieszczeniu obok, bo słychać było jego płacz. Bez zastanowienia podszedłem do Kate - Jak się czujesz? - zapytał - Dobrze tylko trochę spać mi się chce - odparła, a ja pocałowałem ją w czoło - Czy to już po wszystkim? - zapytała, a ja skinąłem głową - Ma pani syna - odparł lekarz i wyszedł. - Chcę go zobaczyć - odparła- Może daj sobie czas, to pewnie nie będzie przyjemny widok - zacząłem ją przekonywać, ale na nic to się nie zdało.
                                      Zmęczona wstała z łóżka i z pomocą Lilith poszła do pomieszczenia obok. Nie było słychać jej krzyku w typie - Co to jest?! Gdzie moje dziecko?!. Nie, była tylko cisza. - Kate wszystko w porządku? - zapytałem zaniepokojony- Tak, jest cudowny - odparła- Choć i sam zobacz- odparła- Chyba sobie daruję- odparłem, choć dziwiła mnie ich reakcja, a właściwie jej brak.
                                      Kate wyszła z pomieszczenia, chwyciła mocno za rękę i podciągnęła w stronę, gdzie było to ,, dziecko ". Nie chciałem na to patrzeć, ale najwyraźniej nie miałem wyboru. Z początku zobaczyłem tylko coś przykryte białym kocykiem, a potem nagle to podniosło głowę i... Było prześliczne.
                                         To był zwyczajnie piękny chłopiec o niebieskich jak moje oczach i niczym nie przypominał tych stworów, które do tej pory spłodziłem. - Chcesz mi coś powiedzieć? - zapytała nagle Kate. Bobas przekręcił się odrobinę i zasnął.
                            Dotknąłem dłonią jego maleńkiej główki i odparłem cicho. - Nie ma to jak seks z odpowiednią osobą - potem spojrzałem na nią i przyciągając do siebie mocno pocałowałem. - Przepraszam cię kochanie - odparłem, a ona tylko mocno mnie przytuliła.

# Od Autorki

Kolejny rozdział. Zbliżamy się do końca tej historii kochani, ale wiem też, że napiszę kolejną opowieść o Lucyferze. Mam nadzieję, że ta nowa też się wam spodoba.

Na razie skupmy się na tej

To jak? Podoba się rozdział?

Jeśli tak to dawajcie gwiazdki i komentujcie,

Czekam na wasze opinie 😊😊😊

Pozdrawiam

Roxi

Piekło z Tobą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz