* 7.3 Week III *

3.7K 280 165
                                    

No dobra, po tym, co się tutaj ostatnio odstawia, mam nadzieję, że ten rozdział w ogóle się Wam wyświetli





Albo Louisowi się wydawało, albo Liam próbował go dzisiaj wykończyć. Nie miał pojęcia, którą kawę już pił, ale wreszcie dostał kilka godzin odpoczynku, jeśli odpoczynkiem może nazwać kolejną wycieczkę, którą zaplanował dla swojej grupki. I może odrobinę obawiał się spotkania z Harrym, ale podjął decyzję i nie wiedział, jak ma ją przekazać chłopakowi.

Najlepszym rozwiązaniem byłoby spotkanie, jednak to miało ogromny minus, wiadomo, jakby się skończyło, kiedy zostaliby z nastolatkiem sami, a Louis tego nie chciał. Nie chciał dawać mu nadziei na coś więcej, skoro wiedział, że to nie wypali. Nie z tą różnicą wieku i Simonem obok.

Zupełnie nie miał zamiaru słuchać przyjaciela, który uparł się, że Tomlinson powinien najpierw dowiedzieć się, czego chce chłopak. To on był starszy i mądrzejszy, więc podjął decyzję.

Wszedł do domu uczestników, gasząc, nie miał pojęcia, którego już papierosa przed drzwiami i od razu ruszył na piętro, gdzie, jak przypuszczał, znajdzie swoją grupę. Zapukał do kilku drzwi i wyciągnął ich na korytarz.

– Aquapark czy park rozrywki? – zapytał wprost.

– Park rozrywki – odpowiedział mu zgodny chór, a raczej prawie zgodny, bo najmłodszy z nich nie zabrał głosu.

– Więc czekam na was na dole – stwierdził.

Wszyscy rozeszli się do swoich pokojów, a Louis zszedł na parter, gdzie przysiadł na kanapie i spróbował zamienić kilka zdań z nielicznymi przebywającymi tam uczestnikami. Na szczęście jego grupka nie kazała mu długo czekać. Wpakował ich w samochód i niecałe pół godziny później byli już na miejscu. Oczywiście on nie miał zamiaru korzystać z żadnych atrakcji, więc pozwolił im się rozejść, a sam postanowił przeczekać te kilka godzin w jakimś miejscu, gdzie nikt nie będzie go zaczepiał. Miał butelkę coli i świeżą paczkę papierosów, więc czego więcej było mu trzeba?

Rozsiadł się przy jakimś stoliku i rozciągnął nogi na drugim krześle. Udawał, że coś robi, ale tak naprawdę jedynie czytał jakieś głupoty w internecie i palił. Minuty płynęły leniwie i powoli zaczynał się wieczór, ale przecież on zabrał tutaj wszystkich późnym popołudniem.

– Palenie jest niezdrowe – usłyszał w pewnym momencie.

Podniósł wzrok i zobaczył, jak Harry siada na wprost niego.

– Więc nie pal – odpowiedział.

– Nie palę i ty też nie powinieneś – stwierdził młodszy.

Louis zignorował tę wypowiedź i znowu zajął się telefonem. Możliwe, że chciał w ten sposób zniechęcić do siebie nastolatka, jednak nie wytrzymał zbyt długo, spojrzał na niego, upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu i wziął głęboki oddech. Nie było sensu przeciągać.

– Harry, dasz radę przyjść do mnie jutro? Chcę porozmawiać.

– Możemy porozmawiać teraz – odpowiedział młodszy.

– Nie możemy – stwierdził szatyn i Styles zacisnął wargi, a jego wzrok powoli zaczynał mordować siedzącego przed nim mężczyznę.

– W takim razie nie przyjdę – oznajmił pewnie chłopak.

– Harry, to ważne. Musimy poważnie porozmawiać o tobie. O nas – dodał ciszej Louis.

Młodszy od razu otworzył usta i wpatrzył się w Tomlinsona z przerażeniem, a w jego oczach pojawiły się łzy, zbyt dobrze rozumiał, co się działo. Pokręcił głową, jakby nie wierzył, że Tomlinson naprawdę chce to zrobić.

I think I need you [Larry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz