* 2.1 Auditions *

4.7K 391 869
                                    

Louis pił jakąś obrzydliwą kawę, ale potrzebował kofeiny, był zmęczony i to nie tylko tym programem, był zmęczony życiem i udawaniem, że wszystko było w porządku. Uśmiechał się do ludzi i do kamer, ale tak naprawdę w środku był pusty. Był najgorszym jurorem, jakiego mogli wziąć, ale cóż, to Simon go tutaj chciał, jego wina.

To były już ostatnie dwa dni i wiedział, że da radę, chociaż właściwie nie miał wyjścia. Przesłuchania były najgorsze, długie i uciążliwe, ale skoro przeżył już Glasgow, Birmingham, Londyn, Dublin i Cardiff, to przeżyje i Manchester.

Wypił ostatni łyk i zgniótł papierowy kubek, po czym wrzucił go do kosza. Niechętnie tam wracał, ale miał przed sobą już tylko ostatnie dni przesłuchań, a potem będzie mógł się wyłączyć i pojawiać tylko przy nagrywaniu programu. No dobra, może był jeszcze dom jurorów, ale tam też nie będzie musiał się zbytnio angażować, będą mieli kogoś od śpiewu, a on po prostu uda, że jest bardzo zajęty programem i będzie unikał tych wszystkich ludzi kręcących się po jego domu.





Harry trząsł się ze strachu, kiedy miał znaleźć się na liście uczestników, a równocześnie był tym bardzo podekscytowany. Nie wierzył, że to się dzieje naprawdę. Oczywiście, że jakiś czas temu podjął decyzję o wzięciu udziału w kolejnej edycji X Factora i zrobił to całkowicie świadomie, jednak w głębi ducha modlił się, żeby ten dzień nigdy nie nadszedł. Czas jednak zawsze był nieubłagany i w tym momencie Harry stał przed jakąś obcą kobietą, żeby zostać kolejnym numerem na liście zgłaszających się osób. Trzęsącym się głosem podał wszystkie potrzebne dane, otrzymując w zamian naklejkę, na której znajdował się rząd cyfr. 165998.

Cieszył się, że ma w tym momencie przy sobie mamę, Gemmę, Robina i Nialla w zabawnych, dodających mu otuchy koszulkach. I chociaż nigdy nie brakowało mu pewności siebie na scenie, to teraz zaczynał mieć pewne obawy, zwłaszcza kiedy stał już na backstege'u i zaraz miał wyjść. Próbował żartować, bo prowadzący też żartował, ale w środku jego żołądek wywracał się właśnie do góry nogami. W końcu został wyściskany, wycałowany, po czym wziął głęboki oddech i wszedł na scenę, a po kilku krokach stanął przed trójką jurorów.

Simon, Nicole i...

Miał ochotę piszczeć.

Louis!

Louis, który właśnie podnosił wzrok, żeby na niego spojrzeć.

Tomlinson był już cholernie znudzony dzisiejszym dniem. Przed chwilą odprawili kolejną już osobę i naprawdę nie pojmował, po co przychodzili tutaj niektórzy ludzie. Kompletne beztalencia. Miał jednak przed sobą jeszcze kilka godzin na dzisiaj i zapowiadało się tylko na jedną przerwę. Westchnął głęboko, to była chyba jego najnudniejsza edycja, do tego kolejne beztalencie wkroczyło właśnie na scenę.

Louis podniósł wzrok, jednak kiedy to zrobił, zobaczył najcudowniejszą istotkę na świecie. Młodego, zagubionego chłopca z rumieńcami na policzkach. Momentalnie zmienił zdanie co do tego programu. Wpatrzył się w niego intensywnie, bardzo zainteresowany nowym przybyszem, który miał na sobie zwykły biały t-shirt, szary rozpinany sweter, a na szyi przewiązaną apaszkę i Louis przez chwilę zastanowił się, czy to normalne w jego wieku, chyba że był taki, jak on.

– Cześć – przywitał się chłopak.

Był młodziutki, jednak jego głos był bardzo głęboki i lekko zachrypnięty, i Tomlinson po prostu zakochał się w nim od pierwszego usłyszenia. Mało tego, głos tego dzieciaka sprawiał, że Louis czuł gorąco w podbrzuszu.

– Miło cię poznać. Jak się nazywasz? – zapytał Simon.

– Harry Styles.

– Ile masz lat? 

I think I need you [Larry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz