* 3.6 Bootcamps *

4.6K 312 218
                                    

Drugi dzisiaj, więc upewnijcie się, że czytaliście poprzedni :D

Sławomir poszedł do lasu zbierać jakieś halucynki, więc mój wyjazd się przełożył troszkę i byłam w stanie to ogarnąć. Chciał mnie wziąć, ale chyba zrozumiał, że wtedy nie dożyje jutra hahaha

Marlena1999 dla Ciebie :D

Jest niebetowany, ale zwalam to na Marlenę hihi ❤





Louis usiadł na łóżku. Dobrze pamiętał wczorajszą noc, kiedy po kąpieli młodszy zapytał, czy może spać w jego łóżku, a on mu na to pozwolił. Przez to jeszcze dobre pół godziny skradali sobie delikatne pocałunki i wtedy do Tomlinsona jeszcze nie docierało, co tak naprawdę się wydarzyło, dopiero teraz, kiedy się obudził, uderzyły w niego wszystkie wydarzenia z poprzedniego wieczoru.

Zerknął na Harry'ego, który naprawdę wyglądał jak dziecko. To, że był legalny, nie zmieniało faktu, że Louis czuł się teraz jak najgorszy zwyrodnialec. Wyglądał tak niewinnie, śpiąc zawinięty po uszy w kołdrę, a jego krótkie loczki sterczały we wszystkie strony. Zupełnie nie wyglądał jak w nocy, kiedy rozpadał się z przyjemności, jaką on mu dawał. Wiedział, że powinien to przerwać, jednak nie był w stanie, z każdą sekundą pragnąc coraz więcej z niewinności chłopaka. Zdecydowanie był zwyrodnialcem.

Wstał, wziął z podłogi szlafrok i ubrał się w niego. Przewiązał go w pasie, po czym chwycił leżącą na szafce paczkę papierosów, przekręcił klamkę w drzwiach i wyszedł na balkon. Wyciągnął papierosa, włożył do ust i odpalił jak zwykle, jednak nawet pierwszy głęboki wdech nikotyny nie przyniósł mu ulgi. Miał tak cholerne wyrzuty sumienia przez to, co się stało. Był starszy i to on powinien myśleć, to on powinien ocenić sytuację racjonalnie, a zamiast tego dał się ponieść i uległ jakiemuś nastolatkowi.

Jeszcze wczoraj przed zaśnięciem miał małą myśl, że może tamten zdobił to specjalnie, w ramach jakiejś umowy z dziennikarzami albo czegoś w tym rodzaju, ale już sam nie był niczego pewien, bo po co tak właściwie taki dzieciak miał się interesować kimś tak starym jak on? No może nie był jakimś dziadkiem, ale dziewięć lat to kolosalna różnica, przecież Harry był tak naprawdę jeszcze dzieckiem.

Nie wiedział, jak teraz ma go za to wszystko przeprosić, ale musiał to zrobić.

– Louis? – usłyszał cichy, niepewny głos, kiedy już dopalał papierosa.

Odwrócił się w stronę uchylonych drzwi.

– Nie wychodź – upomniał chłopaka.

Musiał być ostrożny. Gdyby przypadkiem zobaczyli go jacyś paparazzi...

Już i tak złamał zbyt wiele punktów swojej umowy w ciągu jednej nocy. No i chodziło też o Harry'ego.

Zgasił papierosa i wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Dzieciak siedział na łóżku nadal owinięty w kołdrę, rozmyślając pewnie o wszystkim, co się zdarzyło. Szatyn podszedł i usiadł obok niego, tym razem nie mógł stchórzyć, musiał z nim porozmawiać.

– Harry, to co się stało... – zawahał się. – Nie powinno w ogóle mieć miejsca.

– Ale ja tego chciałem, nie zmusiłeś mnie – zaprotestował i nim Louis zdążył odpowiedzieć, chłopak po raz kolejny wpakował mu się na kolana. – Louis... – wyjąkał prawie ze łzami w oczach.

Chciał go pocałować, jednak Tomlinson przekręcił głowę i Harry już wiedział, że mężczyzna potraktował go jak kolejną nic nieznaczącą przygodę. Był taki głupi, przychodząc tutaj i licząc, że Louis traktuje go chociaż trochę inaczej.

I think I need you [Larry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz